Rock Room - Forum fanów muzyki gitarowej
Rock Room - Forum fanów muzyki rockowej

Literatura - Dobre fantasy

Fnord - 2009-06-08, 19:46
Temat postu: Dobre fantasy
Witam,

Fantasy zwykle nie grzeszy specjalnie wysoką jakością i porządne lektury spod znaku magii i miecza można na palcach jednej ręki policzyć. Dlatego wrzucajcie tu książki/cykle fantasy (wraz z krótką charakterystyką), które wg Was zasługują, by poświęcić im cenny przecież czas.

1. Cykl "Kusziela" - trzytomowa saga autorstwa Jaqueline Carey, opowiadająca o dziejach Fedry, luksusowej kurtyzany i szpiegu. Całość dzieje się w alternatywnej wersji Europy i pełna jest nieźle opisanych intryg. Główna bohaterka zaś jest... masochistką i co ciekawe, nie staje się przez to karykaturalna. Jako bonus można potraktować obecność fascynującego czarnego charakteru, budzącego zarówno uwielbienie jak i nienawiść czytelnika.

Saga cierpi odrobinę przez nadmiar średnio potrzebnych, bardzo odważnych scen zabaw seksualnych.

2. Czarna Kompania - Glenn Cook stworzył rewelacyjną opowieść o najemniczej wolnej kompanii uwikłanej w wieloletnią wojnę. Opłacani przez Panią, obłędnie potężną magini-cesarzową, starają się przeżyć w mrocznych czasach, próbując zachować odrobinę człowieczeństwa. W sumie Cook wyprodukował trzy cykle, a najbardziej godny uwagi jest pierwszy, obejmujący trzy "Księgi północy". A im dalej, tym gorzej. Chociaż "Księgi południa" też są niezłe. Cykl obfituje też w pełnokrwiste postaci, z których na pierwszy plan wybijają się pewni dwaj magowie... Są niezapomniani :D

3. Trylogia skrytobójcy - w trzech tomach ("Uczeń skrytobójcy", "Królewski skrytobójca", "Wyprawa skrytobójcy") skreślonych ręką pani Robin Hobb poznajemy losy królewskiego bękarta, wychowywanego na królewskiego skrytobójcę. Lektura bardzo ciekawa pod względem emocji rządzących głównym bohaterem, fabuły, intryg, etc. Jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) cykl fantasy jaki czytałem.

4. Cykl inkwizytorski Jacka Piekary - Mordimer Madderdin to podła kreatura, pijak, morderca, a jednocześnie inkwizytor obdarzony osobliwym, choć żelaznym kodeksem postępowania. To jedna z tych postaci, które zdrowy na umyśle czytelnik powinien uznać za odpychające, a jednak w pewien sposób sympatyczne i budzące szacunek.

Cykl nie powala może na kolana wartościami artystycznymi, ale to świetna lektura, zapewniam.

5. "Mistrz Pieśni" Orsona Scotta Carda - (to niby sf, ale tak naprawdę to fantasy) świetna opowieść o obdarzonym zjawiskowym głosem młodzieńcu. Eksploruje świat emocji, a także zadaje fundamentalne pytania o naturę sztuki. Lektura dość trudna, bowiem brak w niej zawikłanych na maksa intryg, pojedynków i wartkiej akcji. Fabuła snuje się powoli, lecz nastrojowo i refleksyjnie.

P.S. Grę o tron niech opisze ktoś inny - wiem, że dobra, ale nie przeczytałem jeszcze całości.

Dominik - 2009-06-08, 21:03

No to napewno do tego zaliczę:

1. Saga o Wiedźminie - Andrzeja Sapkowskiego. Chyba nie muszę tu opowiadać o czym to jest i dlaczego tu się znalazło. Sapkowski potrafi wspaniale i ciekawie opowiadać stosując do tego zwykły język, nie wyszukany czasami można by rzec że prostacki i prymitywny ale te właśnie zabiegi sprawiają że czyta się to na luzie (bez łamigłówek językowych) ale z zapartym tchem, co się wydarzy w następnym rozdziale, ba co się wydarzy na następnej stronie.

2. Również Andrzeja Sapkowskiego - "Narrenturn", "Boży Wojownicy", "Lux Perpetua" - to trylogia opowiadająca przygody pewnego "casanovy", szpiega, spiskowca, wojaka który musi opowiedzieć sie po jednej ze stron w konflikcie między chrześcijanami a husytami (trochę inna odmiana chrześcijaństwa hehe). W książkach wplecione są wydarzenia historyczne w opowieść iście ze świata fantasy!

3. Maja Lidia Kossakowska - Siewca Wiatru - książka o niebie i piekle. W niebie Bóg opuszcza swoich podwładnych i znika pozostawiając archaniołów i resztę swojej świty, by sami poradzili sobie z problemem wojny z hordami piekieł. Świetna książka, polecam wszystkim - nie tylko wierzącym hahahahaha

Fnord - 2009-06-08, 21:33

Cykl husycki IMO posysa. Po pierwsze, IMO zabrakło Sapkowi pomysłów jak poprowadzić fabułę... Znaczy ogólny szkielet miał dobry, ale nie miał jej czym wypełnić, więc Reynevana wciąż łapią i wciąż ucieka. Najczęściej (o zgrozo) dzięki jakiemuś nieprawdopodobnemu deus ex machina - autor nie wie jak sensownie wybawić bohatera z tarapatów, więc zsyła mu tak trochę "z dupy" kawalerię.

Po drugie, w drugim tomie 1/3 książki to beznadziejnie suchy opis w stylu "Reynevan pojechał tu i tu z husytami, spalili to i to, zabili tylu i tylu, a potem pojechali gdzie indziej, gdzie spalili miasto X i wyrżnęli w pień Y przeciwników". Na miłość boską, to powieść, a nie referat z historii.

Po trzecie, cykl husycki jest książką od elity dla elity. Aby w pełni docenić wszystkie smaczki i odniesienia, które autor zawarł w tekście, trzeba by niestety mieć profesury z co najmniej dwóch dziedzin. Ja nie uważam się za niewykształconego durnia, sporo czytam, ale jednak nie mam dwóch profesur i irytuje mnie, jak autor sygnalizuje mi że powinienem się uśmiechnąć, a nie wiem dlaczego. Czuję się wtedy jak dureń.

Ja rozumiem, że pisarz ma dużo czasu na research i jego praca w równym stopniu jak na pisaniu polega na czytaniu (i to wszystkiego co się rusza). Normalni czytelnicy mają jednak lepsze rzeczy do roboty niż czytanie 40 książek dotyczących okresu, żeby tylko zrozumieć co autor chciał przekazać. Coś mi się zdaje, że Sapkowski chciał być jak Eco. Tyle że Eco wybiera jednak trochę inne gatunki literackie niż fantasy, żeby popisać się wiedzą i erudycją. Właśnie za to cykl husycki dostaje ode mnie wielkie BUUUUUU.

Dominik - 2009-06-08, 23:10

Ależ Reynevan jest typem bohatera coś a la Don Kichot, z tym że on nie walczy z "wiatrakami" ale chodzi mi o to że wbija się w tarapaty i zawsze z nich uchodzi cało. A dla kogo to wszystko? Oczywiście dla kobiety którą kocha. Jeżeliby z Don Kichota wyjąć niektóre elementy to powstałaby okrojona wersja husyckiej trylogii. Oczywiście ja mam takie spostrzeżenia.

Następna sprawa to twoje oburzenie na temat opisów marszu wojsk husyckich wraz z Reynevanem. No cóż ja nie zauważyłem tego, bo najzwyczajniej książka/ki mnie pochłonęły bez reszty. Każda mi się podobała i to bardzo no i nie zwracałem na to uwagi.

Pisarz często dokonuje takiego właśnie research'u gdy chce o czymś ciekawym napisać, jeżeli chce wpleść jakieś szerzej nieznane fakty historyczne. Ja nie mam za złe Sapkowskiemu tego że tyle wydarzeń wplótł w tą historię, bo czytałem i przyjmowałem je jako część historii zawartej w książce i nie zastanawiałem się czy to zdarzenie się naprawdę wydarzyło czy też nie. Raczej skupiałem się na przyjemności z czytania a nie zaprzątałem sobie tym głowy.

Finn napisał/a:
Po trzecie, cykl husycki jest książką od elity dla elity.


A tu mnie zaskoczyłeś. Dla mnie wszystko było zrozumiałe i z tekstu wiedziałem co jest śmieszne a co bardziej w poważnym tonie. Wcale nie odczuwam takiego kierunku tej trylogii.

Fnord - 2009-06-08, 23:37

Ja nie mam za złe Sapkowskiemu odniesień do historii - są one jak najbardziej na miejscu i to wręcz cieszy.

Kiedy pisałem o odniesieniach, chodziło mi raczej o zawoalowane odniesienia do filozofii (czasem do zakurzonych już prądów myślowych), literatury (wcale nie popularnej; Sapkowski momentami nawiązuje w cyklu husyckim do autorów, po których przeciętny człowiek raczej nie sięga do poduszki), prześlizgiwanie się po religioznawstwie tam gdzie powinien pojawić się jakiś fragment "wyjaśniający" zawiłości przeciętnemu zjadaczowi chleba, etc.

Mój problem polega na tym, że jestem na tyle oczytany, żeby wyłapać, że Sapek sobie momentami lekko dworuje albo ma na myśli coś więcej niż wynika z samego tekstu i na tyle mało oczytany, żeby to raczej wyczuwać niż w pełni świadomie odbierać, doceniać. Jak już pisałem, czułem się czasem z tego powodu jak przygłup. A chyba nie takie odczucia powinien mieć człowiek, który średnio czyta około 60 książek rocznie i to praktycznie od momentu, kiedy zaczął czytać coś więcej niż Niziurski/Szklarski.
dominik napisał/a:
Ależ Reynevan jest typem bohatera coś a la Don Kichot, z tym że on nie walczy z "wiatrakami" ale chodzi mi o to że wbija się w tarapaty i zawsze z nich uchodzi cało. A dla kogo to wszystko? Oczywiście dla kobiety którą kocha. Jeżeliby z Don Kichota wyjąć niektóre elementy to powstałaby okrojona wersja husyckiej trylogii. Oczywiście ja mam takie spostrzeżenia.

Spoko. Ale Reynevan jest czasami, jak Don Kichot, nieudolnym, lekkomyślnym fantastą. I nic nie usprawiedliwia wyciągania go z tarapatów za pomocą takich środków z jakich korzysta Sapkowski. Nawet jak na durnia Reinmar z Bielawy ma czasem zdecydowanie za dużo szczęścia i w jego okolicy zdarza się o wiele za dużo wygodnych zbiegów okoliczności.

Dominik - 2009-06-08, 23:52

Finn napisał/a:
Kiedy pisałem o odniesieniach, chodziło mi raczej o zawoalowane odniesienia do filozofii (czasem do zakurzonych już prądów myślowych), literatury (wcale nie popularnej; Sapkowski nawiązuje czasem w cyklu husyckim do autorów, po których przeciętny człowiek nie sięga do poduszki), prześlizgiwanie się po religioznawstwie tam gdzie powinien pojawić się jakiś fragment "wyjaśniający" zawiłości przeciętnemu zjadaczowi chleba, etc.


No fakt nie pomyślałem o tym, prawdą jest że liczne cytaty po łacinie powinny znaleźć swój odpowiednik w przypisie tłumaczącym co to i dlaczego. tu oczywiście masz rację. Ale podejrzewam że wiele z tych ksiąg które wymienia Sapkowski w trylogii są zmyślonymi dziełami na potrzeby uatrakcyjnienia fabuły cz też danego wątku. Tak myślę ale nie wiem tego do końca.

Finn napisał/a:
Spoko. Ale Reynevan jest czasami, jak Don Kichot, nieudolnym, lekkomyślnym fantastą. I nic nie usprawiedliwia wyciągania go z tarapatów za pomocą takich środków z jakich korzysta Sapkowski. Nawet jak na durnia Reinmar z Bielawy ma czasem zdecydowanie za dużo szczęścia i w jego okolicy zdarza się o wiele za dużo wygodnych zbiegów okoliczności.


Tu akurat nie mam nic przeciwko temu, taka fabuła. Wszak nie jest to jakaś powieść historyczna ale w większości zmyślone fantasy, tu nie musi być wszystko realistyczne, choć czasami jak się pomyśli to można odnieść wrażenie że akcja toczy się na dwóch km kwadratowych po których krążą wszyscy bohaterowie i postacie z trylogii.

Fnord - 2009-06-09, 01:01

dominik napisał/a:
No fakt nie pomyślałem o tym, prawdą jest że liczne cytaty po łacinie powinny znaleźć swój odpowiednik w przypisie tłumaczącym co to i dlaczego.

Ale my się dalej nie rozumiemy; ja nie mam na myśli łaciny. Chodzi mi raczej o wykrzykujących "Cthulhu fhtagn!" miniaturowych biskupów, którzy znikają w chmurze smrodliwego dymu. Ale to akurat jedno z najbardziej oczywistych odniesień i to do popkultury; chyba każdy wie o co chodzi.

Problemem jest mnóstwo nawiązań poczynionych na podobnej zasadzie, ale do tak egzotycznych rzeczy, że nawet nie orientujesz się, że nawiązanie miało miejsce.

Dominik - 2009-06-09, 01:21

ok. Rozumiem. Ale i tak moja ocena całej trylogii jest wysoka. Ja napewno nie jestem tak oczytany jak ty, choć staram się czytać jak najwięcej (choć nie zawsze mam na to czas), raczej takie rzeczy puszczam w niepamięć, wiem że to wygodne ale mnie raczej chodzi o przyjemność z czytania, głównie i trylogia husycka taką przyjemność mi ofiarowała mimo iż kosztowała 100zł hehe
Fnord - 2009-06-09, 03:04

Argument przyjemnościowy trafia do mnie w 100 procentach :D Na tym chyba skończymy, ale dzięki za dyskusję. Może zainspirujemy innych do pisania :DD
Weronika - 2009-07-14, 12:18

Z fantasty dorwałam się do książek Jacka Piekary. Całkowicie przypadkowo, po prostu bardzo zacheciło mnie to co pisało na okładce 'Przenajświętszej Rzeczpospolitej'. Ponura wizja Polski owładniętej przez fanatycznych katolików, skorumpowanych biznesmenów. Opisany kraj jest rozkradziony, chyli się ku upadkowi, zastraszony przez osoby pokroju o. Rydzyka. Bohaterami są : urzędas koscielny, zbuntowany poeta, pisarz który poddał się systemowi, oraz prymas-ateista, postacie barwne i takie... życiowe. Dodatkowo pan Piekara opisuje wszystko stylem mogącym niektórym wydawać się obrzydliwym, zbyt szczegółowym wkradajacym się w każdy intymny szczegół. Jego książki zachwycają mnie tak mocno jak innych odpychają.
Znana jest saga o Mordimerze Madderinie inkwizytorze polującym na czarownice, heretyków i bluźnierców, człowieku gorącej wiary który posyła na stos każdego myślącego inaczej. Urocze czasy średniowiecza. Seria wciąga od początku do końca.
Godne polecenia są również : Charakternik, Opowieści o Arivaldzie z Wybrzeża, Necropolis.

Aktualnie zabrałam się za Sapkowskiego i " Wiedźmina".

Dominik - 2009-07-14, 14:20

Szczerze powiem że nie muszę czytać książek Jakc Piekary by mieć taką "Przenajświętszą Rzeczpospolitą" ... mam ją na co dzień hehe ...

A na poważnie to ciekawie zapowiada się ta seria pana Jacka...

Weronika napisał/a:
Bohaterami są : urzędas koscielny, zbuntowany poeta, pisarz który poddał się systemowi, oraz prymas-ateista, postacie barwne i takie... życiowe.


O kurwa.... Prymas - Ateista mi się najbardziej podoba... to tak jak policjant złodziej hehe

Śniegu - 2009-08-15, 19:15

Finn napisał/a:
3. Maja Lidia Kossakowska - Siewca Wiatru - książka o niebie i piekle. W niebie Bóg opuszcza swoich podwładnych i znika pozostawiając archaniołów i resztę swojej świty, by sami poradzili sobie z problemem wojny z hordami piekieł. Świetna książka, polecam wszystkim - nie tylko wierzącym hahahahaha

Kto zrzynał z kogo, Kossakowska z Ćwieka czy odwrotnie?

Dominik - 2009-08-15, 19:38

Tyle, że ten cycat jest mój nie Finn'a i nie wiem kto z kogo zrzynał bo nie czytałem Ćwieka.
Therion - 2009-08-15, 20:32

Wygląda na to że Ćwiek się wzorował, bo Książka Kossakowskiej jest z 2004 roku... a Ćwieka z 2005..
Weronika - 2009-08-27, 20:27

Jeśli chodzi o Jakuba Ćwieka z czystym sumieniem polecam serie "Kłamca" właśnie dowiedziałam się że jest już 3 część :D , przeczytałam na razie dwie jestem pod ogromnym wrażeniem. Przyznam się że zacheciła mnie tylko i wylacznie okładka ( wspominalam że baaaardzo lubię długowłosych blondynów ;D )
, ale już po kilku pierwszych stronach nie mogłam się oderwać. Dobra, przejdźmy do samej książki

Kłamca" jest to książka autorstwa mało znanego dotychczas Jakuba Ćwieka. Przedstawia ona losy Lokiego - nordyckiego boga sprytu, złośliwości i oszustw, który po zdradzie mieszkańców Valhalli i zesłaniu na Asgard Ragnaroku przechodzi na stronę... aniołów, stając się ich chłopcem od "brudnej roboty". A zatem przyjdzie mu pojawiać się w mieszkaniach przyszłych samobójców i zabijać ich, coby nie popełnili śmiertelnego grzechu, usuwać humanitarnie z naszego świata dawnych bogów, takich jak Światowid, by wreszcie ratować "damy" z opresji i flirtować z podstarzałymi milionerami pod postacią wielkookiej seks-bomby...

Każdy rozdział to dla mnie jedna wielka bomba, niektóre zniesmaczają inne zachwycają kolejne wzruszają następne rozbawiają do łez. Po prostu porządna fantastyka, napisana w świetnym stylu.

Therion - 2009-08-28, 19:34

Kłamca jest całkiem niezły.. ale 3 tom już troszkę obniżył loty.
trolu - 2009-09-15, 18:59

Fantasy? Czytacie takie badziewia? Bez sensu. Dla mnie fantasy to zwykłe, głupie baraszkowanie z jakimiś krasnoludkami i elfami. Trochę dziecinne.
Fnord - 2009-09-15, 19:30

trolu napisał/a:
Fantasy? Czytacie takie badziewia? Bez sensu. Dla mnie fantasy to zwykłe, głupie baraszkowanie z jakimiś krasnoludkami i elfami. Trochę dziecinne.

Co w takim razie uważasz za lekturę godną Twojego czasu?

trolu - 2009-09-15, 19:48

Finn napisał/a:
Co w takim razie uważasz za lekturę godną Twojego czasu?


Na pewno uznacie mnie za dziwaka ale np. "Pan Tadeusz" Mickiewicza, czy np. "Potop" Sienkiewicza, to są książki warte przeczytania a nie jakieś głupie, durnowate fantasy.

edgeofthorns - 2009-09-15, 19:50

Prowokujesz... ale chyba Krzyżacy są lepsi... :]
Fnord - 2009-09-15, 19:54

Nie uznamy Cię za dziwaka, to wartościowe tytuły. Kanon Sienkiewicza sam przeczytałem po 5 razy jak byłem mały. "Pan Tadeusz" też jest ok, choć podany w sposób trudny do strawienia przez dzisiejszego czytelnika.

Tyle że nie chcę nic mówić - "Trylogia" to może jeszcze nie fantasy, ale na pewno historia alternatywna :D

trolu - 2009-09-15, 19:54

Cytat:
Prowokujesz... ale chyba Krzyżacy są lepsi... :]


Wcale nie. "Krzyżacy" to bardzo brutalna książka, ja wolę piękniejsze tytuły. Np w "Panu Tadeuszu" jest piękny język, Mickiewicz to był mistrz. Mój dziadek znał tą książkę na pamięć i chyba to uwielbienie do tego tytułu na mnie przeszło.

Fnord - 2009-09-15, 20:05

"Krzyżacy" bardzo brutalni? No ja Cię proszę, nie rób z tego japońskiego gore :D "Quo Vadis" też było brutalne, a zdobyło Nobla... Przynajmniej tak myśli większość ;)
Weronika - 2009-09-15, 20:28

trolu napisał/a:
Fantasy? Czytacie takie badziewia? Bez sensu. Dla mnie fantasy to zwykłe, głupie baraszkowanie z jakimiś krasnoludkami i elfami. Trochę dziecinne.


A fantasty z elementami historycznymi mówi ci to coś? Charakternik , Jacka Piekary. Żadne elfy i krasnoludy, tylko historyczne fakty a w tle zjawiska paranormalne.

Fnord - 2009-09-15, 20:33

Dodam też, że wymienione przeze mnie w pierwszym poście pozycje literackie pozbawione są obecności elfów i krasnoludów :)
Weronika - 2009-09-15, 20:39

Fantasty wcale nie znaczy krasnoludy i elfy. Nowoczesna fantastyka jest najczęściej tego całkowicie pozbawiona. Jacek Piekara - przenajświętsza rzeczpospolita. najbardziej wyrazisty przykład. pisałam o tej książce stone wcześniej, zobacz sobie.
pp3088 - 2009-09-15, 21:11

trolu napisał/a:
Fantasy? Czytacie takie badziewia? Bez sensu. Dla mnie fantasy to zwykłe, głupie baraszkowanie z jakimiś krasnoludkami i elfami. Trochę dziecinne.


Napisał many co za świetny film uważa historię romansu młodej dzierlatki z nastoletnim wampirem :D

Therion - 2009-09-15, 21:43

Hm.. a co fantasy z krasnoludami i trolami i elfami to badziewie ? nie przesadzajcie ;)
edgeofthorns - 2009-09-15, 22:01

Ja nie lubie... moze nie od razu badziewie. Ale nie lubie. Wydaje mi się to strasznym kiczem...
semako - 2009-09-15, 22:07

a ja sobie poczytam... nie ma co! kręcą mnie te klimaty od czasu do czasu... idzie jesień idzie zima... idzie głuche niewiadome... idą wieczory długie i można by zamiast postów na forum poczytać sobie conieco... ach. Muszę zajrzeć na pierwszą stronę i zobaczyć co tam polecacie! ciekawy przerywnik po lekturach z teorii kultury które mnie teraz czekają...
Fnord - 2009-09-15, 22:08

NIE KAŻDE fantasy z elfami i krasnoludami to maksymalna kiszka. Ale niestety w przeważającej większości. W 99% przypadków ALBO jest to kolejny nieudany atak na pozycje dawno obsadzone przez Tolkiena ALBO szmatławce spod znaku Forgotten Realms/Dragonlance/Dowolnego settingu Dungeons & Dragons. Jeśli już jakiemuś autorowi heroicznie uda się wyłamać z powyższej reguły, to musi jeszcze napisać dobrą książkę, a o to wcale nie tak łatwo.

JEDYNE zapamiętane przeze mnie fantasy z elfami i krasnoludami, które było w miarę przyzwoite to Sapkowski z okresu Wiedźmina.

trolu - 2009-09-15, 22:57

Finn napisał/a:
JEDYNE zapamiętane przeze mnie fantasy z elfami i krasnoludami, które było w miarę przyzwoite to Sapkowski z okresu Wiedźmina.


Zartujesz? To jest straszne, nudne i bez sensu. Jak cała Fantasy...

Fnord - 2009-09-16, 14:46

trolu napisał/a:
To jest straszne, nudne i bez sensu. Jak cała Fantasy...

Czyli mam rozumieć, że nazywasz Biblię książką straszną, nudną i bez sensu? :)

pawelszawelpawel - 2009-09-16, 15:11

Finn napisał/a:
trolu napisał/a:
To jest straszne, nudne i bez sensu. Jak cała Fantasy...

Czyli mam rozumieć, że nazywasz Biblię książką straszną, nudną i bez sensu? :)


Może jest wierzący i nie traktuje jej jak fantasy albo nie jest i właśnie tak uważa. Nici z prowokacji :DD

Co do dobrego fantasy to polecam cykl Andrzeja Pilipiuka o "Jakubie Wędrowyczu" i "Kuzynki" oraz zbiór krótkich opowiadań zwłaszcza "Atmową Ruletkę"

Fnord - 2009-09-16, 15:30

pawelszawelpawel, problem w tym, że istnieje coś takiego jak ramy gatunkowe. A Biblia wpisuje się w ramy gatunku zwanego fantasy, nieważne czy jesteś wierzący czy nie.
Therion - 2009-09-16, 15:32

Z tego co trolu pisał to raczej jest wierzący.
Ja tam wolę wierzyć w krasnoludy :chrust:i:pätyk:

pawelszawelpawel - 2009-09-16, 15:37

Finn napisał/a:
pawelszawelpawel, problem w tym, że istnieje coś takiego jak ramy gatunkowe. A Biblia wpisuje się w ramy gatunku zwanego fantasy, nieważne czy jesteś wierzący czy nie.


Oczywiście, że tak, tylko chodziło mi o sposób odbiernia tego a nie ogólnej klasyfikacji.

trolu - 2009-09-16, 20:15

Finn napisał/a:
Czyli mam rozumieć, że nazywasz Biblię książką straszną, nudną i bez sensu? :)


Biblia jest nudna, to mogę powiedzieć otwarcie ale nie jest czymś w rodzaju Wiedźmina czy też Siewcy Wiatru. Tam ukryte są wartości religii którą głęboko wyznaje.

semako - 2009-09-16, 20:23

no nie powiedziałbym że nudna ;) ma wiele ciekawych wątków i opowieści - wiesz trzeba to przepuścić przez filtr czasu - powstała po prostu bardzo dawno - stąd miejscami archaiczny i ubogi język ;) ale to i tak sporo.
trolu - 2009-09-16, 20:38

Jesse napisał/a:
no nie powiedziałbym że nudna ;) ma wiele ciekawych wątków i opowieści - wiesz trzeba to przepuścić przez filtr czasu - powstała po prostu bardzo dawno - stąd miejscami archaiczny i ubogi język ;) ale to i tak sporo.


dla mnie jest nudna, ale bardzo ja szanuje i wierze w jej opowieści.

Fnord - 2009-09-18, 20:38

Trolu, jeśli chcesz na własnej skórze przekonać się, że bywa także dobre fantasy, polecam "Mistrza pieśni" Orsona Scotta Carda. Myślę, że może Ci się spodobać.
Sithena - 2009-10-28, 00:16

Bardzo lubię polską fantastykę, gdzie na pierwszym miejscy stoi Jarosław Grzędowicz. :D
Uzbierałam też (chyba) wszystkie książki Ćwieka, bo lubię jego wytwory. O, i miłe wspomnienia mam z 'Alicją' Piekary. Ciekawa 1 jak i 2 część z czego wydaje mi się, że 1 trochę lepsza. No i w sumie nie ma co pisać o Sapkowskim, dobra saga o wiedźminie i trochę nudnawe narrenturum.

LiliMadlene - 2009-10-28, 23:00

Po fantastykę sięgam obecnie coraz rzadziej na rzecz innych gatunków, szczególnie powieści historycznych oraz... Biblii właśnie. Chociaż prawdę mówiąc, biorąc pod uwagę wypowiedzi kilka postów wyżej padnie diagnoza, że wcale się od tej fantastyki nie uwolniłam, skoro niemal wszystko podciągacie pod fantastykę właśnie :oczy: Mam już za sobą cykl o Mordimerze Piekary, kilka pozycji Pilipiuka z wyszczególnieniem 'Czerwonej gorączki', 'Opowieści okrutne' Siedlara, 'Krzyżacki poker' Spychalskiego, co nieco Pratchetta [z ulubioną 'Maskaradą'] kilka antologii z Fabryki Słów i kilka książek, które nieszczególnie zapadły mi w pamięć. Nie sięgam po elficką fantastykę, priorytetem jest dla mnie historia alternatywna lub jakieś oryginalne pozycje.
Fnord - 2009-10-28, 23:02

LiliMadlene napisał/a:
niemal wszystko podciągacie pod fantastykę właśnie

Niemal wszystko? Tylko Biblię i kilka książek, które główny nurt bezczelnie zawłaszczył i kłamliwie twierdzi, że to nie fantastyka (np. Rok 1984).

Natta - 2009-10-28, 23:12

Albo Mistrza i Małgorzatę. Też została ta wspaniała powieść pożarta przez mainstream, a od wątków fantastycznych tam się roi, co ja mówię, powieść jest na nich zbudowana i wokół nich wszystko się snuje! :DD

Ja sobie czytam właśnie "Xavrasa Wyżryna" Dukaja. Jako lekturę, hehe. Na następne zajecia z literatury najnowszej. Zapowiada się bardzo ciekawie, chociaż daleko jeszcze do kunsztu jaki autor zaprezentował w "Lodzie". Może dlatego czyta mi się to szybciej (Lodu jeszcze nie skończyłam ) :D

A z lektur nieprzymusowych, ostatnio przeczytałam całego "Tkacza Iluzji" Bialołęckiej. Wcześniej miałam okazję przeczytać tylko jej krótsze opowiadania oraz fanfiction okołopotterowskie (swoją drogą lepsze od tego, co prezentuje Rowling). No i "Tkacz" jest super. Historia głuchoniemego chłopca, sieroty, ktory jednakże został szczególnie obdarzony przez Los - ma niesamowicie potężny talent Tkacza Iluzji. Wszystko osadzone w fikcyjnym świecie w stu procentach stworzonym przez Autorkę. Białołęcka opisuje wszystko takim.. hmm.. ciepłym i życzliwym stylem, potrafi rozbawić. No i bardzo malarsko pisze, czegóż innego można się spodziewać po witrażystce :D Obrazki z "Tkacza" są dla mnie bardzo barwne, szczegółowe, wręcz magiczne. Poluję na dalsze części Kronik Drugiego Kręgu, czy jak to tam się nazywa.

Weronika - 2010-01-19, 11:19

Ostatnie dni mijały mi w magicznym klimacie fantastycznego świata "Siewcy Wiatru" Maji Kossakowskiej . Rzadko wpada mi w ręce lektura tak wciągająca i dynamiczna, napisana gładkim stylem, z inteligentnymi i dowcipnymi dialogami. Po epilogu ogarnęło mnie to dziwne uczucie przygnębienia, że to naprawdę koniec przygód które pochłonęły mnie na cały tydzień. Pewnie to znacie ;)

"Pan, stwarzając świat, zapowiedział ostateczną walkę ze Złym. Nikt jednak oprócz Niego nie wie, kiedy Zły nadejdzie.
A potem Pan odszedł.Archaniołowie podzielili sie władzą, ale czy uda im się utrzymać nieobecność Pana w tajemnicy? Czy władza nie zniszczy ich, czy ocalą Jego dzieło i samych siebie przed Antykreatorem?
Ale czy można walczyć z Siewcą Wiatru bez Pana? Abbadon, wybrany i wskrzeszony Anioł Zagłady, bez dotknięcia Pana jest bezradny... Nie ma już wybranych i odrzuconych, Niebios i Otchłani. Jest tylko Dzieło Pana i Antykreator, Siewca Wiatru, nicość i pustka...
Cień jest coraz bliżej." Czyli tematyka pokrótce. Aniołowie z jednej strony jako istoty wybrane przez Boga - piękni i silni, a jednocześnie w wewnątrz zepsuci, zawistni. Piją, palą, chodzą do burdelów, miewają załamania nerwowe i wpadają w depresje. Rewelacyjne i barwne postacie, intrygi i zdrady, ogromny dynamizm. Interesująco został przedstawiony Lucyfer i jego "piekło". Szkoda rozpisywać się nad treścią, sami poznajcie ;) eh chciałabym być na waszym miejscu i mieć tą świetną książkę wciąż przed sobą

Isalamir - 2010-02-23, 23:31

Bardzo mi się spodobał ten wątek, postanowiłem więc dodać swoje skromne trzy grosze do kilku przewijających się tu opinii. :D

Prawdę mówiąc przez większa część swojego świadomego życia żywiłem silne przekonanie, że literatura nie dzieli się na dobre i złe gatunki ["klasyka" - fantastyka], a na dobre i złe książki... ;) Faktem jest, że pośród fantastyki wiele jest książek nie najwyższych lotów, co też Fnord zaznaczył na początku tematu. Chyba też z tego powodu temat powstał.

Mimo wszystko wydaje mi się, że zaliczenie Biblii do fantastyki jest pewnym nadużyciem. Idąc tym tropem musielibyśmy "Pieśń o Gilgameszu", "Iliadę" i "Odyseję" również uznać za fantastykę, a to już zalatuje mi poważnym anachronizowaniem. Nie powinniśmy nazywać fantastyką utworów literackich powstałych w czasach, w których nikt nie słyszał o takim gatunku.
Z drugiej też strony komtur krzyżacki w "Krzyżakach" widzi diabła, czy innego upiora. Czy z tego wynika, że Sienkiewicz był pisarzem fantasy? :D

Osobiście nie mam nic przeciwko głównemu nurtowi. Gdybym w szkole nie musiał przeczytać "Mistrza i Małgorzaty" nie wiem kiedy sam bym się na tą książkę natknął, a przecież jest to fantastyczne dzieło! [i nie chodzi mi o klasyfikację gatunkową ;P ]

Natta, polecam Ci też "Kamień na szczycie" i "Piołun i miód" - dwie kolejne części cyklu pani Białołęckiej. Mi też bardzo podoba się jej styl. Ciekawe podejście do kwestii magii. Do następnych części się jeszcze nie dobrałem, ale mam zamiar! :D W miarę łatwo można znaleźć te książki w pdf'ie w necie.

Weronika, bardzo ucieszyła mnie Twoja pozytywna opinia o "Siewcy Wiatru"! Czytałem "Żarna niebios" i bylem pod wielkim wrażeniem. Sam pomysł z Lampką, to już mistrzostwo! :D Spotkałem się jednak z opiniami, że autorka gorzej sobie radzi z długą formą, niż z opowiadaniami. Będę musiał w końcu sam się przekonać.

Od siebie dorzuciłbym jeszcze cykl o Ziemiomorzu Ursuli Le Guin, którego pierwszą częścią jest "Czarnoksiężnik z Archipelagu". Książki te miały zupełnie inny klimat, niż ten do której przywykłem wcześniej w fantastyce. Pomimo tego, że na brak akcji narzekać nie można, całą narrację przenika atmosfera jakiegoś spokoju, albo przynajmniej ciszy. Duży nacisk jest położony na świat wewnętrzny bohaterów, ich przemyślenia i uczucia [przy czym ani razu nie miałem wrażenia infantylności treści]. Chociaż zadania bohaterów są klasyczne: pokonać zło, uratować świat, albo chociaż uratować samego siebie, to równie ważne, o ile nie ważniejsze kwestie poruszane przez autorkę dotyczą dojrzewania, brania odpowiedzialności za zwoje czyny i swoją moc i ogólnie zdobywania życiowej mądrości.

A teraz sobie strzelę w stopę i zaprzeczę własnym słowom, które napisałem kilka zdań wyżej. ;) Mimo, że powieść gotycka raczej się do fantastyki nie zalicza, chciałbym polecić opowiadania Edgara Allana Poe. Swego czasu stały się one dla mnie odtrutką na serię raczej słabej literatury, którą się przez jakiś czas raczyłem. Po przeczytaniu "Zagłady domu Usherów" pomyślałem sobie, że wreszcie porządne opisy, staranna narracja i prawdziwy klimat! :D Klimat opowiadań Poe'a jest bardzo mroczny i tajemniczy. Często narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i autor wyraźnie lubi opisywać obłęd swoich bohaterów. Też z powodu poważnego rozchwiania emocjonalnego postaci nigdy nie jest do końca jasne, czy przeżycia przez nich doświadczane są rzeczywiście zjawiskami nadprzyrodzonymi, czy tylko tworami chorego umysłu.

Natta - 2010-02-23, 23:37

Isalamir napisał/a:
Natta, polecam Ci też "Kamień na szczycie" i "Piołun i miód" - dwie kolejne części cyklu pani Białołęckiej. Mi też bardzo podoba się jej styl. Ciekawe podejście do kwestii magii. Do następnych części się jeszcze nie dobrałem, ale mam zamiar! :D W miarę łatwo można znaleźć te książki w pdf'ie w necie.


Już czytałam :D I z tego co mi wiadomo, to "Piołun i miód" to ostatni jak dotąd wydany tom Kronik, następny ma być gdzieś tak właśnie w tym roku, ale skąd ta informacja trafiła do wikipedii to nie mam pojęcia. Autorka na swoim blogu nic na ten temat nie wspomniała (notabene blog czytam od dawien dawna, jest świetny).

A Wiedźmę.com.pl czytałeś? :D

Isalamir - 2010-02-23, 23:58

No proszę, zagłębiłem się w wikipedię i z niejakim zdziwieniem odkryłem, że "Naznaczeni błękitem", o których już chciałem Ci pisać, to rozbudowana wersja wcześniejszych opowiadań. :D Swoją drogą zakończenie "Piołunu i miodu" wyraźnie wskazywało na ciąg dalszy i pani Bialołęcka długo nam każe na niego czekać [dotąd myślałem, że "Naznaczeni błękitem" to właśnie ten ciąg dalszy :/ ]
"Wiedźmy.com.pl" i bloga nie znam - kolejne zaległości do nadrobienia! ;)

Natta - 2010-02-24, 00:14

Proszę bardzo, oto blog pani Ewy, zwanej również Toroj:

http://salonslytherin.blox.pl/

Świetna kobita jest, chciałabym ją kiedyś poznać. Może kiedyś uda mi się zorganizować spotkanie autorskie z nią na mojej uczelni, zwłaszcza że pani T. mieszka w Gdańsku ;)

Fnord - 2010-02-24, 20:10

Isalamir napisał/a:
zaliczenie Biblii do fantastyki jest pewnym nadużyciem

Nie jest :D Są jakieś wyznaczniki gatunku, a Biblia je spełnia. Kropka. Inna sprawa, że samo twierdzenie o przynależności Biblii do fantasy było raczej prowokacyjne...
Isalamir napisał/a:
Osobiście nie mam nic przeciwko głównemu nurtowi. Gdybym w szkole nie musiał przeczytać "Mistrza i Małgorzaty" nie wiem kiedy sam bym się na tą książkę natknął

Mistrz i Małgorzata ma się tak do typowej literatury głównego nurtu jak ja do Brada Pitta. Główny nurt przywłaszczył sobie tę książkę, a gdyby tak nie było (i M&Ms :) był zaliczany do fantastyki), natknąłbyś się na niego szybciej niż myślisz :D
Isalamir napisał/a:
Mimo, że powieść gotycka raczej się do fantastyki nie zalicza, chciałbym polecić opowiadania Edgara Allana Poe. (...) Po przeczytaniu "Zagłady domu Usherów" pomyślałem sobie, że wreszcie porządne opisy, staranna narracja i prawdziwy klimat! :D Klimat opowiadań Poe'a jest bardzo mroczny i tajemniczy. Często narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i autor wyraźnie lubi opisywać obłęd swoich bohaterów.

Jeśli Ci się podobało, poczytaj Lovecrafta. Dla mnie to taki Poe 2. Jedyną jego wadą jest to, że pisze ciągle na jedno kopyto (Poe w sumie też) i ma dość... ograniczony słownik. U Lovecrafta wszystko jest "bluźniercze", "sprzed eonów", "nieeuklidesowe", "cyklopowe" i ma macki. Ale cóż, nikt nie jest doskonały. Nawet Samotnik z Providence.

Isalamir - 2010-02-25, 09:55

Fnord napisał/a:
Nie jest :D Są jakieś wyznaczniki gatunku, a Biblia je spełnia. Kropka. Inna sprawa, że samo twierdzenie o przynależności Biblii do fantasy było raczej prowokacyjne...

Prowokację doceniam całkowicie! Była bardzo pomysłowa i dobrze pasowała do ówczesnego momentu dyskusji. :D
Zasięgnąłem opinii mądrzejszych od siebie i z pewnym rozczarowaniem dowiedziałem się, że Biblia faktycznie z literaturoznawczego punktu widzenia spełnia wymogi fantasy. Aczkolwiek mam swoje zdanie na temat wyznaczania ram gatunkowych, w których mieści się niemal wszystko. ;)
Niemniej jednak cała moja natura historyka buntuje się przeciw nazwania Biblii fantasy! ;) To nadal jest anachronizm, który jest poważnym historycznym błędem metodologicznym. :D

Fnord napisał/a:
Mistrz i Małgorzata ma się tak do typowej literatury głównego nurtu jak ja do Brada Pitta. Główny nurt przywłaszczył sobie tę książkę, a gdyby tak nie było (i M&Ms :) był zaliczany do fantastyki), natknąłbyś się na niego szybciej niż myślisz :D

Całkiem możliwe. A właściwie co rozumiemy poprzez "główny nurt"? Bo ja chyba już tak długo chodzę własnymi literackimi drogami, że się nie orientuję...

Fnord napisał/a:
Jeśli Ci się podobało, poczytaj Lovecrafta. Dla mnie to taki Poe 2. Jedyną jego wadą jest to, że pisze ciągle na jedno kopyto (Poe w sumie też) i ma dość... ograniczony słownik. U Lovecrafta wszystko jest "bluźniercze", "sprzed eonów", "nieeuklidesowe", "cyklopowe" i ma macki. Ale cóż, nikt nie jest doskonały. Nawet Samotnik z Providence.

Dokładnie! Zgadzam się w całej rozciągłości! :DD Nie pisałem o Lovecrafcie, bo pomyślałem, że to by było za dużo schizy jak na jeden raz. ;) U Lovecrafta wszystko było jeszcze "nie do opisania" i "niewyobrażalne", co w niczym nie przeszkadzało, żeby autor tego z uporem maniaka nie opisywał. :D A jak nie miało macek, to miało szczypce, albo było galaretowate, albo wszystko na raz. A studium obłędu Lovecraft popchnął jeszcze dwa kroki dalej niż Poe. Wbrew wszelkim pozorom Lovecraft mi się jednak podobał i gdy zaczynałem go czytać również sobie pomyślałem: "W końcu kawałek porządnego pisania!" A skoro już musi być na jedno kopyto, to przynajmniej jest to dobre kopyto. ;) Najlepiej zażywać w małych dawkach, to może się nie przeje zbyt szybko.

Therion - 2010-02-25, 12:16

Isalamir napisał/a:
Niemniej jednak cała moja natura historyka buntuje się przeciw nazwania Biblii fantasy! ;) To nadal jest anachronizm, który jest poważnym historycznym błędem metodologicznym. :D

Coś słabym historykiem jesteś w takim razie :)
Isalamir napisał/a:
Zasięgnąłem opinii mądrzejszych od siebie i z pewnym rozczarowaniem dowiedziałem się, że Biblia faktycznie z literaturoznawczego punktu widzenia spełnia wymogi fantasy.


Na prawdę musisz słuchać wątpliwych autorytetów by dojść do takich wniosków :) ??

Natta - 2010-02-25, 12:50

Isalamir napisał/a:
Aczkolwiek mam swoje zdanie na temat wyznaczania ram gatunkowych, w których mieści się niemal wszystko. ;)
Niemniej jednak cała moja natura historyka buntuje się przeciw nazwania Biblii fantasy! ;) To nadal jest anachronizm, który jest poważnym historycznym błędem metodologicznym. :D


Kiedy pisałeś "anachronizm" to chodziło Ci o Biblię czy błędy metodologiczne? A co jest owym błędem metodologicznym w tym przypadku? Cała Biblia :lol: czy jej przynależność gatunkowa m.in do dziedziny literatury, jaką jest fantastyka? Weź mi wyjaśnij, bo strzeliłeś tyloma mądrymi słowami, że mi się sens zdania zgubił :D

Okej, okej - jesteś historykiem i przekaz historyczny w Biblii jest dla Ciebie najważniejszy. Zgadzam się. Biblia należy do ksiąg historycznych. W mniej czy bardziej rzetelny sposób opisuje dzieje narodu żydowskiego, ich sojuszników i antagonistów, ich zwyczaje, tradycje, legendy. Dajmy na to - taka księga Estery to legenda uzasadniająca tradycję święta Purim, co jest wartościowe dla historyków. Tak samo Księgi Kronik czy parę innych ksiąg bądź ich fragmentów, których teraz nie pomnę, bo całości Biblii nie przeczytałam.
Ale: Czy uznałbyś za rzetelne źródło historyczne taki tekst:

Księga Ezechiela 1, 4-28 napisał/a:
Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki obłok i ogień płonący <oraz blask dokoła niego>, a z jego środka [promieniowało coś] jakby połysk stopu złota ze srebrem, <ze środka ognia>. 5 Pośrodku było coś, co było podobne do czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one postać człowieka. 6 Każda z nich miała po cztery twarze i po cztery skrzydła. 7 Nogi ich były proste, stopy ich zaś były podobne do stóp cielca; lśniły jak brąz czysto wygładzony. 8 Miały one pod skrzydłami ręce ludzkie po swych czterech bokach. Oblicza <i skrzydła> owych czterech istot - 9 skrzydła ich mianowicie przylegały wzajemnie do siebie - nie odwracały się, gdy one szły; każda szła prosto przed siebie. 10 Oblicza ich miały taki wygląd: każda z czterech istot miała z prawej strony oblicze człowieka i oblicze lwa, z lewej zaś strony każda z czterech miała oblicze wołu i oblicze orła, 11 <oblicza ich> i skrzydła ich były rozwinięte ku górze; dwa przylegały wzajemnie do siebie, a dwa okrywały ich tułowie. 12 Każda posuwała się prosto przed siebie; szły tam, dokąd duch je prowadził; idąc nie odwracały się.
< 13 W środku pomiędzy tymi istotami żyjącymi pojawiły się jakby żarzące się w ogniu węgle, podobne do pochodni, poruszające się między owymi istotami żyjącymi. Ogień rzucał jasny blask i z ognia wychodziły błyskawice. 14 Istoty żyjące biegały tam i z powrotem jak gdyby błyskawice.
15 Przypatrzyłem się tym istotom żyjącym, a oto przy każdej z tych czterech istot żyjących znajdowało się na ziemi jedno koło. 16 Wygląd tych kół <i ich wykonanie> odznaczały się połyskiem tarsziszu, a wszystkie cztery miały ten sam wygląd i wydawało się, jakby były wykonane tak, że jedno koło było w drugim. 17 Mogły chodzić w czterech kierunkach; gdy zaś szły, nie odwracały się idąc. 18 Obręcz ich była ogromna; przypatrywałem się im i oto: obręcz u tych wszystkich czterech była pełna oczu wokoło. 19 A gdy te istoty żyjące się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła. 20 Dokądkolwiek poruszał je duch, tam szły także koła; równocześnie podnosiły się z nimi, ponieważ duch życia znajdował się w kołach. 21 Gdy się poruszały [te istoty], ruszały się i koła, a gdy przestawały, również i koła się zatrzymywały: gdy one podnosiły się z ziemi, koła podnosiły się również, ponieważ duch życia znajdował się w kołach. 22 Nad głowami tych istot żyjących było coś jakby sklepienie niebieskie, jakby kryształ lśniący, rozpostarty ponad ich głowami, ku górze. 23 Pod sklepieniem skrzydła ich były wzniesione, jedno obok drugiego; każde miało ich po dwa, którymi pokrywały swoje tułowie. 24 Gdy szły, słyszałem poszum ich skrzydeł jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego, odgłos ogłuszający jak zgiełk obozu żołnierskiego; natomiast gdy stały, skrzydła miały opuszczone. 25 Nad sklepieniem które było nad ich głowami, rozlegał się głos; gdy stały, skrzydła miały opuszczone.
26 Ponad sklepieniem, które było nad ich głowami, było coś, o miało wygląd szafiru, a miało kształt tronu, a na nim jakby zarys postaci człowieka. 27 Następnie widziałem coś jakby połysk stopu złota ze srebrem, <który wyglądał jak ogień wokół niego>. Ku górze od tego, co wyglądało jak biodra, i w dół od tego, co wyglądało jak biodra, widziałem coś, co wyglądało jak ogień, a wokół niego promieniował blask. 28 Jak pojawienie się tęczy na obłokach w dzień deszczowy, tak przedstawiał się ów blask dokoła. Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pańskiej. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz i usłyszałem głos Mówiącego.


Nie zaprzeczysz chyba, że ten opis posiada cechy gatunkowe fantastyki. Chyba, że uznasz to za prawdę historyczną, ale wtedy trzeba by przyjąć za pewnik istnienie UFO i ich lądowanie na ziemi. Dla wierzących będzie to teofania, ale wiara to nie nauka i jej dogmaty nie muszą interesować nauki, jaką jest choćby historia :D

Oczywiście w Biblii znajdziemy nie tylko fantastykę czy historię. Możemy zaklasyfikować ją do paru innych gatunków, ale to już wykracza poza temat o fantasy ;)

Isalamir napisał/a:
A właściwie co rozumiemy poprzez "główny nurt"? Bo ja chyba już tak długo chodzę własnymi literackimi drogami, że się nie orientuję...


Do mainstreamu należy to, co akceptuje/rozumie/zna/tworzy większość. Literatura głównego nurtu, to ta "na fali", ta, której recenzje znajdziemy w kąciku z recenzjami w gazecie niespecjalistycznej czy to, co wpisane w podstawowy kanon lektur szkolnych chociażby. Przynależność do głównego nurtu nie kłóci się z przynależnością gatunkową, przecież to są osobne kryteria: literaturę można dzielić przecież na mainstreamową i niszową, i można dzielić na fantasy, kryminał, obyczaj, romans etc.

EDIT: Shit, jebane znaczniki [/quote], przez nie musiałam 4 razy edytować posta.. chyba czas znów zaprzyjaźnić się z funkcją "podgląd"... :chrust:i:pätyk:

Isalamir - 2010-02-26, 09:58

Therion napisał/a:
Coś słabym historykiem jesteś w takim razie :)

Nie mnie to oceniać, aczkolwiek obawiam się, że Ty masz jeszcze mniej podstaw, żeby o tym orzekać. :D
Therion napisał/a:
Na prawdę musisz słuchać wątpliwych autorytetów by dojść do takich wniosków :) ??

Mógłbyś rozwinąć?

Natta napisał/a:
Kiedy pisałeś "anachronizm" to chodziło Ci o Biblię czy błędy metodologiczne? A co jest owym błędem metodologicznym w tym przypadku? Cała Biblia :lol: czy jej przynależność gatunkowa m.in do dziedziny literatury, jaką jest fantastyka? Weź mi wyjaśnij, bo strzeliłeś tyloma mądrymi słowami, że mi się sens zdania zgubił :D

Śpieszę z wyjaśnieniami. :D Anachronizmem jest nazywanie jakiegoś zjawiska lub wydarzenia [w tym wypadku Biblii] określeniami, które nie istniały w czasie, gdy to zjawisko zachodziło [w tym wypadku gatunek literacki fantasy]. To jest tak, jakby mówić o państwach narodowych w średniowieczu, albo twierdzić, że atak USA na Irak to krucjata religijna. W obu wypadkach określenia są nieadekwatne do wydarzeń.

Natta napisał/a:
Ale: Czy uznałbyś za rzetelne źródło historyczne taki tekst:

Oczywiście, że bym uznał! :D Kwestia rzetelności wymaga każdorazowej weryfikacji, ale jest to źródło bezsprzecznie. Wszystko zależy od tego, jakie pytania zadajemy i czego się chcemy dowiedzieć. Nie każde źródło musi się odnosić do historii politycznej. Zacytowany przez Ciebie fragment jest świetnym źródłem do historii religii, historii kultury, albo historii mentalności, a ja te dziedziny historii bardzo lubię! :D
Nie zaprzeczę, że fragment ten posiada cechy gatunkowe fantastyki... ale też mam silne przekonanie, że autor tego tekstu miał zupełnie inne motywacje do swojej twórczości, niż Sapkowski, Białołęcka. :D A tekst mogę uznać za prawdę historyczną w kwestii wyobrażenia autora o świecie [bądź wszechświecie/zaświatach].
Natta napisał/a:
Dla wierzących będzie to teofania, ale wiara to nie nauka i jej dogmaty nie muszą interesować nauki, jaką jest choćby historia :D

Bardzo słusznie, ale naukę, choćby historię, bardzo interesują dogmaty... z badawczego punktu widzenia. :D
Natta napisał/a:
Oczywiście w Biblii znajdziemy nie tylko fantastykę czy historię. Możemy zaklasyfikować ją do paru innych gatunków, ale to już wykracza poza temat o fantasy ;)

Dokładnie! :DD

Natta napisał/a:
Do mainstreamu należy to, co akceptuje/rozumie/zna/tworzy większość.

W takim razie moje intuicyjne rozumienie było zasadniczo słuszne. Ale nadal nie rozumiem negatywnego wartościowania głównego nurtu. Nie żebym pałał do niego jakąś przesadną miłością, ale jestem ciekaw. Bo ja tam się cieszę, że "większość" czyta [albo przynajmniej powinna] Tolkiena, Lewisa, czy Lema. :D

Fnord - 2010-02-26, 10:40

Isalamir napisał/a:
Nadal nie rozumiem negatywnego wartościowania głównego nurtu

Żebyśmy się dobrze zrozumieli... Ja nie pałam nienawiścią do głównego nurtu - obejmuje multum powalających na kolana, rewelacyjnych tytułów (i, mówiąc szczerze, w kategoriach niesionych wartości i przesłania wartych więcej niż 99,99% książek fantasy).

Irytuje mnie tylko jedno - kiedy główny nurt "połknie" jakąś pozycję z gatunku sf lub fantasy, nagle się okazuje, że dana książka nigdy nie była fantasy lub sf, tylko jakąś głęboko metaforyczną/symboliczną powieścią alegoryczną albo innym gadem. Po prostu, jak na sf lub fantasy jest zwyczajnie za dobra.

Główny nurt gardzi fantastyką i tylko z GIGANYCZNYMI oporami uzna wartość książki fantastycznej. Kiedy taką znajdzie - zwykle przekłamuje rzeczywistość, odmawiając takiej pozycji miejsca w kanonie tej "gorszej literatury". To między innymi z tego powodu fantasy i sf cieszą się tak powszechnym lekceważeniem i opinią durnych bajeczek dla skretyniałych nastolatków.

Natta - 2010-02-26, 10:59

Ja nie miałam negatywnego podejścia do głównego nurtu, zanim nie zaczęłam zajęć z literatury najnowszej, a dr Arturo wybiera sobie te poważniejsze rzeczy z mainstreamu. Otóż w tej części głównego nurtu, uznawanej za "poważniejszą", "wartościowszą" etc. przeważają książki o brudzie, smrodzie, ubóstwie, przemocy, prostytucji i patologii. Jeżeli książka jest właśnie taka, to zaraz zachwycają się nad nią krytycy, zaraz ambitni reżyserowie śpieszą z ekranizacją... Miałam JEDNĄ jak dotąd pozycję, którą można zaliczyć do fantastyki. Ale tej "poważniejszej" oczywiście. "Xavras Wyżryn" Dukaja. Książka o alternatywnych losach Polski. Wojna, brud, smród, ubóstwo, przemoc i patologia. O tak. Nie kwestionuję mądrego przesłania owego tworu, ale dlaczego do mainstreamu nie przeszedł taki "Lód"? Przecież jest o wiele bardziej wartościową książką. Ale nie, epidemia lodu i tajemnicze istoty zwane Lutymi pochodzące z katastrofy meteoru tunguskiego to przecież bzdury! Nic nie warte bajeczki dla małych dzieci. A rzeczywistość alternatywna i postać pułkownika, ktory ma dar prekognicji, jakoś da się przełknąć, skoro książka jest o wojnie i patologii.
Therion - 2010-02-26, 12:11

Cytat:

Nie mnie to oceniać, aczkolwiek obawiam się, że Ty masz jeszcze mniej podstaw, żeby o tym orzekać. :D

Jeśli uważasz że Biblia jest dobrym źródłem historycznym, to cóż mogę więcej powiedzieć ? Tak samo można uznać dzieła Sienkiewicza za prawdę historyczną, tylko dlatego że tło jest oparte o prawdziwe wydarzenia. Biblia jest zbiorem fantastycznych opowieści, których celem jest głównie przestroga ludzi przed wszechmogącym bogiem i podporządkowanie się mu bezgranicznie. Jak dla mnie jest to typowy schemat książki fantasy z dość wyraźnym negatywnym bohaterem.

semako - 2010-02-26, 12:28

Thery! Biblia JEST DOBRYM ŹRÓDŁEM HISTORYCZNYM. ja bym Cię nie okłamał przecież ;) prawda? nie wiem czy nie powtórzę się po Obim, ale jest tak - Biblia daje nam pogląd na to w jaki sposób ówczesny człowiek patrzył na świat, jak odbierał rzeczywistość, obrazuje nam jego kulturę, i jest czymś więcej niż źródłem mówiącym o danych zdarzeniach - mówi nam o całej kulturze i poglądach ówczesnych ludzi. tak to jest ;) i nie zmienisz tego. tak jest i koniec. Biblia to źródło historyczne - to nie jest zdanie Obiego czy moje - to oficjalne stanowisko naukowe ;)
Therion - 2010-02-26, 12:51

Jogu to jest logiczne, Ja bardziej biore udział w dyskusji na temat tego czy jest to książka fantasy czy też nie. A według mnie można biblię takową nazwać. Dzieła Sienkiewicza też pokazują ówczesne społeczeństwo, jak i zresztą większość powieści osadzonych w takich a nie innych realiach czasowych.
Natta - 2010-02-26, 14:16

Tylko że książki Sienkiewicza powstały w dwa wieki po wydarzeniach, które on tam opisuje, więc znajduje się w nich wiele nieścisłości i nie można bezkrytycznie patrzeć na wszystko, co ów tam opisuje :D

A tak nawiasem.. elementy fantastyczne w Trylogii też znajdziemy :chrust:i:pätyk: Jar Horpyny i jej wróżby czy miraże latającego częstochowskiego klasztoru na ten przykład :chrust:i:pätyk:

Co do Biblii i księgi Ezechiela.. okej, żył sobie Ezechiel, prawdopodobnie w VI wieku przed naszą erą. Zobaczył UFO albo Boga i o tym napisał. Marne to źródło, chyba że z dziedziny religii, bo paru ludzi w to uwierzyło ;)

Cytat:
Bardzo słusznie, ale naukę, choćby historię, bardzo interesują dogmaty... z badawczego punktu widzenia.

I tylko z takiego. Historia nie uzna raczej za fakt historyczny teofanii w VI wieku, no nie? :D

Aha, dzięki za wyjaśnienie mi, co to jest anachronizm, dotąd błędnie postrzegałam znaczenie tego słowa ;) Chyba znam stanowczo za mało ładnych i mądrych pojęć, musicie mnie z Pepusiem doedukować ;(

Therion - 2010-02-26, 18:16

Natta napisał/a:
Tylko że książki Sienkiewicza powstały w dwa wieki po wydarzeniach, które on tam opisuje, więc znajduje się w nich wiele nieścisłości i nie można bezkrytycznie patrzeć na wszystko, co ów tam opisuje

A czy ja napisałem że są czystą prawdą historyczną ? przecież się śmieje z tego że są uważane za powieści historyczne tylko daltego że dzieją się w jakimś ważnym historycznym momencie. CO nie znaczy że opisują historię, tak samo jak biblia. Jest tam tyle wartościowych informacji historycznych co u sienkiewicza.

Natta - 2010-02-26, 18:18

Cytat:
A czy ja napisałem że są czystą prawdą historyczną ? przecież się śmieje z tego że są uważane za powieści historyczne tylko daltego że dzieją się w jakimś ważnym historycznym momencie.


Ty nie, ale niektórzy niestety uważają tak... :chrust:i:pätyk:

semako - 2010-02-26, 20:11

skoro spełnia ramy gatunkowe to możemy ją tak widzieć - ale powstawała na długo przed tym jak coś takiego powstało. gdzie umieścimy zatem różne mitologie - greków, celtów, słowian? gdzie umieścimy święte księgi innych wyznań. to wszystko trzeba wówczas objąć tymi ramami gatunkowymi fantastyki.
Therion - 2010-02-26, 23:09

A przepraszam.. nie można ?;) Ktoś nam zabrania ? :DD
semako - 2010-02-27, 10:39

masz rację.

albo nie! ja zabraniam!

Therion - 2010-02-27, 13:40

Ty to nie ktoś :B
Isalamir - 2010-03-15, 18:44

To może powrócimy do tematu właściwego? ;)
Ostatnio w ramach akcji "Robić wszystko, byle się tylko nie uczyć" przeczytałem ostatnią część wampirzej trylogii Magdaleny Kozak. Książki może nie są wybitne, ale są taką bardzo przyzwoitą klasa średnią. Czyta się je ekspresowo i bardzo przyjemnie. Żeby nie robić tu spoilera podam może ogólny zarys fabuły pierwszej części.
Na cykl składają się książki: "Nocarz", "Renegat", "N.I.K.T."
Akcja dzieje się w czasach współczesnych w Polsce. Otóż okazuje się, że nasza Rzeczpospolita ma w swych służbach mundurowych jednostkę specjalną zwaną Nocarzami. Jednostka ta składa się z wampirów i jest przeznaczona do walki z innymi "złymi" wampirami. Nocarze oczywiście składają przysięgę na wierność krajowi i służbę ludziom itd. ;) Główny bohater, jak nietrudno się domyślić, trafia do oddziału Nocarzy i staje się przykładnym obrońcą ludzkości. W trakcie rozwoju akcji wampirzy świat bardzo przemyślnie nabiera barw, "czarne" z "białym" zamieniają się miejscami, potem znowu i tak jeszcze kilka razy. Na końcu sam czytelnik wie niewiele więcej, co sam bohater. ;) Przeskakując do ostatniego tomu, muszę przyznać, że autorka bardzo się postarała przy zakończeniu. Ciężko mi było sobie wyobrazić, jak zamierza rozwiązać tak zagmatwaną fabułę, a okazało się, że wyszło jej to bardzo zgrabnie i sensownie.
Jako, że książki są podobno zaliczane do "literatury męskiej" [cokolwiek by to miało znaczyć] mięcho w dialogach pada z szybkością wystrzału z pistoletu szturmowego. ;) Ogólnie akcja jest bardzo szybka, powiedziałbym "teledyskowa", dużo dialogów, mało opisów, dużo strzelania, mało gryzienia. ;)
Wampiry w świecie pani Kozak zostały obdarte nieco ze swojej mitycznej otoczki. Przedstawiono je raczej w sposób s-f. Wampiryzm jest chorobą/mutacją, mówi się o symbiotach, eksperymentach chemicznych i biologicznych etc. [to chyba przez te wszystkie Underworldy i Bladey ;) ] Ja tam jestem zwolennikiem klasycznego Draculi, ale o dziwo tutejsza natura wampirów specjalnie mi nie przeszkadzała.
Jeśli ktoś ma chwilę wolną - polecam! Jeśli ktoś lubi wampiry - polecam szczególnie!

Angie - 2010-03-15, 18:49

Aaaa, to już wiem czym się inspirował Closterkeller :P
Isalamir - 2010-03-15, 18:53

Dokładnie! :D Chociaż ten utwór jakoś mi nie podszedł... :/
Angie - 2010-03-15, 18:57

Mnie też nie, nudny jest. A widziałeś teledysk?
Isalamir - 2010-03-15, 19:14

Właśnie zobaczyłem... zmarnowane 7 minut życia... :P To chyba najgorszy teledysk jaki Closterkeller kiedykolwiek nakręcił! ;/
Angie - 2010-03-15, 19:18

Gdyby moi znajomi tam nie grali to pewnie powiedziałabym to samo :P Ale w sumie to masz rację :DD
Isalamir - 2010-04-12, 19:32

Ups! :DD
No cóż, pomimo tej wątpliwej promocji, książka i tak warta uwagi. ;)

____________________________________________________________

Zauważyłem, że jak dotąd w tym temacie Tolkien jest omijany szerokim łukiem. :D Pewnie z mocą oczywistości się narzuca, że nie ma po co pisać o nim w wątku "Dobre fantasy". Ja się jednak wyłamię. :D
Tolkien to niesamowity gość! Od 40 lat nie żyje, a ciągle wydaje nowe książki! :D Jakiś czas temu zobaczyłem w księgarni "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa". Pomyślałem sobie "Co za badziewny tytuł! Nie wierzę, że Tolkien napisał coś takiego!". Ale otwarłem spis treści i kolana się pode mną ugięły. Rzeczone "Opowieści..." to zbiór tekstów Tolkiena napisanych jeszcze przed "Władcą...", no a w każdym razie zawsze gdzieś tam "na boku". W skład zbioru wchodzą: "Łazikanty", "Gospodarz Giles z Ham", "Przygody Toma Bambadila", "Kowal z Pzylesia Wielkiego", "Liść, dzieło Niggle'a" i esej "O baśniach". Wszystko to było już kiedyś wydane, tym razem ukazało się razem w ładnej, twardej oprawie.
Opowiadania te napisane są w zupełnie innym stylu niż "Władca..." czy "Silmarilion". W dużej części powstały jako historyjki, które Tolkien opowiadał swoim dzieciom, a później je spisał i nieco rozbudował. Bardziej może przypominają "Opowieści z Narnii" Levisa, choć może więcej w nich nostalgii i tęsknoty za Krainą Elfów. "Przygody Toma Bombadila" to z kolei zbiór wierszy. Od śmiesznych rymowanek, po poważniejsze utwory. Osobiście najbardziej mi się podobały trzy ostatnie - te bardziej mroczne i poważne. Fragment "Lecz nigdy już, o żadnej z pór/ Na Zachód nikt nie płynie/ I nie zaśpiewa elfów chór,/ Ich pieśń na zawsze zginie" jak dla mnie świetnie oddaje nastrój człowieka uwięzionego w "naszym świecie".
W eseju "O baśniach" natomiast Tolkien przypomina się nam, że jest ostatecznie profesorem literatury i na legendach, baśniach i mitologiach [czyli całej podstawie fantastyki] to on zęby zjadł. ;) Jest to świetna analiza gatunku literackiego, jakim są baśnie, a przy tym pozbawiona akademickiego zadęcia i podana w bardzo przystępny sposób. Stwierdzenie, że jeśli mitologia jest choroba języka, to myślenie jest chorobą umysłu, to dla mnie mistrzostwo! Bardzo ważna też mi się wydaje uwaga, że baśnie wcale nie są przeznaczone dla dzieci i głównie do nich kierowane, a to tylko sentymentalizm dorosłych, którzy uważają baśnie za gorszą literaturę, takimi je tworzą [przy czym muszą często te baśnie ugrzeczniać i usuwać z nich co bardziej drastyczne elementy.

Swoją drogą czym jest dla Was dobra fantastyka? Jaka musi być, żeby była dobra? Jaką spełnia funkcję? Czy to tylko o dobrą fabułę chodzi? W tym temacie była już mowa o szerokich ramach gatunku. Pod etykietkę fantastyki wrzuca się każdą powieść przygodową, podróżniczą, historyczną, jeśli tylko pojawi się w niej duch, zaczatowany miecz, albo przeklęta mikrofalówka. ;) Jest przecież wiele książek, które czyta się ekspresowo, które bardzo wciągają, a o których się zapomina w momencie zamknięcia ostatniej strony. Są też książki, które się w większą trudnością, ale gdy się je kończy, człowiek się czuje jakby się żegnał z przyjacielem.

Dobra, to tylko takie luźno rzucone pytanie. Tak czy inaczej zbiór opowiadań Tolkiena polecam wszystkim amatorom Inklingów! ;)

Earanil - 2010-04-12, 19:44

Hmhm, no rzadko ostatnio w Empiku bywam (Biadkowskie wygnanie...) i przeoczyłem to. Czy czasem nie jest tak jak z kilkoma ostatnimi wydaniami że więcej tam Christophera Tolkiena niż jego ojca? Nie mówię że to źle, tyle że ciekawiej może byłoby zobaczyc oryginalne niedokończone opowieści (przy okazji można dodac cudzysłów ;] ). Nosiłem się od dawna z zamiarem kupna m.in. "Przygód Toma Bombadila", dobrze że zapomniałem o tym bo w takim wydaniu grzech nie miec!
Isalamir - 2010-04-13, 13:10

Oj to od dawna musiało Cię nie być w Empiku, bo książka została wydana dwa lata temu. ;P To prawda, że większość książek Tolkiena poczynając od "Silmarilionu" to redakcja Christophera. Druga sprawa - ile wniósł ingerencji w teksty. We wstępach nie ukrywa, że notatki ojca pochodzą z różnych lat i różnią się nieco treścią, a coś wybrać trzeba. Oryginału nie zobaczysz, bo takiego po prostu nie ma. ;) Swoją drogą w Polsce nigdy nie została wydana w całości "Księga Zaginionych Opowieści", a też musiałaby być dziełem ciekawym. ;]
Therion - 2010-04-13, 13:11

Isalamir napisał/a:
Swoją drogą w Polsce nigdy nie została wydana w całości "Księga Zaginionych Opowieści", a też musiałaby być dziełem ciekawym. ;]

A "Niedokończone Opowieści? "

Isalamir - 2010-04-13, 14:06

W zasadzie miałem na myśli "Historię Śródziemia", której "Księga Zaginionych Opowieści" to pierwsze 2 tomy[właśnie sprawdziłem :D ]. "Niedokończone Opowieści" to jeden tom, "Historia..." to 12 tomów. ;)
Therion - 2010-04-13, 17:24

Aham.. człowiek uczy się całe życie :P
Isalamir - 2010-04-14, 13:43

I o to chodzi! :DD
Weronika - 2010-05-04, 21:14

Przeczytałam polecanego przez Isalmira "Nocarza" i już wiem, że to kwestia paru dni jak zabiorę się za kolejne części. Literatura totalnie nie kobieca, ale co zrobić kiedy właśnie taka najlepiej do mnie trafia :) Zakończenie pierwszego tomu totalnie porąbane. Sama nie wiem co o tym myśleć. Skończyłam, odłożyłam ksiązke i myśle "Y... no ale jak to tak..." nie mogę doczekać się dalszej lektury sasa. i również polecam!
semako - 2010-05-04, 22:04

no to chyba przeczytam. mam ochotę w sumie ;) ale nie wiem kiedy. ach i och.
Isalamir - 2010-05-04, 23:10

:DD Cała przyjemność po mojej stronie! :DD oj, Weronika, co myśleć to nie będziesz wiedziała po drugim tomie! ;) Aczkolwiek Twoje refleksje po skończonej lekturze są bardzo przenikliwe. ;P
Btw nigdy nie rozumiałem podziału na literaturę "męską" i "kobiecą". Faktem jest, że proza pani Kozak została otrąbiona wszem i wobec, jako "wybitnie męska pisana przez kobietę"... whatever...
Jeśli ktoś miałby ochotę przeczytać, a miał problem z dotarciem do książki, służę e-bookiem. ;)

Weronika - 2010-05-05, 11:57

Isalamir napisał/a:
Aczkolwiek Twoje refleksje po skończonej lekturze są bardzo przenikliwe.
Taa i głębokie :DD
wydaje mi sie że kolejne części są w zielonogórskiej bibliotece, pierwszą akurat kupiłam. i niecierpie e booków więc raczej nie skorzystam ;)

Natta - 2010-05-05, 14:50

Mi możesz przesłać ebooka, bo lubię :D Ale przeczytam chyba dopiero po sesji o.O
Earanil - 2010-05-06, 02:17

Mi też możesz przesłać, ale tylko jeśli nie ma w nim dywizów (tych myślników dzielących wyrazy i przenoszących je na kolejny wiersz). :)
semako - 2010-05-07, 09:58

osz Ty ajfonowcu przebrzydły!
Isalamir - 2010-05-07, 11:12

A zwykła java to nie łaska? :P BookMaker nie ma problemów z dzieleniem wyrazów :P
Earanil - 2010-05-08, 02:27

Po pierwsze: na ajfonie nie mam javy, tylko Mac OS. Po drugie: program który mam (Stanza) też nie ma problemów z dzieleniem wyrazów, ale te wyrazy które już są podzielone jeśli trafią gdzieś na środek wiersza to zostają z dywizem :/ np.:

Cytat:
Po kolejnej awan-turze w domu Tellan nie wytrzymał i wyszedł. Jego czarne oczy zeszkliły się. Zapalił papie-rosa i po chwili wsiadł do swojego samochodu. Miał w myślach słowa matki, która przed chwilą powie-działa:
- Tadziu proszę cię, nie idź w ślady ojca. Nie bądź bandytą, powi-nieneś zdobywać wiedzę, dzięki temu znajdziesz dobrą pracę. Gang cię zniszczy, stoczysz się, tak, jak twój ojciec.
Jednak młodzieniec miał dość egzys-tencji, którą urządzała mu matka, czuł, że jest stworzony do życia na krawędzi. Chciał być kimś, chciał, żeby ludzie czuli przed nim respekt. Organizacje przes-tępcze oferowały to wszystko, a dodatkowo duże pieniądze i dreszczyk, którego Tellan tak pragnął. Wyciągnął z kieszeni swojej skó-rzanej kurtki kartkę z adresem klubu, w którym pracował Bertol. Tellan wypalił do końca papierosa, zadumał się przez chwilę, wrzucił do odtwa-rzacza jakąś płytkę zespołu Linkin Park i ruszył. Latarnie oświetlały uśpione miasto, na jezdniach był mały ruch, na chod-nikach jeszcze mniejszy. Widział z samochodu dwóch bezdomnych, którzy walczyli o znisz-czony materiał, który kiedyś był kocem. Teraz bardziej przypo-mina szmatę do podłogi, lecz bezdomnym nie robiło to żadnej różnicy.


Szukałem, czytałem, ale po prostu nie ma opcji niwelującej ten błąd. Tak więc ładuję tylko e-booki bez dywizów :)

Weronika - 2010-05-15, 13:59

Dobra, przeczytałam Renegata. Ciekawe czy w kolejnej cześci Vesper dołączy do watykańskich...a może do Greenpeace? Albo do Platformy Obywatelskiej. Pomysły na fabułę z każdym rozdziałem są coraz bardziej porąbane. Rzecz dobra, ale tylko i wyłącznie dla czystej rozrywki. Portrety psychologiczne, co tu ukrywać są bardzo płytkie. Tak więc fabuła staje się strasznie zagmatwana i obawiam się co przyniesie 3 część, za to dużym plusem lektury jest wciągająca i dynamiczna akcja, łatwy styl pisania. 'kurwy' o ile padają to są zgrabnie wpasowane w dialog, przekleństwa nie wydają się być przerysowane, wszelkie konwersacje wypadają bardzo naturalnie.
Mogget - 2010-05-15, 16:36

Cytat:
Dobra, przeczytałam Renegata.


To ja się na Nocarzu zaciąłem i nie mogę dalej ruszyć ;)
Z dobrego fantasy polecam Lewą rękę ciemności Ursuli Le Guin

Weronika - 2010-05-15, 17:00

Serio? Ja Nocarza w 3 dni przeczytałam, nie wiem.... dla mnie był bardzo wciągający ;) a tymczasem koniec z dobrą fantastyką, zabieram się za Potop.Utknęłam na 20 stronie i nie idzie ruszyć. Jeszcze tylko 976
Mogget - 2010-05-15, 18:51

Weronika napisał/a:
zabieram się za Potop.Utknęłam na 20 stronie i nie idzie ruszyć. Jeszcze tylko 976


Hy Potop to jedna z dwóch lektur które w liceum przeczytałem w całości ;)

Z rodzimej fantastyki w której sporo akcji, polecić mogę Głową w mur i Dzikiego mesjasza - dwa pierwsze tomy Paramythii Vakkerby autorstwa Rafała W. Orkana. Niecierpliwie czekam na trzeci tom. Zdecydowanie lepiej się czytało niż Nocarza. Tutaj plusem jest konstrukcja miasta i ciekawe postacie. Wgniotło mnie w fotel. Na dodatek jakie fajne okładki :DD

Isalamir - 2010-05-16, 12:26

Weronika napisał/a:
Ciekawe czy w kolejnej cześci Vesper dołączy do watykańskich...a może do Greenpeace? Albo do Platformy Obywatelskiej.


Dołączy do Anonimowych Alkoholików - sekcja specjalna dla krwiopijców na odwyku. ;P
Wiesz Weroniko, od samego początku nie ukrywałem, że nie jest to literatura wysoka. Ot taka łatwa, lekka i przyjemna książka dobra do poduszki. ;)

Mogget napisał/a:
Z dobrego fantasy polecam Lewą rękę ciemności Ursuli Le Guin

Właśnie ostatnio czytałem tą książkę. Fakt, bardzo ciekawa konstrukcja świata i fabuły, ale narracyjnie chyba bardziej mi się podobało Ziemiomorze. Jakoś szybciej się czytało, bardziej mnie wciągnęło.

Natta - 2010-07-10, 15:11

Piorunem przeczytałam całą nocarską trylogię - zajeło mi to 2 dni (z przerwami na prozę życia i wypad na plażę). Całkiem przyjemne, najwyższych lotów może to nie jest - jak niemal wszystko co wychodzi z Fabryki Słów - ale całkiem fajnie się to czyta. Nie obyło się bez wkurzających elementów - jest ich sporo, nie chce mi się wszystkich wymieniać.. Momentami akcja jest chaotyczna, trzeba przeczytać dwa razy żeby cokolwiek zrozumieć. To się zdarza szczególnie w trzecim tomie..

SPOJLER:

cała akcja "renegaci+nocarze kontra watykańscy" jest taka wkurwiająca, że aż rzygać się chce.. wiecej czasu spędzaja na kłótniach i animozjach niz na walce, a kłócą się do upadłego, watykańscy w tym czasie nawet nie pisną, tylko się "przegrupowują" - ile czasu mozna się przegrupowywać! Vesper lata po plaży i traci sens życia, reszta się żre - w tym czasie watykańscy tysiąc razy zdążyliby usiec Ultora i odwampirzyć Ukrytego.... poza tym chaos ogromny, nic się nie dzieje i mój ulubiony Okruszek ginie :emo: (ostatni zarzut to w zasadzie nie zarzut, bo taka wola autorki - nie może być za różowo, tak się tylko żalę).

KONIEC SPOJLERA

Ogólnie oceniam trylogię na plus, ale ideał to to nie jest. Ot, przyjemne czytadełko na upalne dni i noce.

Moja wypowiedź też może się wydawać chaotyczna ale mam przegrzany mózg więc wybaczcie :DD

PS
Wielkie podziękowania Isalamirowi za ebooki!

semako - 2010-07-10, 15:27

o! to może i ja poproszę :DD daaaaawno niczego nie czytałem. a czas jest :)
Mogget - 2010-07-11, 12:44

A ja zakupiłem Nocarza i przeczytam jeszcze raz, później dokupię kolejne dwa tomy i skończę trylogię. Może za drugim podejściem pójdzie lepiej.
Tak patrzę na swoją półeczkę i śmiało mogę polecić:
"Gdzie dawniej śpiewał ptak" - Kate Wilhelm
"Non-stop" Aldissa
"Amerykańscy bobowie" Gaimana - mniej wymagająca od dwóch wyżej ale czyta się cholernie dobrze i mnie wciągnęło niesamowicie.

Natta - 2010-07-11, 14:01

Ja dodam tylko że autorka Nocarza i spółki jest lekarzem wojskowym przy kontyngencie w Afganistanie, stąd świetna znajomość realiów wojennych, broni i technik ich stosowania. Kobita skacze ze spadochronem i to wykorzystała w swojej nowej powieści "Fiolet" którą również planuję przeczytać.. Niestety pani Kozak została ranna w ataku na polską bazę w czerwcu tego roku - na szczęście jak na twardą babę przystało po kilku dniach zacisnęła zęby i ruszyła do pracy, bo podczas ataku raniono wielu lekarzy i każdy był potrzebny.

Twarda sztuka, nie ma co :B

Mogget - 2010-07-11, 15:57

Natta napisał/a:
w swojej nowej powieści "Fiolet"

akurat o tej pozycji słyszałem wiele pochlebnych recenzji :) więc też planuję przeczytać

The Kaco - 2010-07-12, 10:01

Natta nie czytałem tej książki ale... bosh jak Ty pięknie napisałaś tego posta :DD opis for everybody zwykłym kolorem, SPOILER na żółto i dwukropek! opis na czarno (ładnie się komponuje z żółtym) i KONIEC SPOILERA też na żółto oh my oh my. Pięknie :DD
Therion - 2010-07-12, 11:13

kaco napisał/a:
bosh jak Ty pięknie napisałaś tego posta

Pieprzony detektyw Monk :rotfl:

Gracek_Drake - 2010-12-29, 22:50

Ja ze swojej strony chciałbym polecić:

Jacka Piekare i jego książki opowiadające o przygodach inkwizytora Mordimera. Piekara stworzył ciekawy świat w którym Jezus schodzi z krzyża i tworzy własne państwo, a następnie pokazuje nam jak w tym właśnie kraju wyglądała inkwizycja, kościół i życie w czasach średniowiecznych. To za co lubię Piekarę to postacie. Stworzył plejadę naprawdę ciekawych ludzi których nie da się nie lubić. Co samo w sobie jest dość ciekawe, gdyż główny bohater to tak naprawdę kawał skur....typka z wadami, ale i tak się go kocha. Podobnie zresztą sprawa ma się z kostuchem czy bliźniakami. Jacek postawił w tych książkach na narracje pierwszoosobową co mu sie opłaciło. Często jak czytałem przemyślenia Mordimera na temat własnej osoby to pojawiał mi się uśmiech na twarzy. Ogólnie kawał dobrej fantastyki

Chciałbym też, przez pryzmat książki "Ruda Sfora" polecić wam autorkę fantasy Maje Lidie Kossakowską.

"Ruda Sfora" opowiada historie Ergisa młodego chłopca który zostaje szamanem. Z pozoru błaha historyjka przemienia się w naprawdę ciekawą opowieść z chyba jedną z dziwniejszych drużyn fantasy jaką widziałem. Bo jest w niej:
1. Nastoletni szaman
2. Gadający kulawy koń imieniem Bębenek
3. Ołonhust (połączenie barda i wojownika można by rzecz) Elej
4 Córka Boga ognia Tujaryma
5. Tupilak (zły demon podobny do zombie) głupek i obrońca Ergisa imieniem Iwaszka
6. Kikituk (dziwne małe stworzenie z ostrymi zębami przypominające gronostaja)

No i tytułowa Ruda Sfora to naprawdę ciekawy przeciwnik. Kiedy w końcu Kossakowska odkrywa wszystkie karty i pokazuje czym tak naprawdę jest ta sfora, to niektórzy czytelnicy mogą się zdziwić.

Mogget - 2010-12-30, 15:32

Piekara mnie jakoś nie przekonał Mordimerem.
Zajdla polecam o! Wszystkie jego powieści są świetne, Lem mógł mu buty czyścić ;)
i chyba nie wspominałem w tym temacie o Brzezińskiej - jej saga o zbóju Twardokęsku nie ustępuje Wiedźminowi :)

i tak nie fantastycznie - Haruki Murakami - trochę metafizycznie, troszkę fantastycznie, szalenie oryginalnie, dodatkowo poznawanie odmiennej kultury, naprawdę nieźle pisze. Polecam "Tańcz, tańcz, tańcz"

semako - 2011-01-03, 13:42

Gracek!

przeleciałem dziś połowę ostrowa, byłem w 3 księgarniach... w końcu trafiłem do empiku, gdzie w końcu na półce udało mi się zlokalizować Rudą Sforę! Kupiłem. Będę czytał jak czas się znajdzie!

Gracek_Drake - 2011-01-03, 15:02

Miłej lektury, jak się nie spodoba to mnie zjesz XD
Earanil - 2011-01-09, 02:01

Gracek_Drake napisał/a:
jak się nie spodoba to mnie zjesz XD

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Natta - 2011-05-24, 16:43

Przeczytałam "Lód" Dukaja. W zasadzie to już tydzień temu. Opus magnum Dukaja. Książka nie dla każdego - mocno trenuje cierpliwość. Pierwszą barierą jest język, ortografia stylizowana na tę sprzed reformy z 1936 roku. Tak więc mamy "Historję", imiona żeńskie takie jak Marja, Julja, niektóre słowa w narzędniku wyglądają oryginalnie ("niczem" "o tem" itp)... Mamy dużo rusycyzmów (np. wagon kupiejny) archaizmów (kraszarka zamiast spluwaczki) itp.
Drugą barierą jest ciężar. Akcja poprzeplatana jest filozoficznymi i historiozoficznymi wywodami bohaterów, monologami i poważnymi dysputami, przemyśleniami których ciężar przygniótłby niejednego. Trzecią barierą jest rozmiar. Książka jest wspaniale gruba, akcja rozlewa się na 1040 stron, co zachwyci niejednego miłośnika cegieł, powieści XIX-wiecznej, grubej, ciężkiej, wspaniałej.

Ale jeśli się przebrnie przez te przeszkody, otrzymuje się wyśmienite dzieło traktujące o historii alternatywnej Polski i Europy. Wskutek zaszłego w 1908 roku przedziwnego zdarzenia nad rzeką Podkamienna Tunguzka, najpierw Syberię, a potem pół Europy aż do Odry pokrywa Lód. Lód ze swoimi aniołami mrozu w postaci dziwnych tworów glacjalnych, Lutych. Lute są wielkie, monumentalne, wymrażają się z ziemi, przemrażają przez ściany, niosą śmierć w mrozie każdemu, kto zbliży się do nich choć odrobinę (zatrważająca jest scena z początku książki, w której warszawskie małe opryszki rzucają w lutego kotem, kot zamarza w pół drogi). Lute z jakichś powodów uwielbiają miasta. Pod Lodem logika jest dwuwartościowa, wszystko jest czarne albo białe, dobre albo złe, prawdziwe lub kłamliwe, nie ma tonów pośrednich. No i pod Lodem jest kasa. Nowe surowce. Zimnazo, które wykazuje większą trwałość niż stal i jakikolwiek inny materiał, które nawet w postaci cieniutkich prętów potrafi utrzymać wielką i ciężką budowlę wiele arszynów nad ziemią. Marostiekło, tęczowe szkło które się nie tłucze i które można tylko roztopić w bardzo wysokiej temperaturze. I w końcu tungetyt, najdroższy surowiec świata, metal który zmienia właściwości innych metali.
Lód ma swoją czarną fizykę, ma swoje ćmiatło, świecień. I ma swojego Czarnego Fizyka, osobę popularną i znaną nam wszystkim, a która spełni kluczową rolę w powieści (nazwiska nie zdradzę).
Lód w końcu zamraża Historję. Jest rok 1924. I wojna światowa nie wybuchła nigdy, w Rosji dalej rządzi car, Polacy nie odzyskali niepodległości i wciąż są zakleszczeni w trzech zaborach, Piłsudski jest uznawany za oprycha i terrorystę.
A gdzieś w tym wszystkim jest główny bohater, Benedykt Gierosławski, młody absolwent studiów matematycznych, z zamiłowania logik, obecnie skończony hazardzista, człowiek-zero, który upadł niemal do poziomu warszawskiego rynsztoka. I pewnego pięknego, mroźnego lipcowego poranka pukają doń agenci Ministerjum Zimy i wysyłają w szaleńczą misję Transsibem do Irkucka, w celu odnalezienia pana Gierosławskiego seniora, który to rzekomo gada z lutymi.

Pomimo tych 1040 stron, pomimo tych rozwleczonych przemyśleń filozoficznych i logicznych, jest to porywająca i ciekawa historia. Warto!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group