Rock Room - Forum fanów muzyki gitarowej
Rock Room - Forum fanów muzyki rockowej

Literatura - czytelnia

semako - 2009-03-14, 19:26
Temat postu: czytelnia
ok - temat literatura stoi odłogiem, a jak powszechnie wiadomo płodozmian i trójpolówka muszą obowiązywać - przyszła więc pora na pisanie i tutaj :) oł jea! tak też ten konkretny wątek jest o tym co czytamy, co lubimy czytać, czego czytać nie lubimy i ogólnie o czytaniu będzie tutaj mowa...

więc ja teraz czytam "poczet cesarzy rzymskich" :DD cóż prawdę mówiąc lubię czytać książki historyczne... no tak... w zasadzie to rzadko zdarza mi się czytać inne rzeczy niż pozycje poświęcone historii. cóż mogłoby wydawać się że to nudne... ale nieprawda. oj i to bardzo nieprawda :DD
eh a z rzeczy nie historycznych to kocham opowieści z narnii, hobbita, k - pax, i chyba coś jeszcze. ostatnio czytam tylko mangę... no i cezarów moich :DD

och no i jeszcze o największym zaskoczeniu książkowym moim - "na drogach i szlakach Rzymian" Jerzego Wielowiejskiego. pomyślałem sobie - czy książka o budownictwie drogowym w Rzymie może być ciekawa...
i wiecie co?? była. i to bardzo...

The Kaco - 2009-03-25, 15:36

Poczet cesarzy rzymskich... nie czytałem, ale spodziewam się co tam jest :DD Homoseksualizm, pedofilia, duże uczty, pokój w którym rzygano aby znowu ucztować, sex, trucizny, sex i pewnie sex :DD
Kurde, dawno coś czytałem ale przymierzam się do przeczytania jakiejś fajnej książki o narkomanach, trudnych ludziach itp. :P

semako - 2009-03-25, 17:49

Polecam trylogię k - pax. wiele osób pewnie widziało film... cóż ale film stanowi tylko 1/3 całej historii prota. jeśli ktoś nie widział filmu, ani nie czytał książki to pierwsza część trylogii (czyli to co dzieje się w filmie) zaczyna się gdy na dworcu pojawia się pewien człowiek i jedyne co o sobie mówi to to że ma na imię prot, że pochodzi z innej planety i przyleciał na ziemię na promieniu światła. cóż - natychmiastowo trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie spotyka narratora - lekarza który go "leczy". Stają się przyjaciółmi, prot zaprzyjaźnia się również z innymi pacjentami... i w ciągu jego pobytu, poprzez przebywanie z nim i rozmowy ludzie ci odzyskują zdrowie... no akcja wchodzi głęboko w psychikę prota, w wydarzenia z jego dzieciństwa, a także w życie i chorobę innych pacjentów. nie będę tutaj pisał żadnych szczegółów... cóż oprócz tego warto zaznaczyć, że sam lekarz leczący prota nie jest pewien czy jest on chory, czy na prawdę pochodzi z innej planety... w każdym bądź razie pewnego dnia prot oświadcza wszem i wobec że niedługo (podaje dokładną datę i godzinę) odleci tam skąt przybył...
książka jest przepiękna. pełna niedomówień i niejasności. traktuję ją bardziej jako dramat psychologiczny niż coś związanego z s - f. polecam baardzo!! doprawdy jedna z lepszych rzeczy jakie czytałem :)

The Kaco - 2009-03-31, 17:42

Dobra, zamierzam sobie przeczytać jakąś książkę William'a S. Burroughs'a. Tylko od której zacząć ? Kiedyś czytałem fragment z "Nagi Lunch" i spodobało mi się :DD takie psychodeliczne. Ktoś może czytał jakąś jego książkę ?
Fnord - 2009-04-14, 20:03

"Nagi lunch" to zło w czystej postaci. Próbowałem kiedyś przez to przebrnąć i... na usiłowaniu się skończyło. Na szczęście nie jest to usiłowanie karalne :D

Nie bawi mnie pozbawiona kontinuum czasoprzestrzennego i związku przyczynowo-skutkowego powieść, która stanowi chyba tylko pretekst do bogatych opisów fekalno-homo-dewiacyjnych czynności seksualnych. Scena w której wariaci uciekają ze szpitala psychiatrycznego jest po prostu niesmaczna. Nie zrozumcie mnie źle - nie ruszają mnie podobne opisy, ale po prostu nie widzę powodu, dla którego miałbym czytać jak szaleni ludzie dźgają przechodniów nożami, dopuszczają się zbiorowych gwałtów (z inwencją obejmującą również zaspokajanie się w... oczodół), włażą na drzewa i obrzucają ludzi odchodami, etc.

Warto się zapoznać, aby zobaczyć, czyje pisarstwo wznosili na piedestał beatnicy - ale tylko dlatego. Dla tych, którzy chcieliby sensownej literatury z okresu, polecam Kerouaca.

Dominik - 2009-06-02, 15:38

Aktualnie kończę (a myślałem że skończyłem :) ) "Szwedzki Death Metal" Daniela Ekerotha. To jest książką wydana w tamtym roku i przedstawia początki i kształtowanie się muzyki zwanej szwedzką odmianą death metalu. Są w niej opisane początki głównie tuzów tego gatunku takich jak Unleashed, Dismember, Entombed, Nihilist. Wszystko to jest napisane i przedstawiane z oczu fana jaki jest Daniel, w książce podnieca się, ekscytuje się różnymi demówkami jak małe dziecko klockami lego i to wszystko jest fantastyczne gdyż nie mamy do czynienia z opisem naukowym tegoż nurtu ale opis emocji, opis kolesia który kocha tą muzę, choć sam nie rzadko beszta niektóre zespoły hehe polecam!

A teraz aktualnie zbieram się do "Polowania" Ch. Reicha.

arbukiwi - 2009-06-03, 01:13

A ja teraz, aktualnie, odświeżam Wiedźmina, bo piszę z niego pracę licencjacką :)

A z takich psychodelicznych, to starałam się przeczytać 'Lęk i odrazę w Las Vegas' Thompsona, ale nie dałam rady. Tam są takie naprawdę ryjące czachę opisy jazd narkotycznych, których (na szczęście w sumie;-]) nie czaję, a które po prostu mnie, powiem szczerze, przerażają. Zdecydowanie nie polecam:/ Chyba, że ktoś lubi się wprowadzać w nastrój, w którym wydaje się, że wszyscy ludzie mają zamiast głów zakrwawione łby pterodaktyli, które zamiast oczu mają białe robaczki, jakie jak kiedyś w mięsie się hodowało na ryby... Ble.

Therion - 2009-06-03, 01:38

arbukiwi napisał/a:
A ja teraz, aktualnie, odświeżam Wiedźmina, bo piszę z niego pracę licencjacką :)


yy, a jaki masz temat ?:) Ciekawe;> Chociaż nie lubie Sapka to ciekawi mnie to :)

arbukiwi - 2009-06-03, 01:41

Szczerze? Przez kłótnię z promotorem nawet nie wiem dokładnie. W każdym razie coś w stylu mitologia pogańska/ słowiańska w Wiedźminie.
Therion - 2009-06-03, 02:16

fajnie :) a jaki ty masz kierunek ?
arbukiwi - 2009-06-03, 02:53

Filologia polska ze specjalizacją komunikacja medialna:) Więc jak komuś poprawię odruchowo jakiś błąd językowy, to nie gniewajcie się. Już zdążyli mnie zboczyć w tej uczelni>_____<
Dymitr - 2009-06-03, 09:11

arbukiwi napisał/a:
Filologia polska ze specjalizacją komunikacja medialna:) Więc jak komuś poprawię odruchowo jakiś błąd językowy, to nie gniewajcie się. Już zdążyli mnie zboczyć w tej uczelni>_____<


:) Ja tu co rusz moderuję ortografy :P

arbukiwi - 2009-06-03, 10:41

I już Cię za to ktoś okrzyczał? Bo masz, widzę, żółty kolor, więc jesteś jakim samym szarym tłumem bez praw co ja.....
;>

semako - 2009-06-03, 10:44

ja mam dysortografię i papiery na to :p hio hio hio

za to jestem purystą językowym i zawsze krytykuje wszelakie "poszłem" "włanczam" "tą żarówkę" "zobacz co tu pisze"... no w życiu codziennym raczej zwracam uwagę na wszysttkie te rzeczy będąc momentami drażniącym typem dla ludzi wokół :DD

edgeofthorns - 2009-06-03, 11:10

arbukiwi napisał/a:
I już Cię za to ktoś okrzyczał? Bo masz, widzę, żółty kolor, więc jesteś jakim samym szarym tłumem bez praw co ja.....
;>


kolor sobie moze sam zmienic... jak kazdy. Ale na głównej jest zielony (to chyba był nawet jego wybór :P ).

Therion - 2009-06-03, 11:50

jog napisał/a:
w życiu codziennym raczej zwracam uwagę na wszysttkie te rzeczy będąc momentami drażniącym typem dla ludzi wokół


Nie cierpie takich ludzi. Ja sam raczej nie robie jakis mega błędów językowych, ale tak czy siak kolesie poprawiający ludzi wokół są strasznie drażniący, jakby zjedli wszystkie rozumy.
Zreszta po co to robic, skoro za miesiac - rok - 2 lata moze sie okazac ze blad ktory wytykales zostanie zatwierdzony przez Panow siedzacych przy stole w ministerstwie. :/

arbukiwi - 2009-06-03, 13:23

Ej, to by było straszne, legalne poszłem... ble, nawet oczy mnie bolą jak na to patrze.
Już prawie zatwierdzili 'pisze' zamiast 'jest napisane', jeżeli już tego nie zrobili.. Niech zatwierdzą w ogóle wszystkie błędy, nie tylko językowe, ortograficzne interpunkcyjne i wogule fszyskie rzycie bedzie w tegy łatfiejsze i proszcze

[ Dodano: 2009-06-03, 13:25 ]
a jeżeli chodzi o poprawianie innych ludzi.. Ja wiem, że to denerwuje. Ale ja to robię kompletnie nieświadomie, taki odruch mam po prostu. Słyszę poszłem to pięścią w łeb i ryk POSZEDŁEM :D

Dominik - 2009-08-12, 14:55

Już wcześniej zaczynałem i zaczynałem ale to właśnie wczoraj zacząłem tak na prawdę czytać, wspaniałą książkę jak się okazuje, czyli "Co gryzie Gilberta Grape'a" Petera Hedges'a, nie wiem czy jest sens pisać coś o niej więcej bo jak wiadomo powstał na jej podstawie wspaniały film z Johnnym Deepem oraz z Leonardo DiCarpio. Powiem jedynie tyle że książka jest super, czyta się ją szybko i z wielką przyjemnością.... ba a jak jeszcze dorzucić do tego muzykę Incubus :DD w której ostatnio się zakochałem to wychodzi coś niesamowitego. Polecam!!!
Weronika - 2009-11-14, 23:08



Jestem właśnie w połowie lektury 'Trudnej drogi z piekła' czyli biografii Marilyna Mansona. Totalna sieczka... zastanawiam się czy niektóre zdarzenia nie są znacznie podkoloryzowane bo obrzydlistwa wyprawiane przez Mansona i jego kumpli nie mieszczą się w głowie, naprawdę :P Dość szczegółowo opisane jest dzieciństwo Mansona pełne sprzeczności, zakłamania i rozerwania między katolicką szkołą, rodzicami a znajomymi, alkoholem , muzyką ( ciekawy wątek dziadka transseksualisty i jego tajemniczej piwnicy). Potem nastoletnia młodośc, pierwsze doznania seksualne , początki zespołu ... a każdy element jego życia przepełnia agresja, nienawiść, seks, narkotyki, rock. Dopiszę więcej, jako skończę czytać i będę miała świeży wzgląd na całość, ale jak na razie wniosek jest jeden - nie dla ludzi ze słabą psychiką :P naprawde mocna i drastyczna książka.

Fnord - 2009-11-14, 23:37

A tę biografię Mansona napisał pan Neil Strauss, który spłodził później książkę o wyrywaniu lachonów, swoistą mitologię gościa o ksywce Mystery.
Dominik - 2010-01-30, 21:06

Ja ostatnio skończyłem czytać

Genialna to książka Dennisa Lehane, który potrafi stworzyć taki klimat w opowieści że szok. Jego książki czyta się z zapartym tchem, cały czas do przodu. Nie pisze jakimiś zawiłym językiem, mówi prosto i na temat robiąc przy tym czytelnikowi masakrę w umyśle. Serio. "Wyspa Skazańców" to jedna z lepszych rzeczy jakie ostatnio miałem okazję przeczytać. Nie będę tu rozpisywał się o treści bo wiadomo że ktoś może chcieć to przeczytać i nie bedę mu robił popeliny. Ale polecam... zakończenie zabija haha (czytałem dwa razy :DD )

Idąc za ciosem kupiłem

no i jestem w trakcie czytania i jak na razie nie jestem zawiedziony. Mimo iż dopiero się rozkręca (jestem na ok 130 stronie) już jest ciekawie, opowiem więcej po przeczytaniu całości. Jako ciekawostkę podam że jedna z głównych bohaterów jest detektyw (kobieta), która i tu Jogu ... jest fankę Nine Inch Nails i ma na imię Angie... jak przeczytałem wstęp padłem ze śmiechu ... no ale poczekamy zobaczymy jak się opowiesć rozwinie :DD

Angie - 2010-01-30, 22:08

Hahaha, jak ma na imie Angie to moze i ja sie zainteresuje :DD
Dominik - 2010-01-30, 22:10

Angie napisał/a:
Hahaha, jak ma na imie Angie to moze i ja sie zainteresuje :DD


Spróbuj...jak mówiłem jeszcze nie doczytałem do końca bo ma książka 430 stron a ja nawet w połowie nie jestem, ale podobano film na podstawie tej książki jest zajebisty :DD

Mogget - 2010-05-13, 23:16

Fanem fantastyki jestem i ten gatunek najczęściej trafia w moje łapki.
W ostatnim czasie przeczytałem:
"Gdzie dawniej śpiewał ptak" Kate Wilhelm - niesamowita książka SF poruszająca tematykę klonowania. Książka już zajęła honorowe miejsce na mojej półeczce. Warta przeczytania, nawet jeśli się nie jest fanem fantastyki.
"Kłamca" Jakuba Ćwieka - ot w miarę dobre czytadło na rozluźnienie bo książka nie wymaga wysilania mózgu ;) Jednak nie wiem czy zdecyduję się na kolejny tom bo podobno czym dalej w las tym gorzej.
Zaraz zabiorę się za książkę "Mój własny diabeł" której autorem jest Mike Carey.

Therion - 2010-05-14, 07:41

Mogget napisał/a:
Jednak nie wiem czy zdecyduję się na kolejny tom bo podobno czym dalej w las tym gorzej.

Czym dalej ... to tak samo. Niczym się nie zawiedziesz.. dostaniesz dokładnie to samo co w pierwszym tomie. Takie to czytadełko..

Weronika - 2010-06-29, 22:26

W końcu mam wakacje, więc i mnóstwo czasu na czytanie przeróżnych ksiąg mniej lub bardziej tajemnych. Zakończyłam niedawno "Rio Anaconda" Wojciecha Cejrowskiego. Jest to zapierająca dech relacja z podróży po amazońskiej dżungli. Relacja pod każdym względem oryginalna, wsysająca czytelnika swoją barwnością szybciej niż tytułowy wąż. Kto zacznie ją czytać może być pewien, że poświęci jej każdą wolną chwilę, a od lektury uwolni go nie mąż/żona, tasak, czy wiązka dynamitu, ale dopiero widok spisu treści.
Książka nie jest prostą kontynuacją znakomitego „Gringo wśród dzikich plemion”. Ten jest bowiem opisem kilku wcześniejszych podróży po Ameryce Łacińskiej, podczas gdy „Rio” relacjonuje tylko jedną wyprawę. Ale za to jaką! Jest ona zwieńczeniem wszystkich przygód, esencją najbardziej niewiarygodnych sytuacji, krótką kroniką ginącego, magicznego świata. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że „Gringo” był jedynie wstępem do tego, czego naprawdę poszukiwał autor. Stało się nim dotarcie do dziewiczego, zamieszkującego serce dżungli plemienia Carapana. Wpierw trzeba było zatrzymać się w przedsionku „zielonego piekła”- lichej osadzie zamieszkałej przez rzezimieszków, handlarzy narkotyków i zwykłych morderców szukających bezpiecznego azylu. Pobyt autora przypominał tu chodzenie z zawiązanymi oczyma po polu minowym. Każde zbędne pytanie, niepotrzebny uśmiech i niezrozumienie sytuacji, wprawiały w balans nad przepaścią. Paradoksalnie to właśnie ten „przedsionek cywilizacji” okaże się najstraszniejszą i najbardziej nieprzewidywalną dżunglą.
Ta książka to prawdziwy gejzer: bez przerwy rozbawia do łez, uczy i zadziwia i gejzer ten jest przy tym bardzo klarowny. Ciekawostki dotyczące przyrody i niezwykłych zjawisk, zostały ujęte w odrębnych fragmentach, ozdobionych pięknymi zdjęciami, tak by nie mąciły głównego nurtu akcji. We wszystko to wplecione są własne przemyślenia autora, pełne zadziwiających porównań i analogii. Bo „Rio Anaconda” to nie jest zwykły reportaż jak próbują określać ją niektórzy krytycy. To jakby nowy gatunek literacki będący czystym odbiciem osobowości autora, jego pasji, humoru i wrażliwości. Dla czytelnika nieocenionym pozytywem jest to, że jego żarłoczność rośnie w trakcie czytania. Następujące po sobie części książki, choć wydaje się to niemożliwe przy bieżącym czytaniu, są coraz ciekawsze, coraz bardziej intrygują i zdumiewają.
zaś paradoksy i nagłe wolty w naszych wyobrażeniach na temat „dzikich”, będą stałym elementem lektury. Lektury, która na przemian rozbawia , uczy i zadziwia. Bez przerwy

semako - 2011-05-10, 14:47

Kończę dziś Rudą Sforę i zabieram się za 2 pierwsze tomy Harrego Pottera! jap jap jap!
Mo - 2011-05-24, 16:30

ejj tu jest o czytaniu. JEA! <szuka dalej tematu o tańczeniu>
semako - 2011-05-24, 16:34

hahah! padłem!
ej możemy krótko zatańczyć też tutaj! <tańczy z Moooo>

ja ostatnio skończyłem czytać Rudą Sforę i jestem niesamowicie zadowolony, z pewnością do niej wrócę, było grubo, głównie ze względu na zajebiste postaci (Ellej i Tujaryma FTW no i Bęben!) szerzej napiszę jak znajdę natchnienie!

Mo - 2011-05-24, 16:37

w sumie co za różnica :D
<taaaaańczy z Jogiem>

Dymitr - 2011-05-24, 16:52

Mo napisał/a:
ejj tu jest o czytaniu. JEA! <szuka dalej tematu o tańczeniu>


O jaaa...a ja myślałem,ze to jaśka robi mega rozpierdol..


To ta Twoja 11 letnia siostra jogi ?

semako - 2011-05-24, 17:01

nie nie. nie jesteśmy spokrewnieni. (chyba ej) ;)
Mo - 2011-05-24, 17:26

no chyba nie :D
Rob - 2011-05-24, 18:12

Dymitr napisał/a:
Mo napisał/a:
ejj tu jest o czytaniu. JEA! <szuka dalej tematu o tańczeniu>


To ta Twoja 11 letnia siostra jogi ?


Jaki pociskkkk :rotfl:

Angie - 2011-05-24, 18:47

W sumie to by pasowało :rotfl:
semako - 2011-05-24, 18:51

Mooo musimy se zrobić jakieś badania ej! :DD może mamy jakichś wspólnych dziadków czy coś :O
jaha - 2011-05-24, 19:28

oj tam oj tam :DD :DD teraz będę już tą jedną z poważniejszych osób tutaj. Tak...
tak tak tak tak tak tak tak tak tak <czytać bardzo szybko z piszczącym głosem> :DD :DD :DD
:chrust:i:pätyk: :chrust:i:pätyk: :chrust:i:pätyk: :chrust:i:pätyk: :chrust:i:pätyk: :chrust:i:pätyk:

Therion - 2011-05-24, 19:54

semako napisał/a:
ja ostatnio skończyłem czytać Rudą Sforę i jestem niesamowicie zadowolony

A ja wczoraj zacząłem.. :)

Mo - 2011-05-24, 20:36

semako napisał/a:
Mooo musimy se zrobić jakieś badania ej! :DD może mamy jakichś wspólnych dziadków czy coś :O

Hahaha! :D TAK! zróbmy se badania! :DD D

semako - 2011-07-31, 15:52

nie wiedziałem gdzie to wrzucić, a tutaj i tak nie pisze się na temat :D

Szwedzkie okładki Harrego Pottera ;) bardzo mi się podobają... Tylko więzień Azkabanu jest troszkę WTF - Kuba Wojewódzki?


Natta - 2011-07-31, 17:08

No fajne te okładki, bardziej mi się podobają niż te polskie nawet.

A skoro jesteśmy przy okładkach... to ja dorzucę od siebie zajebiste moim zdaniem okładki hiszpańskiego wydania Wiedźmina:

"Ostatnie życzenie" - Geralt jak trza.



"Miecz przeznaczenia" - Yennefer zimna, sukowata i piękna.



"Krew elfów"... i tutaj jedyny zgrzyt - Jaskier był określany jako gładysz wyglądający na 30 lat, z długimi, blond (chyba) włosami, niektórzy brali go za elfa.. a tutaj to taki podstarzały menel z kozią bródką.



"Czas pogardy" - Ciri



"Chrzest ognia" - porządnie zrobiona Milva, driadowato wygląda.



"Wieża jaskółki". Regis! Nawet ma jakieś różne zielska, ten kielonek pewnie zawiera nalewkę z mandragory.



"Pani jeziora" i w końcu ulubieniec prawie każdej czytelniczki Sagi, czyli słodki i uroczy Cahir.




Okładki są zajebiste. Smutne, że w Polsce były AŻ TRZY wydania Sagi, i każde wygląda chujowo. Najnowsze to już w ogóle porażka, na okładkach są POSTACIE Z GRY, niektóre totalnie nie pasujące do fabuły... Po jakiego chuja Vernon Roche i Królobójca są na książkach, w których po prostu nie występują? Przesadzili, kasa im się na mózg rzuciła.

Therion - 2011-07-31, 18:03

Na prawdę ładne te okłądki Wiedźmina. Jeśli chodzi o Harrego, to wolę PL okładki.
Rob - 2011-08-01, 00:00

Ja obecnie czytam Jo Nesbo - Pancerne Serce, tak wiem nikogo to nie obchodzi ale chociaz nabije sobie posta :-)
semako - 2011-08-01, 16:23

Ukraińskie okładki Harrego Pottera ;)



póki co szwedzkie rządzą ;)

Dymitr - 2011-08-01, 16:32

semako napisał/a:
Ukraińskie okładki Harrego Pottera ;)


Imię w bukwie wygląda jak "Fappi" ;)

semako - 2011-08-01, 16:35

hahahah! noooo!

FAPPING POTTER!

Natta - 2011-08-01, 16:36

Wam to się wszystko od razu kojarzy :rotfl: Pierwsza literka to G, a to co wygląda jak P to w cyrylicy R.
semako - 2011-08-01, 16:37

no pżeeż wiadomo ej Szerloku! :D :D :D :P :P :P

;)

Mogget - 2011-08-01, 17:41

Ja ostatnio przeczytałem zjadliwe dwa tomy opowiadań:
"Demony" - Łukasz Śmigiel
i "Noc szarańczy" - Jewgienij Olejniczak
może straszne to one nie były, ale niektóre całkiem niezłe, a i okładki wyborne, skoro tutaj okładkami ostatnio rzucacie ;) W ogóle Fabryka słów ma świetne okładki (Noc szarańczy właśnie tego wydawnictwa)

Weronika - 2011-08-09, 19:36

stwierdziłam że jednak zdam rozszerzony polski na maturze więc w te wakacje nadrabiam lektury z rozszerzenia. niedawno skończyłam "Mistrza i małgorzatę" , już od pierwszych stron zachłysnęłam się przedziwną atmosferą jaką stworzył Bułhakow. zdecydowanie jedna z najlepszych lektur jakie obowiązują w polskim kanonie szkolnictwa.
Angie - 2011-08-14, 14:24

Tak, ale "Zbrodnia i kara" jest jeszcze lepsza ;)
Weronika - 2011-08-14, 15:22

Trudny dylemat. Chyba jednak "Mistrz i Małgorzata". I "Przedwiośnie" też piękne.
Nie wiem natomiast jak udało mi się przebrnąć przez "Ferdydurke". Do Gombrowicza mam podejście mniej więcej takie jak do sztuki nowoczesnej. Trzymać się jak najdalej i nie marnować czasu.

semako - 2011-08-14, 15:26

MAŁY KSIĄŻĘ KURWAAAAAAAAA!
Weronika - 2011-08-14, 15:30

też! tato czytał mi to do snu. nie mogłam potem długo zasnąć, myślałam o Róży i o pijaku i planetach. matko jak to dawno było :D
semako - 2011-08-14, 15:34

czytam sobie go od czasu do czasu. dawno nie czytałem. muszę se walnąć jeszcze dziś (o ile nie jest wyniesiony na strych... ja tam niczego nie znajdę :O )
Natta - 2011-08-14, 16:40

Mistrz i Małgorzata jednak, Zbrodnia i kara była momentami przynudnawa. Te realistyczne opisy na pięć stron mnie przerastały :O
Therion - 2011-08-14, 16:46

Najlepszą lekturą jest Władca Pierścieni i chuj !
Angie - 2011-08-14, 17:46

Do mnie Zbrodnia i Kara bardziej trafia. Mistrz i Małgorzata też było super, ale momentami zbyt pojebane :P Ferdydurke wielbię a Mały Książę? Nie bardzo... Książka pełna truizmów i rzewnych historyjek. Chyba jestem za mało wrażliwa na takie coś :D
Weronika - 2011-08-14, 18:17

Mówisz że Mistrz i Małgorzata jest momentami zbyt pojebane a w całości pojebane Ferdydurke wielbisz? :D
Angie - 2011-08-14, 18:38

Pojebanie pojebaniu nierówne :DD
Weronika - 2011-08-14, 18:42

Ferdydurke w moim guście jest o wiele bardziej poplątane i chaotyczne. Nie znoszę takiego jaskrawego aż do bólu przerysowywania postaci. Choć motyw "gęby" jest całkiem fajny.
Natta - 2011-08-14, 19:20

Ferdydurke jest zajebiste ; )
Therion - 2011-08-30, 00:55

Polecam Książkę METRO 2033, całkiem nieźle się czyta. Rosyjska książka o świecie po wojnie nuklearnej, ludziach żyjących w moskiewskim metrze.. jedynym miejscu (jedynym znanym), gdzie ludzie zachowali cząstkę cywilizacji i nie są skażeni. Artem, główny bohater wyrusza w misję do legendarnej stacji Polis, by powiadomić o zagrażającym niebezpieczeństwie ze strony wdzierających się od północy mutantów. Ciekawa historia, lecz zbytni przerost formy nad treścią miejscami. Ale tak czy siak, czyta się fajnie. Polecam ! Zwłaszcza FInnowi.
Dymitr - 2011-08-30, 08:52

Therion napisał/a:
Polecam ! Zwłaszcza FInnowi.


Z tego co wiem, to Edż się lubuje w takich klimatach.

Angie - 2011-08-30, 16:31

Racja, bardzo dobra rzecz. Jestem jeszcze w trakcie.
Fnord - 2011-08-30, 19:55

Dzięki Therry, dałeś mi bodziec żebym w końcu się za to zabrał. Dotychczas omijałem tę książkę szerokim łukiem, bo też zawsze było coś innego do poczytania. Wiem, że siostra ma, to zabiorę jej z biblioteczki :)
edgeofthorns - 2011-09-04, 11:44

Therion napisał/a:
Polecam Książkę METRO 2033


Moja kobita czyta.
Ja przerabiam radosne przygody Jakuba Wędrowycza. Zabawne.

Później pewnie będzie Metro 2033 i 2034.
I od lat odkładany "Człowiek z Wysokiego Zamku" :/ Choć pewnie i tak to przełożę :P

Mogget - 2011-10-21, 23:07

Z ostatnio przeczytanych mogę polecić "Wilka stepowego" i "miasto ślepców". Teraz chyba wezmę się za "Sklepy cynamonowe", albo "Czarodziejską górę"
semako - 2012-01-07, 18:46

no cóż wzięła mi się faza na czytanie i to ostra... ostatnio kupuję więcej książek niż płyt :O

Opowieści z Narnii rąbnąłem sobie po raz drugi. Było całkiem fajnie, ale przy dwóch ostatnich częściach miałem dziwne momenty w których zdawało mi się że Lewisowi brakuje pomysłów... w 6tej części chyba trochę się pogubił z budową całości - dzieje się ona w sumie w 3 rzeczywistościach... i gdy już rozkręca się akcja np w umierającym świecie Charn, całkiem klimatycznym i miłym... bohaterowie przenoszą się zupełnie gdzieś indziej... po 3 rozdziałach znów to samo... trochę to dziwne bo całość nie posiada jakiegoś dokładnie określonego nastroju i atmosfery, co razi w oczy zwłaszcza po Piątej Części, która na prawdę kopała po dupie świetnym klimatem. Co do siódmej części, to trochę nie podobał mi się w niej finał. Ostatnie 2 rozdziały miały "opisać nieopisaność" no i wyszło trochę średnio. No może poza ostatnią stroną, gdzie szczęka trochę jednak opada :D Nie zmienia to jednak faktu, że cała seria kopie dupę! zwłaszcza trzecia, czwarta i piąta część. są masakrycznie dobre. do pierwszej mam sentyment, druga trochę chyba tak napisana w natchnieniu pierwszej... w sumie nic niezwykłego tam się nie dzieje... no ale od trzeciej to się zaczyna! świetne niestworzone rzeczy się tam dzieją tak samo jak w czwartej i piątej.
Polecam oczywiście całą serię baaaardzo warto przeczytać.

Harry Potter i Czara Ognia / Zakon Feniksa - w końcu biorę się za czytanie dalej. Postanowiłem że zbiorę w końcu całość ładnie w twardej oprawie itd. Nie będę pisał co i jak - każdy wie o co chodzi ;)

Charlie Bone i Zaklęty Król - zacząłem - czytam głównie w autobusach i między szkoleniami, całkiem fajne, niestety trafiłem od razu z rozpędu na piątą część, więc powoli dopiero się odnajduję :O zajebiste tytuły rozdziałów "martwa godzina", "miasto bez zwierząt" prawdomównie zapowiedziały świetne rozdziały, co będzie dalej zobaczymy. w poniedziałek w autobusie :DD

"Obcy" od Taichiego Yamady - polecony przez Mochową Martę, dziś przypadkiem znaleziony w Matrasie z wielką ceną naklejoną na okładce "4,90zł" - o kurwa! - powiedziałem. no i właśnie usiadłem i czytam ;) dość ciekawie (póki co) opowiedziana historia o 47letnim japońskim scenarzyście, przechodzącym załamanie nerwowe i chyba jakieś schizy łapiącym (są dopiero przesłanki).

"Powrót Czarnoksiężnika" z serii Siedem Pieczęci - tak samo jak wyżej - 4,90zł :DD i jebs do koszyka, zapowiada się trochę infantylnie i ciekawie. zobaczymy jak będzie ;) no ale jaram się - bo to 10tomowa seria :D lubię to :D

"Ostatnia Awatara" Olgierda Dudka. nie wiem. opis mnie przekonał, a tak jak poprzednie kosztowała 5zł. więc będę czytał. i w sumie zapowiada się całkiem ciekawie.


Pewnie teraz będę czytał Harrego z przerwami na Obcego (którego skończę chyba dziś - zbyt gruby nie jest) i Powrót Czarnoksiężnika i Charliego Bonea, bo to w zasadzie krótsze rzeczy (Bone może trochę grubszy... ale myślę że to spowodowane dość tęgą czcionką). och i ach! coś jeszcze było chyba ale już nie pamiętam! brakuje mi miejsc na pułkach :D co mnie to cieszy!

Earanil - 2012-01-08, 12:55

semako napisał/a:
Było całkiem fajnie, ale przy dwóch ostatnich częściach miałem dziwne momenty w których zdawało mi się że Lewisowi brakuje pomysłów... w 6tej części chyba trochę się pogubił z budową całości - dzieje się ona w sumie w 3 rzeczywistościach... i gdy już rozkręca się akcja np w umierającym świecie Charn, całkiem klimatycznym i miłym... bohaterowie przenoszą się zupełnie gdzieś indziej... po 3 rozdziałach znów to samo... trochę to dziwne bo całość nie posiada jakiegoś dokładnie określonego nastroju i atmosfery,

zupełnie jak w Final Fantasy, zbieram sobie drużynę bohaterów jak to w "erpegach", ale nagle fabuła zadecydowała za mnie że rozdzielimy ich sobie na dwie różne historie w dwóch rożnych miejscach, z debilnym uzasadnieniem - BO TAK! I tak kilka razy. Tzn. pierwszy raz był bezsensowny, kolejne już niby logiczne ale nużące. W ogóle ten układ mi się nie podoba bo w normalnych erpegach, jak sama nazwa mówi, wczuwam się w główną rolę, utożsamiam się z bohaterem, a tutaj po prostu oglądam sobie historyjkę którą napisali twórcy, z większym lub mniejszym zaciekawieniem i przez większość czasu bez emocji. Powinienem o tym pisać w dziale FF :P mam tak jak Jogi który wszędzie dostrzegał Final Fantasy, ale ja w negatywnym tego słowa znaczeniu

semako napisał/a:
Pewnie teraz będę czytał Harrego z przerwami na Obcego

zbrodnia! ja bym tak nie mógł, dwóch na raz czytać, gubisz klimat...

Therion - 2012-01-08, 16:23

Czytanie dwóch książek na raz - to może robić tylko Jogu.
semako - 2012-01-08, 16:26

widzę że jesteście zawstydzeni moim skillem! ale nie martwcie się każdy ma jakiś talent! jakiś nieoszlifowany diament no nie? Zobacz Tery jak ładnie narzekasz :DD :DD :DD :DD :DD :DD :DD :DD :DD :DD :DD
The Kaco - 2012-01-08, 16:36

Therion napisał/a:
Czytanie dwóch książek na raz - to może robić tylko Jogu.

I Rainman :rotfl:

Natta - 2012-01-08, 16:59

Ja nie rozumiem, jak można. Chyba że jest to jakaś mega nudna książka na zajecia albo do szkoły.
Weronika - 2012-01-08, 17:07

Ja non stop czytam 2 , czasem 3 książki jednocześnie, nie przeszkadza mi to we wczuwaniu się w nastroje poszczególnych. Obecnie mam tak z "Talleyrand - Droga Mefistofelesa" Waldzia Łysiaka i "Solaris" Lema. Całkiem inne gatunki, bo jedna historyczna, druga science-fiction , jeden dzień na jedną, drugi na drugą , i na przemian :D
semako - 2012-01-27, 11:05

Wczoraj skończyłem czytać Miasto śniących Książek Waltera Moersa, ogólnie było tak zajebiście, że w porywach nie mogłem odejść na 3 minuty żeby zrobić sobie herbaty, i tak całymi godzinami ("chuj! jeszcze jeden rozdział! herbata nie ucieknie"). Uwagę przykuło piękne wydanie no i chyba głównie opis na okładce, w którym autor pisał o książkach mogących otruć, zabić i bógwie co jeszcze :O następnie gratulował odważnej decyzji tym, którzy biorą się za czytanie, a pozostałych nazwał babami, i życzył spokojnego, nudnego dalszego życia.
No i o cholera! sama tematyka! Smok-Poeta po przeczytaniu opowiadania idealnego rusza w poszukiwaniu jego autora do Miasta Książek, gdzie można znaleźć wszystkie rodzaje książek, od zwykłych zaczynając, poprzez książki trujące, książki pułapki a kończąc na żywych, chodzących, latających książkach. Momentami robi się groteskowo i ciężko, momentami zabawnie i magicznie. Hildegunst Rzeźbiarz Mitów (bo tak właśnie zowie się ów smok) trafia do labiryntów pod Miastem Książek, gdzie grasują groźni Łowcy Książek - polujący nie tylko na książki ale i na wszystko co się tam porusza. Korytarze roją się od pułapek, i coraz groźniejszych stworów, od małego robactwa i świecących meduz, po robactwo całkiem wielkie, Pająxxxxy (w tamtejszym języku jest specjalna litera na określenie 16 nożnych stworzeń, tłumacz użył 4 Xów aby oddać 16 nóg w taki właśnie sposób), Harpiry... ale najgorsze czai się głebiej - przerażające Buchlingi, których boją się nawet najgroźniejsi łowcy książek, no i przede wszystkim KRÓL CIENI. Żyjący gdzieś na samym dnie katakumb, pewnie blisko wnętrza świata. Nikt nie wie kim jest, czym jest. Czy jest demonem, czy straszną bestią, czy jeszcze czymś innym. O wszystkim można przekonać się czytając.
Ogólnie polecam wszystkim!


No! skończyłem wczoraj i od razu zabrałem się za kolejną pozycję od Moersa - Kot Alchemika - opowiada ona o umierającym z głodu kRocie (Krot to taki kot, poza tym że może porozumiewać się z innymi zwierzętami i ludźmi, ma dwie wątroby i inne bajery). Więc Krot Echo (bo tak ma na imię) leży na bruku i umiera z głodu. Podchodzi do niego Przeraźnik Eisspin i oferuje mu pewnego rodzaju umowę - bardzo zależy mu na krocim tłuszczu... więc obiecuje przez równy miesiąc karmić go najwspanialszymi potrawami świata, pod warunkiem że przy kolejnej pełni księżyca, krot zgodzi się na własną śmierć i wytopienie swojego tłuszczu... Echo się zgadza - dodatkowy miesiąc życia, wzbogacony najlepszymi potrawami świata brzmi niesamowicie dobrze.
No i czytam. Czyta się dobrze, jest pięknie (mimo że dość często znów pojawiają się groteskowe straszne opisy alchemicznego laboratorium Eisspina) więc myślę że mimo że dopiero zacząłem, już teraz mogę polecić ;)

Therion - 2012-01-27, 11:21

Ten Kot Alchemika brzmi przegłupio.
semako - 2012-01-27, 21:59

dodam że to gadający kot (chyba już to pisałem). a wiem że gadające zwierzęta od razu przekreślają dane wydawnictwo w Twoich oczach :DD nie pytam więc dlaczego uważasz to za przegłupie :DD

a dziś na zakupach wpadła mi w ręce trzecia książka Moersa - tym razem grubsza niż Kot Alchemika i Miasto Śniących Książek razem wzięte. Nazywa się Rumo i Cuda w Ciemnościach i już się jaram że hohohohohohohoho! nie wiem jeszcze o czym jest, więc jeszcze o tym nie napiszę. Ale jakoś spokojny jestem że mnie wciągnie równo.

LiliMadlene - 2012-02-24, 22:25

Jestem świeżo po przeczytaniu "Nie opuszczaj mnie" pana Isiguro i osobiście przestrzegam przed nastawianiem się na "miażdżące zakończenie". Szczerze powiedziawszy, to nie rozumiem ochów i achów pod adresem tej powieści. Może to dlatego, że wybitna literatura to nie jest, a może dlatego, że koncept klonowania ludzi jakoś jest dla mnie zbyt oklepany (przynajmniej jak dla kogoś, kto czasem czyta coś z gatunku szerokopojętej fantastyki). Aczkolwiek czyta się dobrze, ciekawa teraz jestem, jak wyszła ekranizacja ...ale gdyby nie grał tam arcyrudoprzystojny Gleeson, to nawet nie chciałoby mi się filmu ściągać :P
Angie - 2012-02-27, 17:36

Ja widziałam film i bardzo mi się podobał, jest strasznie przygnębiający. Btw to w książce chodziło o klonowanie? Nie chcę spoilerować, ale w filmie ta młodzież była "hodowana" do czegoś innego.
LiliMadlene - 2012-02-27, 19:45

W gruncie rzeczy, to konceptu książki reżyser nie zmienił. Mi chodziło właśnie o klonowanie do "tych" celów, ale faktycznie w książce jest to szerzej opisane. Szkoda, że adaptacja - jak większość zresztą - to skrótowiec z przeinaczonymi niuansami z treści. No i ta drętwa i sucha Knightley :oczy:
semako - 2012-03-25, 10:17

Krasnoludy i Elfy zjebały mi Władcę Pierścieni :( są totalnie niewiarygodne, zupełnie jak gadające zwierzęta w Narnii :O



Oczywiście żartuję, nic nie zjebało mi Władcy, jest zajebisty od A do Z, (chociaż jeszcze nie wiem, bo na Z jeszcze nie jestem - ale gdzieś tam w strefie "XYZ" już siedzę). ale Tery - nie wiem jak w literaturze coś może być niewiarygodne, wiesz autor tworzy jakiś świat przedstawiony i to on decyduje o tym co w nim jest realne, a co nie. Chyba fajnie jeśli opisywane są jakieś niestworzone rzeczy no nie? I zarzucenie jednemu autorowi że jest niewiarygodny, bo postanowił strwożyć gadające bobry, i tolerowanie innego który napisał o Krasnoludach i gadających drzewach (które w dodatku szukają swoich żon, bo te sobie poszły), jest trochę dziwne.

Wiesz "Lubię Matrixa, bo jest taki poważny i w sumie wiarygodny, ale Incepcji już nie lubię, bo wchodzenie w sny jest trochę naciągane" ;] jeez

Therion - 2012-03-25, 11:58

gadające zwierzęta mnie wkurwiają, tak po prostu :) Dlatego cały świat Narnii uważam za głupi. A to że jakiś pisarz zrobił swój własny prywatny świat, nie znaczy że trzeba go tolerować.
edgeofthorns - 2012-03-26, 15:22

semako napisał/a:
"Lubię Matrixa, bo jest taki poważny i w sumie wiarygodny, ale Incepcji już nie lubię, bo wchodzenie w sny jest trochę naciągane"


A nie jest tak?























semako - 2012-03-26, 16:49

porównywalnie naciągane do wychodzenia ze snu :P
semako - 2012-03-26, 17:13

Jako że jestem zachłanny a i tematyka inna to postanowiłem że nabiję sobie kolejnego posta, kto bogatemu zabroni!?

Kupiłem se dziś (bo kto bogatemu zabroni) Dzienniki Gwiazdowe Stanisława Lema. Ładnie dość wydane, gruba oprawa, papier taki jaki lubię, wszystko gra i śpiewa, a najbardziej cena - kosztowało mnie to 20zł. Więc się jaram. zaraz biorę się za Blade Runnera, później może ten Lem pójdzie... zobaczymy.

edgeofthorns - 2012-03-26, 17:31

semako napisał/a:
Blade Runner


Ten od P.K. Dicka? Cza Cię wobec tego pewnie poprawić :DD

Nie "Blade Runner" a "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?" :P :DD

Tego Lema mogłem Ci pożyczyć, trzeba było zapytać i sobie odebrać ;]

Z resztą, kilka innych tytułów Philipa też mógłbym pożyczyć. Polecam "Kosmiczne Marionetki" czy "Człowieka z Wysokiego Zamku", man. :)

semako - 2012-03-26, 17:51

wzięło mnie ostatnio na kupowanie czego się da :D skończyło mi się miejsce na półce z książkami aż :D

a co do Blade Runnera to mam takie wydanie:


i tytuł normalnie brzmi: Blade Runner - Czy Androidy marzą o Elektronicznych Owcach? Więc napisałem Blade Runner - i wiem wiem że ma taki tytuł ;)

edgeofthorns - 2012-03-26, 18:24

Blade Runner przyswoił/przykleił się chyba głównie przez film... :)
semako - 2012-03-26, 18:34

tak tak ;) wiem że oryginalnie brzmiało inaczej, ale sama nazwa - przyswojona później, czy cokolwiek, podoba mi się bardzo ;)
Earanil - 2012-03-27, 13:56

semako napisał/a:
ale Tery - nie wiem jak w literaturze coś może być niewiarygodne, wiesz autor tworzy jakiś świat przedstawiony i to on decyduje o tym co w nim jest realne, a co nie. Chyba fajnie jeśli opisywane są jakieś niestworzone rzeczy no nie? I zarzucenie jednemu autorowi że jest niewiarygodny, bo postanowił strwożyć gadające bobry, i tolerowanie innego który napisał o Krasnoludach i gadających drzewach (które w dodatku szukają swoich żon, bo te sobie poszły), jest trochę dziwne.

Wiesz "Lubię Matrixa, bo jest taki poważny i w sumie wiarygodny, ale Incepcji już nie lubię, bo wchodzenie w sny jest trochę naciągane" ;] jeez

"Lubię konsolę Playstation, ale nie lubię konsoli Xbox bo jest takitaki... takitaki... takitaki... NIEKONSOLOWY!" :rotfl: nie ratuje Cię to że już cudem zmieniłeś zdanie - parę lat ciemności zostaje Ci nie odpuszczone! ;)

semako - 2012-03-27, 14:43

wiesz - np Sony rozwijało współpracę z wieloma firmami, mając całą masę exclusivów, które latami się rozwijały i były dostępne tylko tu i tu. Microsoft po prostu je kupił - ot tak - bach. Kupił sobie pozycję na konsolowym rynku, co wkurwia mnie do dziś :P i myślę że to gniew uzasadniony.

Ale racja - chciałbym mieć Xboxa :DD :DD :DD

Therion - 2012-03-27, 15:14

LOL kupił sobie konsolowe cokolwiek. Równie dobrze można powiedzieć że Sony kupiło od SEGI i innych commodore.
semako - 2012-03-27, 15:30

e tam Sony miało masę twórców którzy swoje złote lata wydawali gry na PSXa właśnie, poza tym masę drobnych firm w które sony inwestowało u samego ich początku, wyrabiając kultowe tytuły - Wipeouty, Tekkeny, Gran Turismo itd... poza tym serie takie jak Metal Gear, Final Fantasy, ISS rozwinęły się najbardziej właśnie na PSXie, więc to inna sytuacja niż kupowanie od razu rozwiniętych tytułów.

W sumie masz Tery rację z tym kupowaniem, ale jestem fanboyem Sony więc nic nie zrobisz :DD

Natta - 2012-03-27, 16:03

Bo Sony jest japońskie, wspiera japońskie gry i dlatego Jogi je lubi :D
edgeofthorns - 2012-03-28, 00:29

Kiedy w ogóle wychodzi 720?

Mam plan taki, że jak wyjdzie to kupie 360 bo będzie w chuj tańsze pewno :DD

btw gier:
http://youtu.be/ExZSC1EZCgM

:*

Earanil - 2012-03-28, 14:28

Jogi dobrze wiesz (albo nie wiesz :P ) że zanim Sony zajmowało się w ogóle konsolami, Nintendo poprosili ich o współpracę przy tworzeniu nowej konsoli z napędem optycznym (CD), ci jednak (Sony) ich ochujali i odłączyli się od projektu zabierając plany ze sobą i tworząc tym samym swoją pierwszą konsolę - PlayStation. Biedne wykorzystane Nintendo, istniejące od ponad stu lat, zostało na lodzie i wydało konsolę Nintendo 64 z grami na... kartridżach, przez co przegrało z kretesem walkę z niedawnym współpracownikiem.

<3 <3 SONY <3 <3

semako - 2012-03-28, 15:03

<3 <3 SONY <3 <3
The Kaco - 2012-03-28, 15:58


:DD

Therion - 2012-03-28, 20:21

Jogu nie o to chodzilo :P
semako - 2012-03-28, 20:58

(wiem że nie o to chodziło :P )
poza tym wiem jaka jest historia PSXa i mi to nie przeszkadza :DD


a wracając do książkowego tematu to dziś kończę Blade Runnera (którego uparłem się tak nazywać, bo jestem zbyt leniwy na pisanie tytułu, poza tym na okładce jak byk jest napisane Blade Runner :D )

Pepuś - 2012-03-28, 21:15



Aktualnie Michel Houellebecq - Mapa i Terytorium. Kupiłem wbrew swojej zasadzie. Książka jest bestsellerem i każdy jest podjarany. Jak się ma natomiast sama książka? Przyzwoita, aczkolwiek nie mam ochoty do niej wracać i utknąłem. Więcej odstępstw więc nie planuje. Współczesna literatura bestsellerowa potrafi zawieść.

Natta - 2012-03-28, 21:27

Realia w księgarniach są proste. Taka książeczka nie leży w empiku na półce "bestseller" czy tam "top 10" dlatego, że tak dobrze się sprzedaje, tylko dlatego, że wydawca zapłacił empikowi za taką wypasioną ekspozycję. Nawet na zwykłych półkach nie jest przypadkowe, czy książka jest ustawiona okładką, czy grzbietem do kupującego.
Dlatego teraz projektują takie ładne, kolorowe i przyciągające uwagę grzbiety książek.

Śniegu - 2012-04-15, 21:12

Therion napisał/a:
Najlepszą lekturą jest Władca Pierścieni i chuj !


Prawdu każe. Z fantasy myśmy mieli jeszcze fragmenty Wiedźmina i - oh snap! - Pratchetta (niestety nie pamiętam dokładnie której książki, ale na pewno coś z Rincewindem).

Ale jeśli miałbym wybrać swoją ulubioną lekturę to jednak zbiórczo Sienkiewicz.

Śniegu - 2012-04-16, 00:10

Ale, ale, ale! Nowy Kłamca ma wyjść i skończyć się na Kill'em All. Czekam i mam nadzieję że będzie lepszy od trójki która skończyła się tak z dupy, że zacząłem się zastanawiać nad preferencjami seksualnymi autora.
semako - 2012-07-10, 15:28

Polecam wszystkim wybrać się do Tesco i zakupić za symbolicznych 7zł "Trzynastą Noc" Alana Gordona - rzecz dzieje się w XII-XIII wieku i jest kontynuacją Szekspirowskiej "Nocy Trzech Króli". Ogólnie średniowieczny kryminał z Błaznem w roli głównej, świetnie napisany, i w ogóle świetny polecam!
Od razu można w ciemno kupić też dwie kolejne części cyklu "Gildia Błaznów" - też za 7zł, a lektura za-je-bis-ta

Obecnie czytam "Lód" Dukaja! omatkoboska! jest świetnie, ale nie mam pojęcia kiedy tego dziwacznego molocha skończę! Świetna fabuła, świetne realia, świetne postaci... ach! ;)

Natta - 2012-07-10, 16:04

semako napisał/a:
Obecnie czytam "Lód" Dukaja! omatkoboska! jest świetnie, ale nie mam pojęcia kiedy tego dziwacznego molocha skończę! Świetna fabuła, świetne realia, świetne postaci... ach! ;)


"Lód" to genjusz. A najbardziej w nim mnie ujęła stylizacja na ortografję sprzed reformy w latach 30. I te rusycyzmy.

Therion - 2012-07-10, 19:10

OooooOOOoOoOOooOoOOOo
Muszę.. a w sumie właśnie kupuję :Łód:

Dukaja czytałem tylko Czarną Banderę, rewelacja.

semako - 2012-07-10, 21:08

właśnie ten język! <3

Zaczytuje się i się zaczytywało się, ciekawem i niezwykłem Lód jawi się. Pjerwsze rozdziały trudnemi, nudnemi bywały, ale to przeszłość, a jaka przeszłość jest z pewnością nie wjemy i wjedzieć nie będziemy. Taka już z przeszłości historyja!

Rozwala!

Earanil - 2012-07-11, 22:35

Natta napisał/a:
"Lód" to genjusz. A najbardziej w nim mnie ujęła stylizacja na ortografję sprzed reformy w latach 30. I te rusycyzmy.

czyli podobnie jak w "Arcanum: Przypowieśc o Maszynach i Magyi". Moje Biadki też dawniej pisało się "Byadki" :)

Therion napisał/a:
Dukaja czytałem tylko Czarną Banderę, rewelacja.

Ja "Czarną Banderę" czytałem Janusza Meissnera, fajna powieśc korsarska, kolejne tomy to "Czerwone Krzyże" i "Zielona Brama".

semako - 2012-07-12, 03:28

Cytat:
Moje Biadki też dawniej pisało się "Byadki" :)

i miały kod pocztowy kiedyś.

Lód dziś znów pokulał się nieco do przodu, cieszy mnie to, patataj! czytam czytam 10 stron rozdziału, później 4 strony rozdziału i teraz... 46 stron rozdziału... nie lubię takich długich rozdziałów, lubię dostawać możliwość zatrzymania się częściej. Choć i tak zatrzymałem się w połowie ;)

Natta - 2012-07-12, 14:26

Ja teraz czytam trzeci raz trylogię husycką.

"Wypukłe pasuje do wklęsłego jak tata do mamy"

Genjusz.

The Kaco - 2012-11-11, 13:26


Historia szeroko pojętej kryminalistyki (identyfikacja, medycyna, toksykologia, balistyka sądowe + trochę o systemie policyjnym i biurach detektywistycznych w wieku XIX, XX). Każde odkrycie poparte przypadkiem kryminalnym i historią śledztwa. Czyta się szybko. Swoją drogą to lektura obowiązkowa na konkurs z kryminalistyki dla aplikantów aplikacji sędziowskiej i prokuratorskiej :> Druga część to Godzina detektywów (historia serologii, biologii i chemii sądowej), jestem w trakcie czytania. Niestety lektury maturalne mają pierwszeństwo :'(

Angie - 2012-11-12, 15:45

wow, to musi być dobra książka. W tym roku zaczęłam w mojej szkole zajęcia z kryminologii, detektywistyki i kryminalistyki, więc może sobie ją sprawię jako lekturę uzupełniającą :)
semako - 2012-11-12, 16:44

Więc tak. Skończyłem Lód. Już jakiś czas temu. Ogólne wrażenia przecudowne. Strasznie mnie wymęczył, ale koniec końców bardzo dobrze ją wspominam. Jak się zaczynało i cały ten ogrom stał przede mną... to było coś. Bez kitu! Cała ta mnogość postaci, wątków, to że wszystko dzieje się na płaszczyźnie politycznej i religijnej i filozoficznej i gdzieś tam w tle Benedykt Gierosławski na Syberię zapierdala ze swoją małą sprawą... No cudo! Do tego to o czym pisaliśmy - język i narracja! pięknie! Jeśli chodzi o fabułę, to pamiętam że w czasie czytania lekko zawiodłem się na zakończeniu... ale teraz jak na to patrzę z perspektywy dwóch miesięcy... to bardzo mi się to zakończenie podobało ;)

Później poszło Solaris od Lema. Tak. Teraz już rozumiem skąd wzięła się kultowość Lema i samej Solaris. Świetna i cudowna. Czytana zaraz po Lodzie zdała się leciutka i strawna, do tego poruszała dość ciężkie tematy i dość ciężkie rzeczy autor tam z bohaterami robił, co w zestawieniu z płynnością narracji okazało się przecudownym doświadczeniem. No i taka bezsilność z jaką Solaris pozostawia... świetna rzecz.

Dalej był Wroniec Dukaja. Niesamowita rzecz. Bajka o stanie wojennym. Jako, że to bajka, rządzą nią zupełnie oderwane od wszystkiego zasady. Cały świat zniekształcony spojrzeniem dziecka. I tak na liniach telefonicznych siedzą Puchacze Słuchacze - podsłuchują wszystkie rozmowy. Ulice roją się od szpicli ze sterczącymi z głów antenami, na czterech łapach biegają wszędzie i warczą Suki... Masakra! Chaos na ulicach sieje wielki potwór GAZ-u... Cudo! No i Adaś, który obudził się rano, nie było teleranka, a cała jego rodzina została porwana przez Wrońca i jego Milipantów... rusza na poszukiwanie w towarzystwie Pana Betona - w jego oczach najsilniejszego człowieka świata. Nic więc dziwnego że Pan Beton wyrywa gołymi rękoma latarnie, wywala pięściami dziury w ścianach itd... fascynująca opowieść, pełna niepokoju, mroku i ciężaru, ale jednocześnie nieprzerwanie bajkowa. Polecam!

Dalej Cień Wiatru pana Zafona. No i tutaj szok. Finn dawno temu polecał mi ją jako jedną z najlepszych książek jaką w życiu czytał. Dziś ja polecam dalej jako jedną z najlepszych książek jakie w życiu czytałem. Absolutnie! Totalnie! Nie będę nic o niej pisał - po prostu wypożyczcie / kupcie i czytajcie. No bez kitu.

Dalej Świat Według T.S. Spiveta jedna z najładniej wydanych książek jakie w życiu widziałem. Opowiada o młodym naukowcu - w zasadzie dziecku-naukowcu, które wyrusza w podróż przez całe Stany Zjednoczone by odebrać prestiżową nagrodę. Jedzie pociągiem towarowym, jednocześnie czyta stary dziennik swojej matki, odkrywa nowe rzeczy odnośnie swojej rodziny. Poznaje rzeczy ważne i ważniejsze... i na końcu nagle między nimi wybiera. Coś cudownego. Jeden z najlepzych bohaterów ever, samotny, zamknięty w sobie, zdziwaczały, patrzący na świat jak nikt inny...
No i najlepsze - w Matrasie zgarniecie tę książkę za 9.90zł. I proszę - kupcie ją w ciemno i przeczytajcie. Niesamowicie poruszająca... choć początkowo zapowiada się na to że będą nudy.

Plusk - dorwałem też w Matrasie za 2 zł. Byłaby znacznie lepsza gdybym dzień wcześniej nie przeczytał Spiveta. Też o dziecku przeżywającym przygody, których po dzieciach raczej by się nie spodziewano. Dochodzi mały wątek ekologiczny (co mnie śmieszy LOL) nie jest złe. Ale w porównaniu ze Spivetem wypada znaaaacznie słabiej. Tam mamy cudownego bohatera, przeżywającego wielką przygodę, po drodze pada masa pytań, poruszane są najgłębsze możliwe emocje... tutaj po prostu mamy umiarkowanie ciekawą i poprawnie napisaną historię. Nic więcej i nic mniej. Za 2zł można się skusić.



Poza tym obecnie czytam Istotę Cienia całkiem ciekawa, choć początkowo niezbyt zachęcała swoim kształtem - bardziej do nastolatków to to kierowane raczej. Ale mimo wszystko czyta się lekko. jestem w połowie. No i Siewca Wiatru - świetna rzecz, ale nie będę nic pisał dopóki nie przeczytam, a skończę pewnie już dziś w nocy.


Patataj!

Weronika - 2012-11-12, 17:11

solaris też mi się podobało. bardzo lubię ekranizację z Clooneyem, szczególnie za ten minimalistyczny soundtrack Cliffa Martineza. książkę przeczytałam w 2 wieczory, choć rozwlekały mi się opisy eksperymentów ze strony strikte naukowej, to koncepcja jest rewelacyjna.
Natta - 2012-11-12, 18:07

Jogu, wyrazy uznania za Lód. Chyba sobie przeczytam ponownie, bo aż chce się wracać do tego wspaniałego świata, w którym Historja zamroziła wszystko, w którym buduje się przepiękne pałace z oknami z tęczowego marostiekła, kolej sunie miękko po zimnazowych szybach, i istnieje przedziwna fizyka ćmiatła, ćmieczy, dwuwartościowa logika, jest tylko "tak" albo "nie", a pan **SPOILER**Tesla**SPOILER** zmienia losy świata za pomocą Młota Ćmieczy dudniącego gdzieś na podziemnych Drogach Mamutów.

PS Jogu, co rozumiesz poprzez pojęcie "ładnie wydanej książki"? I Wy, cała reszta? Ciekawi mnie, jak wg Was powinna wyglądać ładnie wydana książka. Nie widziałam "Świata wg T.S. Spiveta" i wątpię, żebym zobaczyła w najbliższym czasie, więc może przykłady na jakichś szerzej znanych książkach albo jakieś zdjęcia/skany (nie okładek, a stron).

Weronika - 2012-11-12, 18:45

Najbardziej lubię pod względem estetyki wydawnictwo Noblis i to jak wyglądają wydane przez nie książki Waldemara Łysiaka. Bogate wnętrza, sztyfty z epok, obrazy, reprodukcje - jeżeli czytasz o jakimś dziele sztuki nie musisz szukać w internecie, wszystko jest na miejscu, portrety postaci, grafiki. Solidna okładka, piękna czcionka, no estetycznie cudo. Fakt, drogie jak cholera, treść dałoby się zamknąć w czymś 3 krotnie tańszym. No ale, taki już Łysiakowi spleen, trzeba się przyzwyczaić. Tańsze i gorsze wydania pokupowałam na allegro, z tych nowszych mam tylko "Cene" i "Talleyranda".
Natta - 2012-11-12, 19:33

Rozumiem, elegancko. W przypadku Łysiaka to tylko wydawnictwo Nobilis (renoma jest), jest jeszcze jakieś inne wydawnictwo, robili pirackie dodruki z rozmazanymi reprodukcjami w beznadziejnej rozdzielczości, trzeba uważać. Były konflikty, oświadczenia i chyba nawet jakieś wyroki w tej sprawie, z tego co słyszałam.

Ktoś jeszcze się wypowie? Lubicie ostatnio popularną tendencję drukowania wszystkiego na kolorowo, robienia tysięcy różnych rodzajów fontów,np. w nagłówkach imitujących ręczne pismo? Dla mnie najgorszą wydaną książką jest "Magnetyzm serca" niejakiego R. Schache. Pomijając, że są to pseudomądrości w stylu Coehlo to jeszcze emanuje pstrokacizną, żalem i rozpaczą. Oto tył książki. Irytujący font imitujący ręczne pismo jest jeszcze zrozumiały na czwartej stronie okładki, w blurbie, ale wyobraźcie sobie, że mniej więcej tak wygląda również środek.



Ostatnio miałam w ręku "Trociny" Krzysztofa Vargi, nie czytałam, ale jakiś kontrast z wyżej wymienionym dziełem! Książka wydana pięknie. Ascetycznie, ale pięknie. Obszerne marginesy, piękne proporcjonalne kolumny, wysmakowane liternictwo, dobry papier, wszystko tak, jak trzeba. Ze smakiem i skromnie. Tak lubię najbardziej.

The Kaco - 2012-11-12, 22:33

Nie zastanawiałem się nigdy nad 'ładnym wydaniem'. W książce Trupia Farma Bassa są na końcu fajne wydruki:

:> Chociaż nie jest to książka czysto naukowa.
Książki Jurgena Thorwalda wydawnictwa Znak są ładnie robione. (To czerwone to z materiału)
http://www.szeryfy.pl/photos/highRes/76.jpg

semako - 2012-11-12, 22:48

Jeśli chodzi o książki ładnie wydane, to zwracam głównie uwagę na okładkę - w sensie technicznym - czy jest pożądna - wiadomo - twarda oprawa rządzi. Jeśli chodzi o to co jest NA okładce to już raczej drugorzędna kwestia, aczkolwiek to miłe gdy ktoś kto projektuje taką okładkę przyłoży się i stworzy coś na prawdę fajnego i z dobrym smakiem. Ładnie wydana = również wydana na dobrym papierze - niebiałym, tylko takim lekko kremowym. Lubię też gdy tekst w książce rozmieszczony jest w jakiś ładny sposób - w sensie ładne marginesy - nie od brzegu do brzegu... miło się to czyta wtedy.

A co do T.S. Spiveta - to pierwszy raz w życiu coś takiego widziałem! serio! I chodzi tu głównie o to, że graficzny sposób rozmieszczenia treści jest czynnym elementem narracji. Cała opowieść toczy się w środkowej części strony. Na marginesach przez cały czas pojawiają się rysowane przez TSa obrazki i wszelakie komentarze.
Jeśli np w narracji zjawia się wspomnienie praprapradziadka T.S.a i jakiejś tam jego historii, to autor nie poświęca jej kolejnego rozdziału, tylko dalej leci z narracją, a od miejsca z dziadkiem na margines prowadzi strzałka i tam właśnie w postaci zwięzłego opisu znajduje się ta dodatkowa treść. Taki zabieg ma miejsce ZAWSZE gdy bohater o kimś myśli, kogoś spotyka - takie osoby w licznych notatkach, tabelkach, punktach i rycinach są opisane - ale opis ten nie spowalnia wcale całej treści - znajduje się poza nia, uzupełnia ją. Więc jeśli T.S. widzi coś dziwnego - możemy być pewni że zaraz pojawi się rycina przedstawiająca to coś i jakiś krótki komentarz, niesamowicie do bohatera pasujący... Coś cudownego. Książka wygląda jak jakiś podręcznik. To niesamowite.
Bez kitu idźta do matrasa i kupta to po 9,90. :DD


Natalia - a co do Lodu i całego tego świata... to tak! Niesamowicie użekło mnie ćmiatło i świecienie... to wróżenie z ćmieczki na początku i później w Transsibie też. Opis tego do czego doszło, albo i nie doszło (bo kto to może wiedzieć) między panem Benedyktem a panną Jelenką! Whoa! W ogóle ich opowieści o swoich przeszłościach... Albo straszne Piegnarowe Gojlemy, albo lodowi zmartwychwstańcy... Legendy o Abaasy! To, że nie ma przeszłości ani przyszłości, więc skąd ma się wiedzieć co robiło się wczoraj - przecież pamięć tak samo nieprawdziwa jak przeszłość. Drogi Mamutów. Lute przemrażające się nad miastami! No i koniec końców spotkanie Ojca Maroza!

Przecudowny klimat! Ach! A jeśli chodzi o Dukaja - to poradź mi proszę - miałem ostatnio w ręku Perfekcyjną Niedoskonałość - i tam napisane że to pierwsza część jakiejś Trylogii - o co to chodzi? Które książki to pozostałe części?

Bo cholera. Dukaj czytany męczy jak niedzielna msza, ale jak już się go przeczyta, to ciągnie do kolejnych rzeczy niesamowicie. Nie powiedziałbym, że jest jakiś tam strasznie trudny jak to czytałem to tu to tam, ale po prostu męczy, choć to taki rodzaj zmęczenia za którym się tęskni... bez kitu.

Natta - 2012-11-12, 22:59

jakie czyściutkie i ładne zdjęcia synu! bardzo mnie się podoba to wydanie, ilustracje są nienachalne i w dobrym smaku, fajnie komponują się z książką, podoba mi się, że nie wpierdalają się na tekst ;)

No ale w końcu Znak. Lipy (z reguły) nie wydaje.

Natta - 2012-11-12, 23:51

Sorry Joguś nie zauważyłam że pisałeś po Kacu.

semako napisał/a:
Przecudowny klimat! Ach! A jeśli chodzi o Dukaja - to poradź mi proszę - miałem ostatnio w ręku Perfekcyjną Niedoskonałość - i tam napisane że to pierwsza część jakiejś Trylogii - o co to chodzi? Które książki to pozostałe części?



Jeszcze nie powstały. Ogólnie jest to określone jako "pierwsza tercja Progresu" więc nazwijmy to roboczo cyklem Progresu. Z kolejnymi częściami Dukaj chce poczekać, aż pewne rzeczy w naszej wiedzy z zakresu fizyki się wyklarują. Ogólnie "Perfekcyjna niedoskonałość" to już na tyle wysoka szkoła jazdy. Akcja dzieje się w przyszłości i dzięki takiemu czemuś jak inżynieria czasoprzestrzenna mamy płaszczyznę zwaną Plateau. Na tej płaszczyźnie dzieje się egzystencja bytów drastycznie odmienna do tej pory. Co prawda ludzie żyją w swoich ciałach, ale ich świadomość (100% danych z mózgu) zapisuje się na Plateau jak kopie zapasowe, i w przypadku zniszczenia ciała biologicznego można je odtworzyć i wszczepić z powrotem świadomość, osobowość, pamięć tej osoby. Są też istoty Post-Human Being (phoebe), takie które zrezygnowały całkowicie z posiadania fizycznego ciała. Za pomocą odpowiednich programów "żyją" na Plateau, co daje im nowe możliwości. Mogą zmieniać swoje poglądy, upodobania, a nawet płeć (dlatego Dukaj wymyślił dla nich nowy rodzaj gramatyczny - postludzki: mały przykładzik -on powiedział, ona powiedziała, ono powiedziało, ONU POWIEDZIAŁO). Phoebe mogą manifestować się fizycznie w wielu meijscach jednocześnie, poprzez odpowiednio skonstruowane awatary. Może się przeprogramować jak chce. Schizowe to, dziwne, ale godne przebrnięcia. Bardzo złożone. Na plateau można budować też inkluzje, takie małe wszechświaty, które służą jako pamięć operacyjna, taki komputer z super-mocą obliczeniową. Posrane.

Tak więc znów mamy mega-skomplikowaną fizykę, która znów wpływa na ludzkie życie, filozofię, logikę i język. Dukaj chce być w zgodzie z obecnym stanem wiedzy, nie chce też, aby teorie, na podstawie których pisze, się zdezaktualizowały, więc czeka na poszerzenie naszego obecnego stanu wiedzy z dziedziny fizyki. Nie wiem, czy się doczeka, ale póki co Perfekcyjna Niedoskonałość to jak na razie pierwsza i jedyna część cyklu.

Therion - 2012-11-12, 23:58

Ja sobie teraz czytam sagę Pieśń Lodu i Ognia.. czyli serialową Grę o Tron. Zajebista książka.. w sumie książki bo każda ma koło tysiąca stron :) Dawno się nie wkręciłem w coś tak jak teraz ;]
Natta - 2012-11-13, 00:45

Przeczytałam wszystkie do tej pory wydane tomy po 3 razy. Zajebista książka. Za pierwszym przeczytaniem spodobała mi się, ale bez szału. A potem coś mnie naszło (lubię wracać do książek) i dostrzegam w niej naprawdę geniusz autora. Całą konsekwencję w budowaniu tego świata. Ta saga roi się od zagadek, Martin pozostawia czytelnikowi wskazówki, mniej lub bardziej wyraźne, na podstawie których można wysnuć teorie. Bardzo interesujące teorie. Te zagadki doprowadzają mnie wręcz do szału i z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Therry, jak przeczytasz wszystko, co zostało wydane, to możemy sobie porozmawiać o tych teoriach, jeśli chcesz. W moim otoczeniu jest kilka osób, ktore znają sagę, i dywagowanie na temat, co się może stać, kim tak naprawdę są bohaterowie, jak skonstruowany jest ten cały świat, magia i logika tego świata - to dywagowanie sprawia nam wielką frajdę ;)
Therion - 2012-11-13, 07:51

No na pewno porozmawiamy, bo lubie rozmawiać o książkach, ale jeszcze chwile to potrwa bo kończę dopiero 1 część 3ego tomu :)
Natta - 2012-11-13, 08:52

E tam, to wciąga :D Skończysz szybko i z wypiekami na twarzy :D
semako - 2012-11-13, 10:27

wypieki zostawmy piekarnikowi. Twardziele nie mają wypieków na twarzy. No chyba, że ich resztki i okruszki w brodzie! ROOOOAAARRRR!

Więc będę czytał Perfekcyjną Niedoskonałość. Jeśli chodzi o Dukaja, to przegina czasem z filozofowaniem. Wiesz - narracja toczy się do przodu i nagle jebs! rozdział rozważań o naturze istnienia! To fajnie buduje tło więc jest plusem, ale z drugiej strony spowalnie narrację i trochę męczy. Takie trochę pisanie dla samego pisania... Tzn mógłby robić to zwięźlej itd. Nie męczyłby tak. Ale tak jak napisałem - to jednocześnie plus i minus - zależy od nastawienia.
Jak napisałaś że Dukaj z kolejnymi częściami czeka na podniesienie się poziomu wiedzy o fizyce, żeby móc napisać książki, które ludzie zrozumieją... chyba mu odpierdala... Takie wiesz "ludzie nie są jeszcze gotowi na moje książki, muszę z nimi poczekać." No jajebie! jeśli pisze S-F to chyba o to chodzi żeby pisać rzeczy nowe i jeszcze nienapisane. Jakoś nie mieliśmy problemów z Czarną Fizyką i Logiką Dwuwartościową, więc czemu mielibyśmy mieć z czymkolwiek... Tzn twierdzę, że Dukaj pisze zajebiście i czytałem i czytał będę na pewno, ale trochę mu chyba odjebuje na punkcie "ambitności" swoich książek. Oczywiście póki stwarza całe światy - rządzące się inną fizyką, inną logiką, historią i religią - nie przeszkadza mi to nic a nic. Może to wręcz pozytywnie na to wpływa ;)

Idę zaraz kończyć Siewcę Wiatru, co za zajebista książka. Mam ogólnie sentyment do Kossakowskiej. Od jej Rudej Sfory (znalezionej tutaj dwa lata temu) wybuchła na nowo moja miłość do czytania... od tamtej pory bez przerwy coś czytam. bez-fuckin-przerwy <3

Natta - 2012-11-13, 13:19

semako napisał/a:
Jak napisałaś że Dukaj z kolejnymi częściami czeka na podniesienie się poziomu wiedzy o fizyce, żeby móc napisać książki, które ludzie zrozumieją... chyba mu odpierdala... Takie wiesz "ludzie nie są jeszcze gotowi na moje książki, muszę z nimi poczekać." No jajebie! jeśli pisze S-F to chyba o to chodzi żeby pisać rzeczy nowe i jeszcze nienapisane. Jakoś nie mieliśmy problemów z Czarną Fizyką i Logiką Dwuwartościową, więc czemu mielibyśmy mieć z czymkolwiek... Tzn twierdzę, że Dukaj pisze zajebiście i czytałem i czytał będę na pewno, ale trochę mu chyba odjebuje na punkcie "ambitności" swoich książek. Oczywiście póki stwarza całe światy - rządzące się inną fizyką, inną logiką, historią i religią - nie przeszkadza mi to nic a nic. Może to wręcz pozytywnie na to wpływa ;)


Jogu, źle mnie zrozumiałeś. On nie czeka, aż ludzie się NAUCZĄ fizyki, tylko aż naukowcy dojdą do pewnych wniosków i poszerzą stan wiedzy ludzkości na pewne tematy. Nie chce, aby jego teorie się zdezaktualizowały w trakcie pisania bądź krótko po wydaniu. W przypadku trylogii Progresu chce być wierny nauce, bo przedstawia tam świat o fizyce, logice i właściwościach zgodnych z naszymi, tylko że w odległej przyszłosci.

Podzielam Twoje zdanie, że przesadza z "ambitnością" swoich dzieł i że czasami zbytnio filozofuje, zamęcza i zanudza. Ale cóż. Taki już jego urok i trzeba się chyba przyzwyczaić do tego...

"Siewca Wiatru" Kossakowskiej jest świetną książką, ale już kontynuacja - "Zbieracz Burz" nie powala. Przeczytać można, ale już nie jest taka dobra. Natomiast polecam książki jej mężą, Jarosława Grzędowicza - szczególnie cykl "Pan Lodowego Ogrodu", który jest wspaniałym połączeniem lekkiego sci-fi z fantasy. Otóż w przyszłości Ziemianie odkrywają życie na innej planecie, którą nazwali Midgaard. Inteligentne życie. Istoty, które tam zamieszkują, do złudzenia przypominają ludzi, a różnią się tylko urodą i oczami. Cywilizacja tam jest na poziomie zaawansowania, powiedzmy, średniowiecza. W celu zbadania jej Ziemianie wysyłąją ekspedycję naukową, po której ślad ginie. Główny bohater, Vuko Drakkainen, ląduje na Midgaardzie z samotną misją zlokalizowania i uratowania członków ekspedycji naukowej, ewentualnie zatarcia po nich śladów. Nie może ingerować w obcą cywilizację. Nie może posiłkować się elektroniką, gdyż ona po prostu świruje na tej planecie. A świruje, bo na planecie istnieje magia. Drakkainen ma do pomocy tylko i wyłącznie ultranowoczesny (ale zakamuflowany) pancerz, miecz, narzędzia oraz wszczepiony w mózgu cyfral - symbiont, który pomaga mu zarządzać zasobami organizmu w bardziej efektywny sposób, wyłączyć strach, przyśpieszyć ruchy, usprawnić refleks czy widzieć w ciemności. Ale cyfral za niego misji nie wykona. A misja nie jest łatwa, na tym świecie jest zaburzona równowaga, trwa wojna bogów i wiele rzeczy dzieje się nie tak, jak powinno.

semako - 2012-11-13, 14:31

Kupiłem za jednym zamachem Siewcę i Pana Lodowego Ogrodu, więc myślę że za kilka chwil właśnie za niego się zabiorę ;) choć jeszcze nie zdecydowałem jak do końca ustawi się kolejka... :DD
semako - 2012-11-18, 12:51

ok Siewca przeczytany. I jakie wrażenia? ogólnie super i fajnie i całe realia świetnie i patataj i w ogóle... Ale, ale nie tak powinna wyglądać książka, z której przeczytaniem czekało się dwa lata. To znaczy nie narzekam - nie jest słaba itd - tego powiedzieć o niej się nie da, podobnie jak wykazać jakichś tam konkretnych minusów. Czytało się miło i w ogóle... Ale w pewnym sensie oczekiwałem czegoś bardziej hmmm mistycznego (po spotkaniu bestii - baranka gdzieś na początku byłem cały wypełniony tymi oczekiwaniami.). Nie potrafię sprecyzować tego co mi się nie podobało.
Ale mimo wszystko i tak książka na Lubimyczytać dostała osiem gwiazdek. Głównie za realia - puste niebo porzucone przez Boga, anioły zostawione samopas, korupcja, walka o władzę, zdrady itd itp. Świetnie. Postaci też świetne, no i fajnie że wszystko rozwlekło się na kilku bohaterów. Z jednej strony Frey ze swoim niszczycielskim posłaniem, z drugiej Archaniołowie starający urzymać władzę w niebiosach, z trzeciej Anioł Komandos wraz z Anielicą Stróżycą odgrywający całkiem sporą rolę w całej opowieści, z czwartej Anielica - pisarka, z piątek Sophia... Autorka starała się choćby na chwilę przedstawić punkt widzenia każdego z tych bohaterów i ich osobne historie i wątki z ich udziałem, koniec końców splatają się i dochodzą do końca.

Polecam. Koniec końców.

Teraz czytam Więźnia Nieba Zafona. I jest masakra. Wczoraj przeczytałem połowę, dziś będę pewnie kończył. Masakruje mnie Zafon, kocham go. Choć miłość to pełna obaw, bo słyszałem, że poza cyklem o Cmentarzu Zapomnianych Książek, pisze raczej tak sobie. Tzn fajnie... ale jednak coś tam podobno nie tak. Nie wiem. Póki co siedzę na cmentarzu, przede mną jeszcze Gra Anioła, no i jaram się. Cudo!

Weronika - 2012-11-18, 13:16

o, pamiętam jak sie kiedyś jarałam siewcą wiatru. teraz by mi musieli płacić za czytanie polskiej fantastyki. obecnie czytam Wiktora Suworowa, znany rosyjski historyk, były agent GRU, po ucieczce do Wielkiej Brytanii w Rosji do dziś nie cofnięto mu kary śmierci. "Oczyszczenie" czyli studium marksizmu, bolszewicyzmu i stalinizmu z mnóstwem anegdot dot. najważniejszych polityków Rosji XX wieku, pokazana droga Hitlera do władzy a raczej to jak Stalin Hitlera do władzy doprowadził - tak, tak. Styl felietonistyczny, bardzo jasny i klarowny, skrupulatne trzymanie się statystyk i polemizowanie z historycznymi bredniami lewackiej propagandy. Mistrzowski styl, wyraziste puenty i ogromna wiedza Suworowa - przyswaja się jak whisky z colą, dla niektórych użyję porównania - jak kebab w bułce. W sumie znalazłam w tej książce coś co od dawna szukałam, a mianowicie odpowiedzi na konkretne slogany czy hasełka pojawiające się w publicystyce różnego rodzaju typu "Komunizmu w Rosji nie było bo mógł być zbudowany tylko w społeczeństwie kapitalistycznym" i tym podobne werbalne wymioty. Jak ktoś się interesuje, polecam Suworowa z czystym sumieniem, również "Akwarium" i "Dzień M"
Natta - 2012-11-18, 13:59

Weronika napisał/a:
o, pamiętam jak sie kiedyś jarałam siewcą wiatru. teraz by mi musieli płacić za czytanie polskiej fantastyki.


ah, za słaba na Twoje wielkopanskie gusta? :D Są lepsze książki niż Siewca. Polska fantastyka naprawdę ma swoje perełki.

Weronika - 2012-11-18, 14:03

ALEŚ MNIE PRZEJRZAŁA. już od dłuższego czasu bardziej interesuje mnie literatura faktu, wyjątki dla Hemingwaya, Manna, Dostojewskiego, Tołstoja i niektórych powieści Łysiaka, ale mam na to mniej czasu :<
Natta - 2012-11-18, 14:12

"Lód" by Ci się spodobał ;)

Moją ulubioną postacią z "Lodu" jest Pan Szczekielnikow. Cytaty:

""Ładnie to tak, przypierdalać się do człowieka kulturalnie pijącego?"
"Jebał go luty, ryj lodem skuty. Kurwa zimna, matka winna. Kurwa gorąca, ojca winiąca".
"-Jebał mnie kurwiec...! - westchnął pan Szczekielnikow, można wnosić, iż także urzeczon".

"-Widział go pan, panie Szczekielnikow?
-Drug wasz jakiś? Chodźmy stąd lepiej, panie Gie, każdy tu może w ścisku kosę sprzedać, i nie ma sposobu się ustrzeć. Uuu-żesz ty krzywosrańcu, po ludziach deptać, no gdzie się ryje chuj niedowarzony! - I począł się tarmosić z jakimś żulikiem bezczelnym. "

Pan Szczekielnikow jest najlepszym bluzgatorem, jakiego wykreowała polska fantastyka. On przebija wszystkie bluzgające postaci Sapkowskiego, nawet Feldmarszałka Dudę przebija. On jest po prostu jakiś taki prawdziwszy w tym swoim bluzganiu :D

semako - 2012-11-18, 14:34

Oj tak! Pan Szczekielnikow! Cudownie!

Wspaniała scena w której Doktor T zbudował działo Ćmieczowe i rozwalił nim Lutego. Jak stali i się temu przyglądali i Benedykt stwierdził coś w stylu "Pan Szczekielnikow nie krył entuzjazmu - jebał chuja! - stwierdził rzeczowo" :D padłem i lałem ze śmiechu! Tak - określenie "Krzywosraniec" też mi zapadło w pamięć!

Ale moją ulubioną postacią z lodu jest... Panna Jelenka Muklanowiczówna. Te sceny w pociągu jak opowiadają sobie z Benedyktem swoje przeszłości, po której wie się o nich mniej niż wcześniej. Masakra.
No i doktor T. Bardzo go lubię. I sam Benedykt. Miał we łbie semako. Lubię go. I Doktor Symetryczny.

Natta - 2012-11-18, 14:44

No wiadomo, postaci pierwszoplanowe się lubi najbardziej lub się ich nie lubi najbardziej. Tak z założenia. Ale ja mam w każdej książce takiego mojego ulubionego rozpierdalacza z drugiego planu, o wysokim współczynniku zajebistości, który zawsze ma dobre teksty i rozkurwia system.

W "Pieśni Lodu i Ognia" taką postacią jest Edd Tollet, zwany również Eddem Cierpiętnikiem.

"– Nigdy jej nie znajdziemy [strzały] i znowu będzie na mnie – oznajmił Edd Tollett, ponury, siwowłosy giermek, którego powszechnie zwano Eddem Cierpiętnikiem. – Jeśli coś zginie, wszyscy zawsze spoglądają na mnie, od czasu, kiedy zgubiłem tego konia. Jakbym mógł coś na to poradzić. Koń był biały i padał śnieg, no to czego się spodziewali?"

"- Dywen twierdzi, że powinniśmy się nauczyć jeździć na martwych koniach, tak jak Inni. Mówi, że w ten sposób zaoszczędzilibyśmy na paszy. Ile w końcu może zeżreć zdechły koń? - Edd zawiązał troki. - Nie za bardzo mi się podoba ten pomysł. Kiedy już dowiedzą się, jak zagonić do roboty martwe konie, przyjdzie kolej na nas. Najpewniej to ja będę pierwszy. "Edd, śmierć nie usprawiedliwia już nieróbstwa. Nie leż tak. Wstawaj i łap za włócznię. Masz dziś w nocy wartę"."

"- Prowadziłeś prawie przez cały czas, ale ostatniego dnia Watt z Długiego Jeziora zarobił trzy i cię wyprzedził.
- Nigdy niczego nie wygrywam - poskarżył się Edd Cierpiętnik - Za to do Watta bogowie zawsze się uśmiechali. Kiedy dzicy zrzucili go z Mostu Czaszek, jakimś cudem wylądował w ładnym głębokim jeziorku. Powiedz mi, ile szczęścia musiał mieć, żeby ominąć te wszystkie skały?
- Czy to było wysoko? - zainteresował się Grenn. - Czy upadek do wody uratował mu życie?
- Nie - zaprzeczył Edd Cierpiętnik. -I tak już nie żył, bo z głowy sterczał mu topór. Ale miał kupę szczęścia, że nie walnął o te skały."

"Martwi są pewnie nudni i ciągle utyskują: ziemia jest za zimna, mój nagrobek powinien byc większy, czemu on ma więcej robaków ode mnie. "

"Edd Cierpiętnik westchnął.
- Kiedy byłem młodym chłopcem, jedliśmy myszy tylko z okazji specjalnych świat. byłem najmłodszy, więc zawsze przypadał mi ogon. Na ogonie w ogóle nie ma mięsa."

Z "Lodu" to w zasadzie nie lubię Benedykta, wkurwia mnie niewąsko bardzo często. Fajnie Dukaj zrobił doktora T. - nieszablonowo i elegancko. Jest to postać dość często występująca w popkulturze i przemielona na różne sposoby, a tutaj mimo wszystko wypada świeżo. I sympatycznie ;)

semako - 2012-11-18, 14:48

wyobrażałem sobie go jako starego Davida Bowiego :D
Natta - 2012-11-18, 15:09

Ale kogo? Teslę? Przeca mozna zobaczyć jak wyglądal na starość. Ten wzrok, te oczy. I dorysować sobie świecienie dookoła. I mamy Teslę spod Lodu ;)
semako - 2012-11-18, 18:01

E tam - Bowie wcielony w kogokolwiek jest lepszy niż ten ktoś. Bowie przebrany za mnie byłby lepszym jogiem. Takie życie.
Therion - 2012-11-18, 19:53

Edd Cierpiętnik jest spoko ;]
semako - 2012-12-13, 13:50

ok, trochę się rozdukajowaliśmy, w międzyczasie przyszło mi przeczytać cały już cykl o Cmentarzu Zapomnianych Książek, o którym słów kilka powiedzieć warto, bo to jedne z najlepszych książek jakie czytałem ever! Dosłownie.

I pierwsza uwaga - autor sugeruje, że opowieści nie są ze sobą wcale powiązane i można czytać je w dowolnej kolejności. I w przypadku Cienia Wiatru i Gry Anioła rzeczywiście tak jest, jeśli jednak chodzi o Więźnia Nieba, to nawiązuje on dość otwarcie do wydarzeń ze swoich poprzedniczek... i można sobie lekko popsuć różne niespodzianki występujące w pierwszych dwóch tomach. Nieładnie. Dlatego warto pamiętać, żeby zostawić sobie Więźnia na koniec.

Więc książki są porywające i niesłychane, nie pozwalają od siebie odejść. Zafon klei z liter i słów niemalże żywe postaci, najlepsze jest to że robi to jakby od niechcenia, nie poświęca zbyt wiele czasu na opisy i takie tam - po prostu opowiada historię, a umieszczone w niej postaci same obrastają w ciało. Każda, nawet jakaś drugoplanowa postać ma swoją przeszłość, ma swoje losy, rany, nieudane miłości, ambicje... to na prawdę niesamowite - i wszystko to maluje się przed nami samo, wynurza się z opowieści głównych bohaterów. Opowieści te są porywające, tragiczne i intrygujące, balansują między jakimiś romansami, kryminałami, różnymi schizującymi motywami... Bohaterowie przeżywają, rozpacz, szaleństwo, miłości i całą paletę różnych rzeczy.
Do tego Książki umieszczone są w dość trudnych realiach - realiach wojny, z której do dziś tamtejsi ludzie nie potrafią się rozliczyć. Nadal jest to bolesny temat, a Zafon wchodzi w niego i czyni z niego tło do swoich opowieści. To też całkiem duży plus.

Jakieś minuty? W Grze Anioła i Cieniu Wiatru nie stwierdziłem ani jednego. Natomiast jeśli chodzi o Więźnia Nieba, tutaj już niestety można się lekko przyczepić. Do tego że lekko rozczarowuje, że kilka wątków wydaje się być na prawdę banalnymi, opowieść jest poza tym krótka i jakby podzielona na pół. Końcówka wielu kwestii po prostu nie wyjaśnia, zapowiada jedynie emocjonującą kolejną część...

Więzień Nieba ogólnie jest słabszy niż poprzednie części, ale to nadal Cmentarz Zapomnianych Książek nadal ta sama opowieść, pisana z taką samą pasją i tak samo czytana, więc mimo że słabszy od poprzedniczek, nadal jest lepszy od większości książek które miałem okazję czytać!

Warto przeczytać całą serię, a teraz można nabyć Więźnia z bonusem, w postaci małej książeczki - Książę Parnasu. Ta, ma, z tego co pamiętam zaledwie siedemdziesiąt stron. I nie dzieje się w XX wieku... a na przełomie wieków XVI i XVII i opowiada o tym jak Cmentarz w ogóle powstał. Leciutka i nic wielkiego, ale mimo wszystko miło tak spojrzeć na znaną już historię przez zupełnie inne okno. To bardzo miły prezent.

Są dwa problemy - taki podwójny zestaw jest w sprzedaży dopiero od kilku miesięcy. Wielu więc czytelników nie załapało się na niego, a książeczki osobno kupić nie można, więc chcąc ją posiąść trzeba nabyć jeszcze raz cały zestaw - razem z Więźniem Nieba. smuteczek. Dwa - książki z cyklu miały ładną wklejkę w środku zawsze - przedstawiającą zdjęcia z życia Barcelony XX wieku, ewentualnie mapę z barcelońskimi ulicami. To było miłe i przyjemne. I coś się komuś pojebało i przynajmniej w moim egzemplarzu wklejka z Księcia Parnasu, przedstawiająca jakąś rycinę, została użyta także wewnątrz Więźnia Nieba. Znalazłem osobne wydanie i tam wklejka jak najbardziej odpowiadała tym z poprzednich części - ładna nastrojowa XX wieczna fotografia.





Anyway polecam chronologię książkową. Najpierw Gra Anioła (zaczyna się na początku wieku, później tocząc się już w latach 30tych), później Cień Wiatru (toczący się z tego co pamiętam na początku w 1945, później około 10 lat później) no i na koniec Więźnia Nieba (tutaj cała akcja to chyba lata 1958-1959, w retrospekcji jednak mamy powrót do lat trzydziestych)

edgeofthorns - 2013-05-18, 12:58

Ostatnio w swoje dłonie wziąłem sobie książkę z uniwersum "The Walking Dead", ściślej - Narodziny Gubernatora i choć fabularnie całkiem w porządku, to strasznie zawiodłem się na języku jakim jest to pisane. Za teksty odpowiedzialni są Jay Bonansinga i Robert Kirkman, przy czym ten pierwszy tak naprawdę jest stwórcą Żywych Trupów. A i komiksy i serial są git tak ta książka jest chwilami dziwna...

Dlaczego? Otóż pisana czasem z takim komiksowym charatkerem, nie jak nowela właśnie. Bywają wstawki typu "Trrraaach" "Vrrooooom" czy inne tego typu, jakby brakowało pisarzowi słów do opisania tego inaczej. Nie wiem też czy to sprawka Kirkmana czy Jaya.
Dlatego może być styl trochę trudno strawny, ale nie przez jego zagmatwanie, a trywialność. Dziwne mi się to wydaje.

Ale jak już wspomniałem - fabularnie (przynajmniej do połowy, bo tam teraz jestem) jest całkiem wporzo. Przy czym to chyba jednak jest pozycja dla kogoś kogo interesuje temat Walking Dead i zombiaki :P

Natta - 2013-05-18, 15:28

Często niestety jest tak, że dobre fabularnie książki cechuje słaby język. Czasami jest to wina tłumaczenia. Nie jestem na tyle ogarnięta z angielskiego, żeby dostrzegać jakieś drastyczne różnice, ale np. widać to na przykładzie Pieśni Lodu i Ognia Martina. Saga jest świetna i należy do moich ulubionych cykli książkowych. Zanim pojawiło się polskie wydanie Dance with Dragons, nie mogłam wytrzymać i przeczytałam pierwszy raz w oryginale. Dałam radę, co prawda trochę było siedzenia ze słownikiem ale zrozumiałam wszystko i doświadczenie dało mi +10 do słownictwa. I wydaje mi się, że słownictwo w oryginale jest jednak ciekawsze i bardziej zróżnicowane. Tłumaczenie nieco zabiło ducha tej książki, co nie zmienia faktu że i tak jest świetna.

Ostatnio wciągnęłam się w serię kryminałów Camilli Lackberg. Zachęciły mnie kontrowersje wokół tej książki i postanowiłam przekonać się sama. Nie wiem czemu, ale lubię czytąć kiczowate i złe książki, żeby po nich jeździć. I jeżeli zacznę jakąś serię, nawet jeżeli jest słaba, to nie mogę przestać i czytać do końca. Kryminały Lackberg może nie są złymi książkami, ale wysokich lotów też nie. Każda z tych książek opiera się na jednym schemacie - mamy małżeństwo: pisarkę Erikę Falck i policjanta Patrika Hedestroma. Mieszkają w małym miasteczku Fjallbacka na zachodnim wybrzeżu Szwecji. W każdym tomie we Fjallbace dzieje się coś złego, jest jakiś trup albo jakieś zaginięcie i oczywiście dzielny Patrik wraz z kolegami z pracy rozwiązuje kryminalną zagadkę, a Erika wtrynia w to nos i mu pomaga. W międzyczasie śledzimy ich perypetie, rodzą się kolejne dzieci itp. W tej książce ogólnie jest dużo dzieci, porodów i innych takich. Szwedzkie kryminały cechuje duży realizm, wręcz naturalizm, ale Lackberg ogranicza realizm tylko do opisywania rozlicznych porodów. Przez nagromadzenie małych dzieci, adopcji i ciąż tę serię nazwałabym "kryminałami dla kur domowych". Wszystko zawsze (albo prawie zawsze) dla naszych bohaterów kończy się dobrze i rozwiązują kolejne problemy z sukcesami. Jak w Na dobre i na złe :D Także nic szczególnego, ale nie mogę przestać tego czytać mimo że to słabe książki. Tak już chyba mam.

edgeofthorns - 2013-05-18, 21:16

Ale celowo wybierasz słabe książki?
semako - 2013-05-18, 23:56

Pratchett! Prapraprapratchet! Tchet! nie mam pojęcia na co tak długo czekałem z poznaniem go, ale ogólnie rzecz biorąc właśnie poznaję i oretykotlety!
Therion - 2013-05-19, 03:12

Ja po przeczytaniu 3 części Kłamcy Kuby Czekaja.. chciałem zabrać się za 4 tom.. mimo iż z tomu na tom poziom spadał strasznie.. a 3ci ledwo przeczytałem.. no i .. 4 jest nie do przeczytania. Nie wiem co się dzieje z tym pisarzem, ale to jest żenada. Facebook itp w książce która miała taki fajny klimat w 1 tomie ? popierdolone. Nie przeczytam.
Natta - 2013-05-20, 00:50

edgeofthorns napisał/a:
Ale celowo wybierasz słabe książki?


Często tak :DD A to dziwne. Jakieś 5-6 lat temu przeczytałam całą sagę zmierzchu, jeszcze wtedy nie było filmów i to było modne. Dużo się o tym mówiło, o dziwo nie jechano tak po tej książce jak teraz, ale ja postanowiłam się przekonać i przeczytałam wszystkie 4 tomy. Okazał się oczywiście słabe. Ostatnio w poszukiwaniu łatwego celu do wyśmiewania przeczytałam wszystkie 3 tomy "50 twarzy greya". Też jest chujowa, ale skończyłam to w 3 dni - jeden dzień na jedną książkę, takie to było miałkie. I wcale nie takie hardkorowe jak reklamują, no naprawdę. Chujowizna, ale przeczytałam i lubię się teraz z tej książki śmiać. Ja mam jakieś zamiłowanie do kiczu. Lubię oglądać/czytać kicz a potem po nim jeździć. Przeczytałam nawet kilkadziesiąt harlequinów. Miałam o nich pisać pracę licencjacką, ale okazało się że już ktoś o nich napisał. Także nie wyszło :(

Angie - 2013-05-20, 18:13

semako napisał/a:
Pratchett! Prapraprapratchet! Tchet! nie mam pojęcia na co tak długo czekałem z poznaniem go, ale ogólnie rzecz biorąc właśnie poznaję i oretykotlety!


Też próbowałam się za niego zabrać, przeczytałam tylko "Straż! Straż!", męczyłam się strasznie, dawno już przy czytaniu aż tak się nie męczyłam. Więcej prób chyba nie podejmę, nie mój styl.


A co do Greya to pierwszą część przeczytałam z ciekawości. Nie wiem na jakim my świecie żyjemy, że książka porno staje się bestsellerem wśród kobiet, w dodatku tak słabo napisana. Słownictwo ubogie, fatalnie wykreowane postaci, w zasadzie żadnej fabuły poza seksem. To ja już wolę włączyć sobie porno, stracę na to 3-5 minut a nie cały dzień jaki schodzi na przeczytanie książki :D

Natta - 2013-05-20, 19:33

To nawet nie jest porno Angie. Ja się spodziewałam większego hardkoru, ale najbardziej ostra scena to było chyba jak się bzykali podczas okresu i grey wyjął swojej partnerce tampona. Nie rozumiem, co w tej książce takiego kontrowersyjnego. Tak czy inaczej jest kiepsko napisana, nudna i przewidywalna jak flaki z olejem, no i bardzo podobna do "Zmierzchu", zapewne z tego względu że pierwotnie była fanfiction osadzonym w uniwersum Zmierzchu, Greyem był Edward a jego partnerką Bella. Dżejkob też tam był. No ale autorka nie mogła tego tak wydać, więc wyjebała wampiry i wilkołaki i zmieniła imiona.
edgeofthorns - 2013-05-20, 23:28

Pratchett jest specyficzny. Tak jak choćby Family Guy czy Simsonowie. Ale nie tak specyficzny jak Python. Przy czym zasada jest dosyć podobna - albo lubisz, albo nie, albo ogarniasz, albo i nie. I przekonanie się do nich "ot tak", dla chęci czy nawet z polecenia, niekoniecznie wychodzi.


Specyficzne wpływy Terrego wyczuwalne są też w twórczości Rihanny. Córci P. rzecz jasna.

Nie wiem, czy Straż była dobrym wyborem, nie miałem z tym styczności. Niemniej, osobiście nieraz "śmiechłem" przy tytule "Na glinianych nogach" (o golemach i takie tam, sympatyczne i całkiem zabawne).
Co jest fajne w całym Świecie Dysku - choć książki są ze sobą splecione nie trzeba czytać wszystkich po kolei aby ogarnąć dany tom. Jest indywidualną książka z jednego uniwersum. Fajne to.

Natta - 2013-05-21, 00:10

Ja Pratchetta uwielbiam, jest po prostu super. Te jego postacie - Śmierć, wiedźmy, magowie z Niewidocznego Uniwersytetu, Straż Miejska.. Moją ulubioną postacią jest chyba bibliotekarz :D
semako - 2013-05-21, 08:29

Trochę obawiałem się tego całego pratchettowego humoru, tego że jakoś tak te realia do mnie nie trafią. Ale już w połowie Koloru Magii miałem świadomość, że wszystkie te rzeczy trafiają w dziesiątkę. No i każda kolejna strona mnie w tym utwierdza. I to cudowne :D

Ale chyba faktycznie to wyłącznie kwestia gustu czy się to to lubi czy się nie to lubi. ;)

Przypomina mi bardzo Moersa. Jeśli ktoś nie zna, to polecam olbrzymio. W sumie nie wiem który lepszy. W sensie na pewno Pratchett - przecież napisał tego że ohohoho, a pan Moers stworzył dopiero 4 książki. Ale za to są to historie bardziej rozpięte - nie tylko większy format, ale też bujanie się między 600 a 700 stronami daje znacznie więcej przestrzeni. Choć obecnie Pratchett jest tym, czego potrzebuję - serią książek, gdzie nie będę musiał poświęcać 2-3 tygodni na każdą z nich, bo wejdą mi w głowę jak masło w 2-3-4 dni.
Mimo wszystko polecam Moersa - Miasto śniących książek, albo Rumo, albo Kota Alchemika. Kosmos, trochę podobny humor do tego pratchettowego, na tyle na ile zdołałem Pratchetta poznać, żeby robić jakieś porównania.

Angie - 2013-05-21, 08:41

Ja tyle razy widziałam dużo różnych cytatów z Pratchetta gdzieś w necie i bardzo mi się podobały, a gdy sięgnęłam po całą książkę wydała mi się strasznie nudna. Nie wiem, może po prostu źle zaczęłam. Które jego ksiązki są według was najlepsze?
edgeofthorns - 2013-05-21, 19:18

Możesz spróbować "Na glinianych nogach" :)
Natta - 2014-01-29, 05:24

Na rozruszanie napiszę Wam o wielkim gównie :D Po raz drugi spóbowałam zmierzyć się z "Achają" Ziemiańskiego i nie wyszło. Myślałam sobie, że za pierwszym razem po prostu byłam za młoda, ale jednak nie. Ta książka jest beznadziejna. Główna bohaterka to typowa Mary Sue - piękna, idealna, wykształcona, umiejąca świetnie walczyć, ciągle zmaga się z coraz to okropniejszymi nieszczęściami, które spadają na jej biedną, idealną głowę. Roi się od niekonsekwencji, grafomańskich opisów, nielogicznych rozwiązań. No i pełno tzw. "momentów", scen, do których chyba sam autor robił fap fap fap... Mnóstwo wulgarnej, niepotrzebnej erotyki, nie wiadomo dlaczego i po co. George R.R. Martin może sobie pisać o pierdoleniu, piździe Cersei i kutasie Tyriona, bo pisze o tym dobrze. Może nawet napisać o okrucieństwie Ramsaya w kontekście seksualnym i to nie będzie wadzić, bo to jest potrzebne dla fabuły i napisane jednak z pewnym kunsztem, w jakimś celu. U Ziemiańskiego to jest po prostu obrzydliwe, kretyńskie i bez sensu. Jakby autorowi, który ma najwyraźniej jakieś dziwne fetysze, przyśnił się mokry sen i postanowił go opisać, żeby potem móc robić do tego fap fap fap. Sutki bolące od za ciasnej tkaniny, tortury polegające na wbijaniu zatrutych igiełek w narządy płciowe i piersi głównej bohaterki itp. itd. (Nigdzie indziej! Tylko tam!) Swoją drogą, te piersi to już na starcie musiały być chyba z silikonu, skoro sterczały dumnie w każdej sytuacji, mimo swojej wielkości i ciężaru. Swoją drogą, jak Achaja mogła być jednocześnie silna, wysportowana, wyrobiona w sztukach walki i nawet umiejąca się posługiwać mieczem dwuręcznym, i jednocześnie uhodować sobie takie wielkie cycki? Mieczem dwuręcznym umie się posługiwać, a pika dla niej za ciężka, tak swoją drogą. Jeżeli Achaja zostaje niewolnicą, to oczywiście seksualną. Jeżeli ucieka, to oczywiście jako prostytutka. To jest po prostu tak głupie, że aż śmieszne. Nie będę wypisywać wszelkich nieścisłości, nielogiczności, bo zrobiono to za mnie. Znalazłam takie coś: http://niezatapialna-arma...2&by-date=false - można poczytać i się nieziemsko uśmiać. Poddałam się w połowie pierwszego tomu. Wątpię, żeby dalej mogło być lepiej. W wielu recenzjach ludzie piszą, że dalej jest tylko gorzej. Nie polecam!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group