Rock Room - Forum fanów muzyki gitarowej
Rock Room - Forum fanów muzyki rockowej

Muzyka od drugiej strony - Wasze muzyczne początki i ogólna sytuacja muzyki.

Dominik - 2009-09-26, 12:36
Temat postu: Wasze muzyczne początki i ogólna sytuacja muzyki.
Kurde nie wiedziałem jak nazwać ten temat. Chciałbym abyście poruszyli w nim wątek waszych pierwszych spotkań z muzyką rockowa, metalową jak i inną która lubicie. Ponadto Wczoraj wieczorem i dziś w sumie jeszcze w nocy w szałcie rozgorzała dyskusja na temat teraźniejszości i przeszłości muzyki w rozumieniu jej poznawania. To też bym chciał ując w tym temacie. Tak więc dużo macie do opisywania, no chyba że ktoś nie chce hehe... ja zacznę.

Muzyką interesuje się od przełomu lat 96-97 czyli jeszcze nie tak długo... raptem nie całe 13 lat, ale przez te naście lat zdążyłem poznać wiele gatunków, zespołów i tego typu rzeczy. Ale zaczęło się dziwnie bo nie słuchałem takiej muzy od zawsze hehe... zaczęło się jak kiedyś mój kumpel jeszcze w podstawówce na lekcji powiedział mi że ma coś fajnego do posłuchania, a że jakoś nie byłem fanem żadnej muzyki to jakoś szczęśliwy nie byłem z tego faktu. Ale poszedłem i posłuchałem tego czegoś.... po jednym seansie z Czarnym Albumem Metallicy byłem kupiony i od razu pomaszerowałem do domu po jakieś czyste kasety, haha nie nie, nie były to czyste kasety ale ojca z jakimś czymś ... nawet nie pamiętam co to było ale potem ich szukał. Cały album Metallicy zmieścił się na dwóch krótkich taśmach, od razu w domu sporządziłem okładki dla tych kaset. No wtedy jako gówniarz robiłem imitacje okładek przegrywanych kaset... pożyczałem dokładkę i bawiłem się w odwzorowywanie ich i dokładne przycinanie papieru na wzór takowych wkładek. Musze powiedzieć że nawet mi to wychodziło. I tak ten album słuchałem przez dwa miesiące, codziennie po kilka a nawet kilkanaście razy. Potem pomaszerowałem do sklepu po "Ride The Lightning", potem "Master of Puppets" i "...And Justice For All"... Wszystkie mnie powaliły, a chciałem więcej. Potem w LO skumplowałem się z fanem Aerosmith czego efektem był zakup porażającego wtedy mnie albumu "Nine Lives", który kocham do dziś... Następnie zacząłem wsiąkać w muzykę cięższą, death, black, gothic, doom, thrash. Kumple zalewali mnie kasetami takich kapel jak Anathema, My Dying Bride, Cradle Of Filth, Dimmu Borgir, Cemetary, Katatonia, Deicide, Death, Burzum, Opeth.... w cholere tego było i nawet teraz nie pamiętam wszystkich... Później Iron Maiden, Justas Priest, Ac Dc, Gun's N'Roses, Mr. Big, Van Halen, Whitesnake, Kiss, Motley Crue i wiele innych rzeczy. Potem przyszła pora na kupno komputera czyli rok ok 2003, wtedy poznałem mój ulubiony zespół Deftones, a wraz z nim masę innych nu/alternative zespołów, Pearl Jam i cała falę grunge, wcześniej jeszcze Down, Pantera i z czasem Superjoint Ritual ahhhh wszystko to odtwarzałem na kasetach... na płyty nie było mnie stać bo za jedną płyte mogłem mieć 3-4 kasety więc kalkulacja była prosta. Gdy przyszedł czas na internet wszystko się zmieniło... nie wymieniałem już z kumplami kaset, w sumie już wtedy zarabiałem kasę więc i płyty zacząłem kupować zamieniając stare wysłużone kasety... Muzyka jest teraz na wyciągnięcie dłoni... chcesz to masz... nie ważne że liczy się to z jednym kliknięciem, kiedyś tak sobie z kumplem marzyliśmy "ale byłoby zajebiście gdyby mieć internet, tyle kapel jeszcze nie odkrytych" teraz żałuje po części że te czasy bez internetu się skończyły... Muzyka spowszechniała i nie ma już tego samego, nie ma tej ekscytacji że wychodzi nowa płyta zespołu bo wiadome jest że mogę mieć ją w każdej chwili po lub jeszcze grubo przed jej wydaniem i to niszczy całą magię wg mnie. Ja już poznałem jak już powiedziałem w szałcie wczoraj 90% rzeczy które mnie ciekawią... dlaczego taki duży procent sie pewnie zastanawiacie... a dlatego że teraz już nie ma tylu rzeczy które mnie ciekawią, nie uderza Cię już fala masy zespołów które staja sie dla ciebie wspaniałymi, takimi dla których jesteś w stanie wydać ostatnie pieniądze na płytę... teraz takich zespołów wychodzi nie wiele... co kilka dni przeszukuje internet (myspace, last.fm i inne) w poszukiwaniu czegoś świeżego, nowego przy czym poczuje to samo co kiedyś.... niestety to już sie nie zdarza... albo zdarza się rzadko. Kapel jest tysiące, miliony ale wartościowych jest nie wiele... Teraz powiecie mi że nie znam wszystkich kapel na świecie, ale nie muszę bo nikt tego nie dokona, ja poznaje tyle ilę mogę, ile jestem w stanie poznać... szukam w różnych gatunkach czy to jest rock, metal czy też pop, hip hop, trip hop, klasyka, folk czy coś jeszcze i tego co zapamiętam, tego co mnie powali na kolana jakimś wydawnictwem jest to pozostałe 10% czyli bardzo mało. Coraz to bardziej staje się wybredny, już mnie nie zachwyca tyle rzeczy co kiedyś, poznam dajmy na to 20 zespołów a pozostaje jeden, dwa lub żaden. Przez ostatnie 3 lata odkryłem raptem kilka naprawdę wartościowych kapel do których na pewno wrócę i już mogę powiedzieć że ich płyty powalają mnie, są to m.in Dillinger Escape Plan, Thrice, The Darkness, Hot Legs, Riverside, Blindead, Lunatic Soul, i z ostatnich na pewno na razie jedna płyta Novembers Doom, Rootwater... i jeszcze parę innych ale całość zamyka sie w 15-20 zespołach. Smutne ale prawdziwe.... Teraz wy!

pp3088 - 2009-09-26, 13:00

Dominik napisał/a:
onadto Wczoraj wieczorem i dziś w sumie jeszcze w nocy w szałcie rozgorzała dyskusja na temat teraźniejszości i przeszłości muzyki w rozumieniu jej poznawania


Mądrze to zabrzmiało :d

Muzykę poznaje od 3-4 lat, w tempie dość intensywnym, gdyż pochłonęła mnie ona bez mała. Poświęcam jej naprawdę dużo czasu i myślę, że przerobiłem już wiele rzeczy. W ocenianiu muzyki jestem dość wybredny, mało co mi się podoba. Tylko z 2% przesłuchanych przeze mnie płyt określiłbym mianem wspaniałych i godnych oceny 10/10(widziałem Twoje recki domi i często takie stawiasz : ) ).
Czego wymagam od muzyki? To zależy od gatunku, ale jeżeli są fragmenty gdzie sobie myślę: " kurwa, oni naprawdę zagrali to niesamowicie" to znaczy, że płyta była warta uwagi. Nie oczekuje natomiast takich drgawek jak kiedyś przy poznawaniu pierwszych kapel(chociaż czasami się zdarzają) bo to po prostu niemożliwe. Niemniej jednak uważam, że ogrom płyt jaki mi pozostał do sprawdzenia i procent jaki mi się z nich spodoba jest całkiem spory. Zresztą ciężko ocenić czy coś jest warte uwagi nie znając tego. Tyle z mej strony.

Dominik - 2009-09-26, 13:04

pp3088 napisał/a:
oceny 10/10(widziałem Twoje recki domi i często takie stawiasz : ) ).


Wiem, zauważ jakie to są płyty ... zazwyczaj są to płyty tego kanonu jaki poznałem kiedyś, plus płyty zespołów nowych które mnie orzekły...

pp3088 - 2009-09-26, 13:04

To nie zarzut, a stwierdzenie.
Weronika - 2009-09-26, 21:35

Pominę ten radosny czas kiedy to pasjonowałam się takimi "artystami" jak Ich Troje czy Mandaryna. Przejdę do rocka/metalu. Zaczęło się od takich smiesznych tworów jak Fall Out Boy czy My Chemical Roman. Burzliwy rok uwielbiania wokalistów i gitarzystów :P Uzbierało mi się wtedy troche płyt Grin Dejów, 30 sekund do snikersów i mnóstwo plakatów ehhhh... kiedy już mi przebrzydły piosenki o cięciu się żyletką, zaczęłam słuchać Mansona. Pewnego pięknego dnia poszłam na lekcje do mojego korepetytora z chemii. Akurat słuchał Opeth. To był kawałek ' The drapery falls '. Aż mnie zatkało, była w nim taka magia, taka moc, taka atmosfera... i zaczęłam przygodę z death metalem. Przewałkowałam od początku do końca wszystkie płyty Opetha i od 1.5 roku to ciągle mój zespół nr. 1. Miesiąc później posłuchałam kilka kawałków Katatonii na youtube. Na początku nie mogłam w ogóle przekonać się do głosu Jonasa, ale po głębszym przesłuchaniu... nie dało się oderwać. To samo z My Dying Bride i innymi zespołami doom/death metalowymi. Wiele z moich ulubionych bandów poznałam też dzięki last.fm chociażby Wardruna, Death , Burzum cz Gorgorth. Aktualnie najwięcej poznaje industrialu, który jeszcze nie dawno był dla mnie bardzo ciężko strawny, np. NIN i Unter null oraz dark ambientu - Burzum ( Hildenskajlf) , Kammerheit, Dead can dance
Therion - 2009-09-27, 02:59

Weronika napisał/a:
Pominę ten radosny czas kiedy to pasjonowałam się takimi "artystami" jak Ich Troje czy Mandaryna.

Ja bym tego nie przeskakiwał ]:-> ]:-> ]:-> ]:-> :rotfl: :rotfl:

The Kaco - 2009-09-27, 08:47

:DD

Ja zaczynałem od winampa :B kuzyn słuchał często Kultu i w ogóle polskiej muzyki rotfl n lolowej. Nagrał mi na płytę, i jak przyjechałem do domu... okazało się, że nie było winampa :/ musiałem się zadowolić Windows Media Player. Podłączyliśmy internet, nadejszł czas abym sam zamawiał muzykę. Ściągnąłem sobie Linkin Park :rotfl: chyba dwa pierwsze albumy. Większość zespołów poznałem dzięki AMV (Anime music video). Wpisywałem na redtube "<anime> amv" i tak poznałem Charona, Poets of the Fall, Dope, Nirvanę, The Offspring i Green Daya". Zamówiłem sobie ich The Best of'y i było gites ;) Kolejnym źródłem zdobywania muzyki były różne fora. Spodobał mi się grandż, więc sięgnąłem po AiC, PJ i Soundgarden. Czułem niedosyt, więc pobrałem Mudhoney, Sonic Youth, Green Rivera i kilka innych. Dzięki forom na n-k poznałem - Faith no More, 3 Doors Down, Pantera, Damageplan, Anathema, Blackfield, PT i wiele innych. Klasyki rocka znam dzięki kuzynowi i nauczycielowi od geografii :) To forum, to źródło wszelakich hard n heavy - BLS, Down, Backyard Babies. A last to przede wszystkim post-punk itp.
Fin.

Weronika - 2009-09-27, 11:49

Therion napisał/a:
Weronika napisał/a:
Pominę ten radosny czas kiedy to pasjonowałam się takimi "artystami" jak Ich Troje czy Mandaryna.

Ja bym tego nie przeskakiwał ]:-> ]:-> ]:-> ]:-> :rotfl: :rotfl:

oj nie chciałbyś tego wszystkiego wiedzieć :P

semako - 2009-09-27, 11:58

jak teraz patrzę w tył to wygląda to jakoś tak... jak miałem kilka lat to mój kuzyn Tomek dał mi kasetę Big cyca... której słuchałem namiętnie, aż mi Tata nie zabronił. poza tym w dzieciństwie słyszałem Pink Floydów the Wall - bo to Taty pasja była. więc tak moja pierwsza faza to właśnie Big Cyc... druga - również jakoś w tym wieku - "Bad" Michaela Jacksona. później jakoś strzeliło mi No Doubt... "don't speak" refren do dziś sobie nucę. później nie słuchałem zespołów jakoś tak świadomie - miałem kasety i nagrywałem to co leciało w radiu... złapałem wtedy m.in. "lords of the bords". oczywiście okładki wykonywałem sam - tak jak Dominik :DD

Później sprzedałem duszę za Playstation i od 6 klasy podst do końca gimnazjum napierdalałem i nie liczyło się nic innego!!! jednocześnie łapałem muzykę z gier - i wiedziałem na ten przykład że Garbage, Feeder (gran turismo), Deftones czy static x (street sk8ter2) będą mi się podobać - strasznie kręciły mnie takie klimaty - z jednej strony gitary i bębny i darcie ryja... z drugiej strony hip hop i takie bitrzeczy... w okresie Gim miałem jedną miłość jeśli chodzi o zespoły - Bomfunk Mc's kupiłem sobie nawet ich kasetę! uwielbiałem kolesi...

później poszedłem do liceum, poszedłem tam słuchając hip hopu (głównie Paktofoniki... ale i Peji...) nie trwało to długo, i było jakieś takie lekkie... nie wgłębiałem się... a w głowie wciąż miałem ostrzejsze rzeczy które gdzieś tam kiełkowały... i tak w 1 klasie LO w końcu na poważnie zacząłem słuchać Red Hotów! od dawna mi się na to zbierało... ale wtedy mój kumpel Adi przyniósł mi za symboliczne 2 zł by the way... jakoś w tym czasie poznałem kumpla Alberta - i od niego mam Linkin Parka - miałem Fazę, dzięki której od razu zapragnąłem powrotu do Deftones... co zrealizowało się dzięki kumplowi łacie i dzięki płytom od niego. jakoś w tym okresie poznałem też człowieka który w znaczącym stopniu ukształtował mnie muzycznie takiego jakim jestem - takiego Mieszka jednego. dzięki niemu znam NIN, Tool, Pearl Jam, QOTSA, Radiohead... w zasadzie wszystko po kolei... ale to później ;) mania na Deftones wybuchła mi na dobre po płycie w 2003... słucham ich do dziś... już w sumie 7 lat. później 2 klasa i faza na koRna... jakoś w 1szej klasie whatta przyniósł mi Garbage i uznałem że dają radę...

później wiele rzeczy złapało się dzięki siedzeniu w szkolnym radiu z Ziomalami co to wiedzieli co dobre wymienionymi Miechem i łatą. dodać należy też Lisooa takiego jednego. cóż to był czas! oddałbym wszystko żeby móc wrócić... w szkolnym radiu całe ściany były obwieszone rysunkami ziomów... z jakimiś potworami flakami... masa była jakichś komiksów tam... ściany były obklejone szczątkami płyt które zostawiły jakieś technopizdy co grały wcześniej (opiekunka radia - Pani Ewa powiedziała że prędzej zrezygnuje z funkcji niż poleci jakieś techno) na stoliku stała mała rzeźba z jaskiniowcem z wielką gruszką zamiast fiuta i podpisane było - nie walimy gruchy. a na szczycie wszystkiego stał CIT - lis z 5 łapami... w tym to radiu raczyliśmy naszych kolegów i koleżanki rzeczami których znieść nie mogli... my się z tego cieszyliśmy, a i władze nie miały niczego przeciw... Dyro nawet się cieszył że nie ma technoszkoły... a my napieprzaliśmy w nich z Mansona! z Deftones z toola z korna ze wszystkiego co uznaliśmy za ciężkie! kurwa! ludzie chowali się w klasach i wyłączali głośniki... dosłownie. jedno z lepszych wspomnień to HEXAGRAM nakurwiający po przerzedzonych korytarzach... rozumiecie... wyłaziło się z radia... a tam same wesołe twarze i znacznie mniej ludzi niż zwykle... i w tle "worship worship wor... PLAY!" niesamowicie. w 3 klasie Pani Ewa przestała pełnić tę funkcję... wygryzł ją taki fiut jeden... i do tej pory w radiu grała "stara kadra" część odeszła po tym jak skończyłem 1szą klasę, część po drugiej... w 3ciej pozostało już w sumie może około 3 osób... ze starego składu tylko Lisoo bo ja z łatą muzy nie puszczaliśmy - po prostu tam byliśmy (kiedyś Lis chciał posłuchać slipknota na wagarach i zamknął się w radiu i coś mu się przestawiło i zaczął napieprzać na całą szkołę i była afera) no i się skończyło że dostaliśmy 1 dzień... inny kumpel dostał jeszcze jeden więc 2 dni było pożądnie... poza tym był dzień regge... jacyś kolesie zaczęli puszczać pop i jakąś techniawę... teraz jest tam zupełny syf... jak ktoś puści evanescences to wszyscy mówię - łooo jak ostro! nazwa "ZGRZYT" już memu radyjkowi nie przystoi... Dyro broni honoru i jest jeden dzień muzyki poważnej.

oj ale się rozpisałem o tym radiu... aż mi się łezka zakręciła. a po LO... po LO największy wpływ na mnie miał właśnie wspomniany kilkukrotnie Miecho - w 2006 - słucham przez niego toola... rok później Radiohead, Qotsa, nin, PEARL JAM! i w zasadzie masę innych rzeczy. dopiero rok temu założono mi neta. wcześniej nie mogłem ściągać muzyki, i co jakiś czas wymieniałem się z kumplami tym co miałem - stąd brała się moja muzyka praktycznie przez całe liceum aż do dziś tak się dzieje. to były dobre czasy... dostać 50 albumów od kumpla i trawić to przez kilka miesięcy... jakoś w czasie studiów poznałem Pawła. no i Paweł też miał wpływ na mój rozwój - mieliśmy wpływ na siebie nawzajem :DD duuużo muzyki zdobywaliśmy i odkrywaliśmy wspólnie przez ostatnich kilka lat - ztoolowaliśmy się równo... Pearl Jam razem poznawaliśmy... Bjork mi pomógł zdobyć i w ogóle... w tym roku założyłem Lasta i gwałtownie zacząłem poznawać nowe zespoły. później RR - może jakiegoś wieeelkiego wpływu tutaj nie ma (w sensie porównywalnego z tym co było wcześniej) ale nie da się przecenić zepołów poznanych za poleceniem Finna Dominika czy innych... jestem Wam za to niemożebnie wdzięczny!

ogólnie to słuchanie muzyki od czasów liceum zajmuje mi niezwykle dużo czasu, w liceum było to kilka godzin dziennie... później dobrze ponad pół dnia... a przez ostatnie pół roku wstaję włączam muzykę, jem, gadam, wychodzę, i słucham przez cały czas... wyłączam idąc spać... nawet jak z kimś przebywam to staram się słuchać :DD tak to już jest. strasznie porusza mnie to czego słucham, odbieram to bardzo głęboko i staram się maksymalnie chłonąć to czego słucham... strasznie ubolewam nad współczesnym odbiorem muzyki... boli mnie to poważnie. ludzie traktują ją jak dziwkę, którą można sobie posłuchać w pracy, żeby się nie nudziło.

DarkMoonlight - 2009-09-27, 12:18

Ok, to teraz ja;) w młodości fascynowały mnie ŁZY, to była moja poważna, pierwsza miłość, śpiewałem sobie wszystkie piosenki z pierwszej płyty, miałem nawet oryginalną kasetę;) słuchałem jej w kółko, nie tolerowałem nic innego. Później przyszła kolej na Kelly Family, słuchałem ale już nie tak namiętnie jak Łez;) Po Kelly Family N'Sync, hehe wszyscy mieli fioła na osiedlu na punkcie BSB a ja z kumpelą N'sync;) hehe... ale mi głupio jak o tym piszę;) I kolejna fascynacja BRITNEY, o jakiego ja miałem fioła na jej punkcie, wszystkie plakaty, wycinki, kupowałem nawet BRAVO dla niej:) hehe Miałem tez oryginalną kasetę;) męczyłem ją jeszcze dłużej niż Łez, i potem wszytskie female na wokalu J.LO, Christina Aguilera, Stacy Orico;) hehe.... I pewnego dnia zobaczyłem na VIVIE klip do BRING ME TO LIFE Evanescence i to była prawdziwa miłość;) Kupiłem Fallen, i to była płyta która wkurzała wszytskich wokół mnie, a ja czułem że latam. Następnie założyłem neta, było forum Evanescence, udzielanie się i poznawałem coraz to inne kapele;) NIghtwish, Within Temptation, Epica, Therion i stałem się fanem female - fronted metalu. Zapoznawałem sie ze wszystkim, co miało w sobie babeczkę na wokalu;) Nawet największe shity takie jak Krypteria... I kiedyś tam ktoś polecił mnie numer Closterkellera i znów wpadłem. Słuchałem i słuchałem, dalej lubię nawet bardzo, ale teraz tak mi się wydaje, że mój gust muzyczny jest taki dojrzały, potrafię docenić dobrą muzykę. MIałem też dzięki Karhowi fascynację doomem, lubię do tej pory MDB, Katatonię, i inne.... Lecz myślę, że właśnie o to chodzi, żeby taste of music był taki elastyczny, żeby próbować wszystkiego, wiadomo, ze nie wszystko się musi spodobać;) Teraz nie wyobrażam sobie mojego życia bez The Gathering, Radiohead, Archive, Anneke solo;) Alice In Chains, Soundgarden, MDB, Katatoni, i mojej miłośći TORI AMOS. Szukam w muzyce czego więcej niż laska na wokalu i cztery riffy;) Po prostu dojrzałem i dziś mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy z muzyką, której słucham:)
Dominik - 2009-09-27, 12:19

semako napisał/a:
jedno z lepszych wspomnień to HEXAGRAM nakurwiający po przerzedzonych korytarzach... rozumiecie... wyłaziło się z radia... a tam same wesołe twarze i znacznie mniej ludzi niż zwykle... i w tle "worship worship wor... PLAY!" niesamowicie


Jogu to coś jak w2 tym klipie http://www.youtube.com/watch?v=qLvLcioo86Y - zajebiście haha

edgeofthorns - 2009-09-27, 13:02

A ja byłem katowany. G'n'R, Aerostmith, Bon Jovi - to była święta trójca mojego brata. Jak wcześniej zupełnie nie trawiłem tego grania, po jakimś czasie sprawa zupełnie się zmieniła... To ja jego katowałem :DD Zanim jeszcze to nastąpiło do domu przyniósł trochę mety (bodaj ride the lightning), która mnie dosłownie "zjadła". Pomyślałem "ale zaraz, przecież metalika ma na pewno jakiś inne płyty". Złapałem Mastera, Czarny album, Justice'a i kill'em all (który do dziś mi się średnio podoba). Po tym czasie zacząłem szukać innych tematów... Nirvana (tak! miałem chwilową fascynację :P ), PJ. Z czasem doszedł Blind Guardian. Próbowałem się przekonać do Stratovariusa - nadaremnie. Próbowałem polubić szczerze Iron Maiden - nieskutecznie. Doszedł Korn, Limp Bizkit i fascynacja Hybrid Theory panów z LP (chyba jedyny godny album ;) ), przez pewien czas rajcowałem się Cypressami. Z czasem zacząłem jeździć na pchli targ w poszukiwaniu nowych, lepszych brzmień. Za śmieszne pieniądze można było kupić kasety "Taktu" czy "Zaiksu", oczywiście też piraty. Pierwsze starcie z Dream Theater, Machine Headem, Savatage'em i BLSem. Z w/w tylko DT nie przetrwał próby.
Doszli Floydzi... a później pojawił się internet w domu. Zaczęło się szukać, grzebać, przeglądać. Tak teraz, na dysku zawierającym podan 120 gb muzyki można znaleźć twórców od bluesa/jazzu, poprzez thrash do nawet grindu.

Oczywiście jeszcze do całości, zanim założony został NET doliczyć trzeba by kilku wykonawców "z polecenia". Ozzy, Black Sabbath, Testament, Helloween... głównie te "sztandarowe". Dopiero internet pozwolił na muzyczny rozwój - nie chciało mi się wcześniej wydawać kasy na Metal Hammera czy Tylko Rock (obecnie bodaj Teraz Rock). W Machinie nie było zawsze tego tematu na tyle by móc się zainteresować (mimo tego, że czasopismo wtedy było naprawdę dobre - nie wiem jak teraz...).


Nigdy za to nie lubiłem punk rocka. muzyka elektroniczna mnie wtedy "bolała". teraz już niekoniecznie. A na gitarze gram od jakichś 3 lat może... 2,5 może nawet :DD

A bycie "true metalem" też się liczy? :DD

Therion - 2009-09-27, 13:04

edgeofthorns napisał/a:
A bycie "true metalem" też się liczy? :DD

Myślę że to jedyny sensowny wykładnik :rotfl:

Dominik - 2009-09-27, 13:07

edgeofthorns napisał/a:

A bycie "true metalem" też się liczy? :DD


A jesteś nim? hahahah

kredka - 2009-09-27, 13:11

nie lube metali... są straszin.noszom te bluzy z jakimis Diablami na plecach maja takie brzydkie miny i takie dlugie te wlosy. a ta muzyka tio wogle nudna i menczonca jest. x(

ja swoja przygode zaczelam od mychemicla romanec.w vivie uslyszalam /jakies dwa latka temu/. poprostu zmiarzdrztli mi psyhike jak nikt.oni sa swietnie. prawda? xD

Poznalam nirwane i byli na poczatku niesamowici ale zaczal mnie owkal meczyc bo bly taki... fauszyjacy? ehhh... nie moglam tego scharac.

pp3088 - 2009-09-27, 13:13

Cześć Aniu.
Dominik - 2009-09-27, 13:15

pp3088 napisał/a:
Cześć Aniu.


:rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:

DarkMoonlight - 2009-09-27, 13:17

Ania nie raź mnie tym mrugającym małym skurwysyństwem po oczach:D
edgeofthorns - 2009-09-27, 13:27

:rotfl: Aa :DD
Ania ma przejebane! :DD

@Therion, Dominik - kiedyś chciałem być, ale nie lubiłem Iron Maiden i mnie to w pewien sposób "deklasyfikowało" :rotfl:

Dominik - 2009-09-27, 13:29

Cytat:
@Therion, Dominik - kiedyś chciałem być, ale nie lubiłem Iron Maiden i mnie to w pewien sposób "deklasyfikowało" :rotfl:


Faktycznie..No i musisz jeszcze jeść koty i pić krew noworodków... najlepiej jeszcze z brzucha ich matki hahahaha

edgeofthorns - 2009-09-27, 13:32

urywać głowy i później do szyj sikać :rotfl:
semako - 2009-09-27, 13:44

Dominik! dokładnie - czuliśmy się jak kolesie w back to school! normalnie rozumiesz! chodziliśmy po szkole z podniesionymi głowami... wbijaliśmy do radia... i mimo że sam w nim nie grałem to siedziałem tam co drugą przerwę... wyłaziliśmy z radia i gapiliśmy się na ludzi... na to co robili... jak łazili... kurde wiecie - nie każdy mógł wejść do radia... czuliśmy się jak bogowie prawie... na przerwach dorzucaliśmy do pieca ciągle a później wracałem do klasy a kumple mówili że ale gówno leciało (miałem samych technojebów!).

nigdy nie byłem metalem. w sumie żaden z nas nie był. w sumie to chyba nie znam żadnych tru metali... o rany rany!

ach no i w moim życiu był taki moment że byłem wielkim chrześcijaninem i słuchałem 2tm23... ale weszły mi wtedy też Armia i Budzy i zostały do dziś. piękne to było. ;)

Dominik - 2009-09-27, 13:49

Wiesz Jogu u mnie w LO tez był radio węzeł (tak to sie zwało u mnie) i niestety nie było stałej ekipy w tym radiu... co dwa dni zmieniała się ekipa na kolejną z innej klasy... niestety czasami leciał sam hip hop, czasami sam pop a czasami samo techno... gdy ktoś puszczał coś mocniejszego, np Guano Apes "Lord Of The Board" o od razu jakiś nauczyciel tam wchodził i kazał przełączać na coś lżejszego i bardziej "przyjemnego"... niestety takie realia, ratowaliśmy sie tym że braliśmy jeszcze wtedy walkmany i słuchawy na uszy i było po problemie ...zazdroszczę Ci jogu hehe
pp3088 - 2009-09-27, 13:56

Ja bym zapuścił tam grindcora albo harsh noise to by ich rozjebało i potem błagali by o coś lżejszego np GA czy LP.
Weronika - 2009-09-27, 14:56

Ja należe do ekipy radiowej w mojej szkole , ale moja funkcja ogranicza się do wybierania kawałków z kolega podczas długiej przerwy. Ogólnie leci klasyczny rock a raz przeforsowałam Opeth - Windowpane ;D, death/black metalem staram się nie katować ludzi, bo nie wszyscy muszą to lubić , np. Kredka nie lubi złych szatanistów z diabłami na koszulkach , w przeciwieństwie do mnie... no ale niestety tylko na długie przerwy mam monopol
Fnord - 2009-09-27, 14:58

Ja wyrosłem na muzyce gitarowej. Odkąd pamiętam, mój brat (z którym mieszkałem w jednym pokoju) edukował mnie muzycznie Floydami, Crimsonami, Genesis, Black Sabbath, Fleetwood Mac, Sisters of Mercy, Metą, Gunsami, KULTem, ale trafiały się też drobne wyjątki od rockowego grania w postaci Vangelisa, Depeche Mode, Jean-Michel Jarre'a i Marka Blińskiego. Czasem trafiały się jakieś Slayery i Obituary. Siostra to Maanam, Prince i podobne rzeczy.

Pierwszy raz zaznaczyłem swoją muzyczną indywidualność sięgając po Roxette... Jezu, jak ja ich wtedy uwielbiałem :) Nie przeszkadzało mi to jednak nadal chłonąć muzycznych inspiracji przynoszonych przez brata. W podstawówce zacząłem grać w erpegi i zetknąłem się z Artrosis, które bardzo mi się spodobało. W poszukiwaniu sklepu, w którym mógłbym kupić "Ukryty wymiar", zawędrowałem do "branżowego" sklepu muzycznego i odkryłem moje nowe El Dorado :D Całą kasę jaką miałem przepuszczałem na muzykę. Szybko też odkryłem Tiamat i TOOLa, a wraz z nadejściem Carmegeddonu (1997), Fear Factory. No, a potem to już poleciało. Pod koniec szkoły podstawowej poznałem White Zombie. I The Cranberries. I U2.

W ogólniaku przeżyłem krótki romans z rzygającym metalem, ale przeszło mi dość szybko. Do płytoteki doszedł Manson i Biohazard. Poznałem też, dzięki koledze, Nine Inch Nails (których pamietałem z Woodstocku '94 jako bandę pojebów, na koncercie których ludzie taplają się w błocie :D ). Później moje muzyczne gusta ewoluowały w kierunku ciężkiego rocka, szeroko pojmowanego gotyku, industrialu i porządnej elektroniki. I tak już mi zostało.

Wychodzi na to, że TOOLa słucham od Undertow, Tiamat od Clouds, a Radiohead od Pablo Honey...

Angie - 2009-09-27, 15:54

kredka napisał/a:
nie lube metali... są straszin.noszom te bluzy z jakimis Diablami na plecach maja takie brzydkie miny i takie dlugie te wlosy. a ta muzyka tio wogle nudna i menczonca jest. x(

ja swoja przygode zaczelam od mychemicla romanec.w vivie uslyszalam /jakies dwa latka temu/. poprostu zmiarzdrztli mi psyhike jak nikt.oni sa swietnie. prawda? xD

Poznalam nirwane i byli na poczatku niesamowici ale zaczal mnie owkal meczyc bo bly taki... fauszyjacy? ehhh... nie moglam tego scharac.



No, to ja już się wypowiedziałam i to tyle z mojej strony :rotfl:

edgeofthorns - 2009-09-27, 16:07

Angie napisał/a:

No, to ja już się wypowiedziałam i to tyle z mojej strony :rotfl:


Czy to na pewno wszystko? :rotfl:

Dymitr - 2009-09-28, 15:29

edgeofthorns napisał/a:
przyniósł trochę mety (bodaj ride the lightning), która mnie dosłownie "zjadła". Pomyślałem "ale zaraz, przecież metalika ma na pewno jakiś inne płyty".


Błyskotliwe Watsonie :D

edgeofthorns - 2009-09-28, 16:10

Dymitr napisał/a:
edgeofthorns napisał/a:
przyniósł trochę mety (bodaj ride the lightning), która mnie dosłownie "zjadła". Pomyślałem "ale zaraz, przecież metalika ma na pewno jakiś inne płyty".


Błyskotliwe Watsonie :D


:DD
Ale wiesz... wtedy się nad takimi rzeczami nie zastanawiałem specjalnie, choć było to całkowicie oczywiste, ze maja inne longi. raczej po mojej głowie chodziło wtedy po prostu "chcę więcej!". ;)

Angie - 2009-09-28, 17:33

Dobra, to ja jeszcze uzupełnię moją wcześniejszą wypowiedź :rotfl:

W moim życiu muzyka od urodzenia odgrywała dużą rolę bo w domu zawsze czegoś się słuchało. Rodzice na mój gust raczej wpływu nie mieli bo słuchali głownie muzyki z czasów swojej mlodości za to siostra od dziecka pokazywała mi co jest dobre a co nie. Niepoprawna maniaczka Guns N' Roses... To dzięki niej znam muzykę tego zespołu niemal na pamięć. W czasach kiedy miałam jakieś 6-10 lat był w mojej mieścinie sklep muzyczny w którym można było kupić wiele fajnych rzeczy. Tam na przykład nabyłam w ciemno "Ultrę" Depeche Mode (moja siostra za nimi nie przepadała) i Nine Lives Aerosmith (tu już bardziej za jej namową chyba... zreszta nawet nie pamietam). Obie te kasety mnie zniszczyły doszczętnie. W tamtych czasach słuchałam jeszcze namiętnie Offspringa i ich "Americany". W przypadku większości zespołów moja wiedza ograniczała się do jednej czy dwóch płyt niestety. Oczywiście wtedy nie słuchałam tylko dobrej muzyki :DD dużo gowien przemknęło przez mój odtwarzacz, dajmy na to jakieś Kelly family czy Spice Girls. Ale za to Just 5 i innych boysbandów nigdy nie słuchałam, już wtedy uwazałam że to wiocha niebywała :P
Wpływ na mój gust miała jeszcze radiowa Trójka, słuchałam z siostrą w każdy piątek notowania listy, zawsze czekałam na nie z wypiekami na twarzy. Nawet sporo singli wtedy wygrywałysmy, a Niedźwiedź mi kiedyś przysłał pocztówkę z autografem dla jednej z najmłodszych słuchaczek :D
I tak mi zleciała podstawówka. Poźniej poszłam do gimnazjum i było trochę gorzej. Słuchałam duzo radia Eska :/ Rockowe klimaty też gdzieśtam były ale na przemian z tym gównem. W pierwszej klasie bardzo lubiłam Britnej. Powrót do korzeni dokonał się dzięki Linkin Park, słuchałam namiętnie Meteory, a dopiero później poznałam Hybrid Theory i poczułam ze mocniejsze dźwięki to jednak jest to. Wiedziałam ze jednak świat nie kończy się na Linkin parku. Mój kumpel z klasy uwielbiał Nightwisha, Within temtation, Epicę czy Lacuna Coil i miłość przeszła na mnie. W drugiej czy trzeciej gównazjum Rzeź nagrał mi kilka płytek. Był tam np Death, Obituary, Judas Priest, King Diamond... Posłuchałam, ale wtedy nie rozumiałam takiej muzyki. Słuchałam za to Slipknota i cieszyłam się życiem :D
Poźniej poszłam do LO i też było różnie. Na początku byłam arafaciarką i jarałam się muzyką Pidżamy Porno i Happysadu... Koszmar. Ale jeszcze w 1 klasie kumpel nagrał mi Soilworka który lezał kilka miesiecy u mnie na dysku. Jak zdecydowałam się go w końcu posłuchać szczeka mi opadła. To był album "Stabbing The Drama". Chciałam więcej takiej muzyki. No i w tym momencie zaczęłam poznawać powoli metal i wszystkie te kapele które mozna uświadczyć na moim last efemie na czele z Katatonią która jest moim ulubionym zespołem i tak chyba będzie zawsze. Półtora roku temu założyłam sobie neta, zaczełam udzielać się na różnych forach, poznałam wcześniej wspomniany last.fm i dzięki temu wiele dobrej muzyki. Słucham bardzo dużo i staram się poznawać dużo nowych rzeczy. I ciągle tak jak dawniej miewam czasem uczucie totalnego zniczczenia przez jakiś album czy cały zespół, nic się nie wypaliło na szczęście w tym względzie. Zresztą dopiero co głębiej wchodzę w takie gatunki jak death czy black metal, więc jestem pewna ze jeszcze wiele pieknych chwil mnie czeka. No i jeszcze tyle klasyki zostało przeze mnie nieodkryte. Dajmy na to Alice Cooper - tyle się o gościu słyszało a dopiero niedawno poznałam "Trash" i dowiedziałam się jak on zajebiscie gra !
Ostatnie największe spustoszenie w mojej głowie zrobił Swallow The Sun. Usłyszałam ich pierwszy raz dokładnie rok temu. Na początku album Hope nie zrobił na mnie wielkiego wrazenia, ale jakoś tak w listopadzie wróciłam do niego znowu i to co się później działo ze mną za sprawą ich muzyki nie sposób opisać. Emocjonalny orgazm, palpitacje serca, łzy cisnące się do oczu, dreszcze i wszystkie tego typu emocje towarzyszyły mi przy słuchaniu ich muzyki. I przez cały ten rok nic się nie zmieniło :) Teaser ich nowego albumu puszczam sobie codziennie... Ech, chciałabym żeby częsciej takie coś się zdarzało. Dobrych zespołów nie brakuje, ale mało który w takim stopniu mnie miażdży.

Dominik - 2009-09-28, 18:03

Dokładnie jeszcze dużo rzeczy przed Tobą...też bym tak chciał hahaha
pp3088 - 2009-09-28, 18:47

Anka jakby co to z dominikiem przygotujemy jakieś listy co warto poznać :d Prawda domin?

Ja zaczynałem od LP. Pamiętam jak oglądnąłem teledysk Dragon Balla z Numb i słuchałem potem cały dzień tego kawalka(nadal uważam, że jest świetny). Dziś też czasem sobie LP posłucham i się tego nie wstydzę. Potem przyszła faza na NW(też z teledysku DB ; )). O ja ale było to wtedy dla mnie mistyczne przeżycie. Czułem się zajebiście awangardowy, fajny i w ogóle jak słuchacz misterium gwiazd ; ) Z czasem obczaiłem kilka gotyckich kapel, aż wreszcie dotarłem do Anathemy. Odsłuchałem Alternative 4 i myślałem że to doom metal aż miło(wcześniej pojmowałem doom jako głośniejsza i bardziej zła wersję gothicu). Z czasem wgryzłem się bardziej. Potem trochę eksperymentów z post-rockiem i blackiem.

Dymitr - 2009-09-28, 19:05

Ja mając około 6 lat zacząłem słuchać Black Sabbath ,G`N`R i Metallicy... od tamtej pory z drobnymi wahnięciami ciągle w klimacie rocka siedziałem... grałem na powietrznych gitarach, a za drobne kupowałem kasety, lub je przegrywałem.. Pamiętam,że jakoś w wieku 7 lat byłem z bratem na koncercie kobranocki i normalnie nie zamknąłem ust z wrażenia !! To było coś wspaniałego! Potem Ok 9 roku życia doszło do puli mocno katowanych kapel Loudness, Trouble, Nirvana, Iron Maiden, Deep Purple, Venom, Pink Floyd i Slayer... wiadomo, że nie miałem wtedy jeszcze wyrobionego gustu, stąd ten mix. Po 6 klasie podstawówki zacząłem zapuszczać włosy, grać na basie, ubierać się na czarno i ogólnie bardzo mocno wchodzić w tematykę rock/metalu.. W gimnazjum słuchałem właściwie wszystkiego co ciężkie i mało wybredny byłem...w liceum wiele kapel poszło totalnie w odstawkę i zacząłem szukać nowych wrażeń...i tak w sumie jest do dziś..tyle,że włosy ściąłem i nie mam koszulek z zespołami :P
Weronika - 2009-09-28, 19:12

6 lat :bigeyes: !? tożeś dopiero co z pieluch wyrósł !
Angie - 2009-09-28, 19:23

Pepuś, ta lista to bardzo dobry pomysł :D duzo tego będzie, a jeszcze nie przesłuchałam jakiejś 1/3 zbiorów na moim dysku.

Co do Linkin Park muszę też się przyznać że dalej ich lubię. Może poza ostatnim albumem. Podobał mi się jak wyszedł, ale nie przetrwał próby czasu :P

Dymitr - 2009-09-28, 19:26

Weronika napisał/a:
6 lat :bigeyes: !? tożeś dopiero co z pieluch wyrósł !


Jeszcze nie ;]

Starsi bracia mnie zarazili...a chyba można mówić o w miarę świadomym słuchaniu, skoro zamiast zabawek, to kupowałem muzykę...

Już wklejałem kiedyś tą fotę... to ja...6-ścio letni fanatyk Axla - Klik

pp3088 - 2009-09-28, 19:28

Angie napisał/a:
Pepuś, ta lista to bardzo dobry pomysł :D duzo tego będzie, a jeszcze nie przesłuchałam jakiejś 1/3 zbiorów na moim dysku.


No to powoli się zabieram do myślenie co tuż polecić.

Cytat:
Co do Linkin Park muszę też się przyznać że dalej ich lubię. Może poza ostatnim albumem. Podobał mi się jak wyszedł, ale nie przetrwał próby czasu :P


Kilka kawałków mają bardzo fajnych.

Pewien tru metal kiedyś mi to wytykał ale ukarałem go jakimś niszczycielskim dronem(szkoda ze nie znalem brokencyde) to przepraszał :d

Dominik - 2009-09-28, 20:01

pp3088 napisał/a:
Anka jakby co to z dominikiem przygotujemy jakieś listy co warto poznać :d Prawda domin?


Ja się wstrzymam od tej listy, bo wg mnie nie ma co wrzucać Angie jakiś ton nazw... najlepiej powoli... a wiecie jak to jest "powoli, powoli bo się rozpierdoli" i to jest moje motto na ten tydzień. ;)

Cytat:
Co do Linkin Park muszę też się przyznać że dalej ich lubię. Może poza ostatnim albumem. Podobał mi się jak wyszedł, ale nie przetrwał próby czasu :P


Właśnie przed chwilą skończyłem słuchanie najnowszej płytki LP... kurde za każdym razem coraz to bardziej mi sie podoba, może nie ma tam takiego "nakurwu" hahahaha jak na jedynce czy też na "Meteora" ale słucha się jej bardzo przyjemnie, bez zobowiązań, beż żadnego strojenia groźnych min czy napinania się... jest fajnie, przyjemnie, lekko i czasami mocno ahahahaha

pp3088 - 2009-09-28, 20:05

Dominik napisał/a:
Ja się wstrzymam od tej listy, bo wg mnie nie ma co wrzucać Angie jakiś ton nazw... najlepiej powoli... a wiecie jak to jest "powoli, powoli bo się rozpierdoli" i to jest moje motto na ten tydzień. ;)


Tu nie chodzi o jakieś szybkie sprawdzanie. Po prostu by wiedziała co sprawdzić jak najdzie ochota na dany gatunek ; )

Natta - 2009-09-28, 20:14

Moja przygoda z muzyką zaczęła się we wczesnym dzieciństwie. Mam czwórkę dużo starszego rodzeństwa. Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy bliźniacy przynieśli do domu kasetę Heya. Miałam dwa czy trzy lata. Nie powinnam tego pamiętać, a pamiętam. Albo jak dostaliśmy od zaprzyjaźnionego księdza całą paczkę winyli - Queen, Status Quo, Pink Floyd... Do tej pory je mam i czasami sobie puszczam. Przy Queenach skakałam z siostrą po całym domu. W zerówce słuchałam Blood Sugar Sex Magic Red Hotów. A kiedy byłam w podstawówce, moja osiem lat starsza siostra przynosiła mi HIMa, Apocalypticę, Nightwisha... Z tego wszystkiego teraz tylko Apocalyptikę trawię, aczkolwiek nie wstydzę się że słuchałam. A brat zaznajomił mnie z Tiamatem, do którego sentyment mam do dziś : )

Potem rodzeństwo powyjeżdżało na studia, pozabierało swoje płyty, a mnie została jakaś taka fascynacja hip-hopem, która trwała rok i skończyła się sentymentem do Kalibru 44. Poznałam kumpli i zaczęłam słuchać polskiego punka, pić jabole po krzakach. Stylizowałam się też na tr00 grunge, słuchałam dużo Nirvany... A potem kumpel przyniósł mi Anathemę, Toola i A Perfect Circle. W liceum zaś zaczęła się dla mnie zupełnie nowa era - poznałam koleżankę, która zaraziła mnie Epiką, Moonlightem, Within Temptation, The Gathering, Tarją... Z fascynacji Epiką zaraziłam się Ayreonem, bo na "binarce" zaśpiewała Simonka i Anneke, więc nie mogłam tego przegapić. No i poznałam rewelacyjny After Forever.

Potem fascynacja WT przeszła. Na Nightwisha nigdy jakiejś specjalnej fazy nie miałam, ale nie powiem, polubiłam bardzo solową płytę Tarji, rewelacja to to nie jest pod względem kompozycyjnym ale słucha się przyjemnie. Do Epiki został wielki sentyment, wiem że to nie jest najwyższych lotów, ale lubię posłuchać. No i nowa płyta zapowiada się lepiej.

Zaczęłam wracać do jazzu, do Michela Petrucciani, do Elli F. i Louisa A. Potem odkryłam Grzecha Piotrowskiego, Alchemika, Agę Zaryan. I różne formacje miksujące jazz z trip-hopem. Na przykład Ilya albo Mikromusic. Albo Elfonia miksująca jazz z rockiem.

No i smuty, smuty, smuty. Ambientowe smuty, neoklasyczne smuty, atmosferyczne smuty, doomowe smuty, progresywne smuty, deathowe smuty. Najbardziej ze smutów przypadł mi do gustu Antimatter, Draconian, Fall of Every Season, Katatonia, Riverside (też smuty) itepe. Dozgonną miłością Opeth pokochałam, usłyszałam go ze dwa lata temu po raz pierwszy. Tak jakoś wpadł mi "Harvest" na youtube. I potem się zaczęła wielka miłość do ich muzyki, którą, jak się okazało w trakcie naszego pierwszego spotkania, podziela też mój Tomek :)

No i moja wielka miłość do The Gathering, do Aqua de Annique, do głosu Anneke. Jakoś tak to trwa, też od dwóch lat.

A ostatnio zakochałam się w tekstach weteranów polskiej piosenki. Osiecka! I Przybora, który pisał takie rzewne, smutne, nostalgiczne piosenki że aż się łezka w oku kręci... Teraz nikt już takich tekstów nie pisze..

Ciągle odkrywam. Bardzo w tym dużą rolę odgrywają fora internetowe. Jeżeli coś mi się podoba, zaopatrzam się :P w to, słucham, słucham dalej, słucham, słucham i słucham... ]


I to by było na tyle.

edgeofthorns - 2009-09-28, 20:46

Dymitr napisał/a:
Weronika napisał/a:
6 lat :bigeyes: !? tożeś dopiero co z pieluch wyrósł !


Jeszcze nie ;]

Starsi bracia mnie zarazili...a chyba można mówić o w miarę świadomym słuchaniu, skoro zamiast zabawek, to kupowałem muzykę...


Ja też jakoś tak koło 6 lat zacząlem słuchać (a raczej być katowanym).

A swoją drogą... mając sześć lat chodziłeś z pieluchą? :P

Angie - 2009-09-28, 20:50

Natta napisał/a:
I potem się zaczęła wielka miłość do ich muzyki, którą, jak się okazało w trakcie naszego pierwszego spotkania, podziela też mój Tomek :)



Muzyka łączy :) W moim przypadku też tak było. Z tym że mnie i Pawła połączyła Katatonia.

Weronika - 2009-09-28, 20:50

edgeofthorns napisał/a:
Dymitr napisał/a:
Weronika napisał/a:
6 lat :bigeyes: !? tożeś dopiero co z pieluch wyrósł !


Jeszcze nie ;]

Starsi bracia mnie zarazili...a chyba można mówić o w miarę świadomym słuchaniu, skoro zamiast zabawek, to kupowałem muzykę...


Ja też jakoś tak koło 6 lat zacząlem słuchać (a raczej być katowanym).

A swoją drogą... mając sześć lat chodziłeś z pieluchą? :P

e lepsze to niż mieć lat 16 i nie umieć biegać :DD

edgeofthorns - 2009-09-28, 20:54

wiesz... znam goscia, ktory ma 23 lata i nie potrafi na rowerze jezdzic bez boczny kolek... :P
Weronika - 2009-09-28, 20:56

o jaaa , to rzeczywiście... to nawet ja umiem jeździć bez bocznych kółek ... :D
Angie - 2009-09-28, 20:58

To omija go jedna z największych życiowych przyjemności.
edgeofthorns - 2009-09-28, 20:59

Angie napisał/a:
To omija go jedna z największych życiowych przyjemności.


raczej on ją omija :rotfl:

Gość nie przeżył po prostu epizodu "nauka jazdy na rowerze". Nie pamietam co dostał na komunie...

Angie - 2009-09-28, 21:03

Pewnie pegazusa :rotfl:
Rob - 2010-11-03, 22:59

Moja pierwsza przygoda już taka dojrzalsza (w sensie wiem czego słucham) to chociażby Trzeci Wymiar. Fajnie c'nie? FUUUUUU...
edgeofthorns - 2010-11-03, 23:32

Angie napisał/a:
Pewnie pegazusa :rotfl:


Oprócz zegarka :D

Earanil - 2010-11-04, 07:49

Ja dostałem Pegasusa :DD i do dzisiaj (15 lat!) została mi miłośc do gier...
semako - 2010-11-04, 10:46

ja gry bardziej lub mniej kocham od marca 1997. ach to 13 i pół roku :D otóż dostałem wówczas swój pierwszy numer "gier komputerowych" i był to numer 03/1997. była tam bijatyka Last Bronks, była strategia Myth Fallen Lords Dark Omen. czy jakoś tak... nauczyłem się tej gazety na pamięć. wszystkiego co tam było! w tym samym roku czytałem jeszcze o Forsaken, o Final Fantasy (o tak już wtedy redaktorzy wpoili mi że to gra idealna!) i cała masa innych gier! o rany! a w 1999 dostałem Playstation... ach! oczywiście wcześniej też nabijałem na pegazusie (podróbie pegazusa, który sam w sobie był podróbą)

a przygoda z muzyką? ach. Albert przypomniał mi jeszcze o tym że jakoś w gimnazjum miałem fazę na Limp Bizkit. nom. epizod dość krótki ale zawsze coś. ach no i jeszcze olbrzymia faza na Bomfunk Mc's! o tak to było to.

Dymitr - 2010-11-04, 11:08

semako napisał/a:
Myth Fallen Lords Dark Omen.


To są 2 różne gry. MtFL i W: DO

Obie zresztą prze-genialne !!!

Angie - 2010-11-04, 13:07

Earanil napisał/a:
Ja dostałem Pegasusa :DD i do dzisiaj (15 lat!) została mi miłośc do gier...


Ja napierdalałam na Pegasusie jeszcze przed komunią :DD

edgeofthorns - 2010-11-04, 14:17

Angie napisał/a:


Ja napierdalałam na Pegasusie jeszcze przed komunią :DD


Pacz jak franca! A teraz to gier nie lubi! ! :P

Zwyrodnialcu Ty! :rotfl:

Angie - 2010-11-04, 19:31

Ej, gry na pegasusa dalej lubię ;) Mam emulatora i czasem sobie gram na lapku.
edgeofthorns - 2010-11-04, 20:37

Angie napisał/a:
Ej, gry na pegasusa dalej lubię ;) Mam emulatora i czasem sobie gram na lapku.


N I E P R A W D A ! ! ! !

Gracek_Drake - 2010-12-30, 11:56

Jeżeli o mnie chodzi to kontakt z muzyką rockową i metalową miałem jeszcze za nim nauczyłem się chodzić. Rodzice mieli wieże, a że byli wielkimi fanami takiej muzyki to oczywiście i mi musiała ona wpaść w ucho. Potem jak dostałem własne radio (99 rok), to brałem od rodziców kasety i płyty, a potem słuchałem. Oj czego tam nie było od Roxette, Bon Joviego, Zepellinów i Def leppard, przez Hallowen i Tiamat, aż po Lady Pank, Perfekt, O.N.A. Generalnie taki potężny "Boom" (że tak powiem) u mnie jeżeli chodzi o muzykę zaczął się kiedy założono u mnie internet. Poznałem wtedy wielu ludzi którzy mieli różne podejścia do muzyki min. Pepka, dzięki nim spotkałem się z wieloma różnymi typami muzyki, zapoznałem się z różnymi zespołami i generalnie moje gusta itd. zmieniały się wiele razy przez ten okres czasu.

Ogólnie muzykę kochałem od zawsze i nie wyobrażam sobie, że mógłby żyć bez niej.

edgeofthorns - 2011-06-27, 20:13

Gracek_Drake napisał/a:


Ogólnie muzykę kochałem od zawsze i nie wyobrażam sobie, że mógłby żyć bez niej.


Wbrew ogólnym opiniom... pewnie byś mógł :D

Angie - 2011-06-27, 22:57

Miszcz orientu :DD

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group