[Dominik]

01 - Enter the darkstricken - 0:56/
02 - Make my day - 6:34/
03 - The shrine falling - 4:42/
04 - Human error - 5:01/
05 - The ones without a name - 5:42/
06 - Evil dreams - 4:03/
07 - Scarred beneath the skin - 8:27/
08 - The innocent tears - 4:33/
09 - Fear of the unkown - 8:04/
10 - Dark festivity - 5:09/

Kurde pojęcia nie miałem że taki zespół w naszym kraju istnieje. Trochę poczytałem na ich temat i okazuje się że oprócz tego krążka wydali już dwa albumy...a co dziwne nie słyszałem o nich jak już wspomniałem. Krążek "Darkstricken" zawiera 10 utworów które zawierają 54 minuty death/doomowego grania które nie jest jakieś bardzo odkrywcze, nie zapiera dech w piersiach, nie wytycza nowych ścieżek ale jest bardzo rzetelnym kawałem mocnej muzy. Zacznę od wokalu bo on bardzo rzuca sie w .... uszy. Wokalista ma potężny "paskudny" growl który równie dobrze pasowałby w jakimś oldschoolowym death metalowym bandzie, potrafi także skrzeczeć ale i zaśpiewać czystym wokalem który może przywodzić na myśl ostatnio przeze mnie słuchany Isole czyli wokalistów epic doom metalowych. Muzyka jest ciekawa wg mnie, są fajne riffy i to w sumie bardziej death metalowe niż walcowate doom metalowe, czasami panowie ocierają się o progresję ("Human Error") czasami o gotyk - klawisze ("The Ones Without a Name"), często mamy do czynienia z ciekawymi, nie wiem czy celowymi nawiązaniami do muzyki bliskowschodniej. I wszystko jest fajnie i przyjemnie ale problemem jest produkcja wg mnie. Brzmienie gitar jest nieciekawe, schowane są głęboko za wokalem i sekcją rytmiczną i w ten sposób wg mnie muzyka traci potęgę która jest w doom metalu potrzebna, I w sumie to jest jedyny choć dość poważny mankament tej płyty. Bo muzycznie jest bardzo dobrze, wokalista jest zajebisty, growl cacy, skrzek to samo a czysty wokal powala np w "Evil Dreams" ale nie ma tej potęgi, ciężaru, który by się tu niewątpliwie przydał, trochę mi to przypomina produkcje innego polskiego zespołu - Lux Occulta, oni też mieli dość niewyraźną produkcję (vide "Dionysos") tyle że black metalowcy nadrabiali zajebistym klimatem i to małe niedopracowanie spadało na drugi tor. Podsumowując album mi się podobał, na pewno spodobałby się z Angie, Darkowi ... Pepemu jeśli go nie zna choć wątpię. w ogóle tym którzy lubią klimaty tego typu .. dla mnie mocne 7,5/10

01 - Enter the darkstricken - 0:56/
02 - Make my day - 6:34/
03 - The shrine falling - 4:42/
04 - Human error - 5:01/
05 - The ones without a name - 5:42/
06 - Evil dreams - 4:03/
07 - Scarred beneath the skin - 8:27/
08 - The innocent tears - 4:33/
09 - Fear of the unkown - 8:04/
10 - Dark festivity - 5:09/

Kurde pojęcia nie miałem że taki zespół w naszym kraju istnieje. Trochę poczytałem na ich temat i okazuje się że oprócz tego krążka wydali już dwa albumy...a co dziwne nie słyszałem o nich jak już wspomniałem. Krążek "Darkstricken" zawiera 10 utworów które zawierają 54 minuty death/doomowego grania które nie jest jakieś bardzo odkrywcze, nie zapiera dech w piersiach, nie wytycza nowych ścieżek ale jest bardzo rzetelnym kawałem mocnej muzy. Zacznę od wokalu bo on bardzo rzuca sie w .... uszy. Wokalista ma potężny "paskudny" growl który równie dobrze pasowałby w jakimś oldschoolowym death metalowym bandzie, potrafi także skrzeczeć ale i zaśpiewać czystym wokalem który może przywodzić na myśl ostatnio przeze mnie słuchany Isole czyli wokalistów epic doom metalowych. Muzyka jest ciekawa wg mnie, są fajne riffy i to w sumie bardziej death metalowe niż walcowate doom metalowe, czasami panowie ocierają się o progresję ("Human Error") czasami o gotyk - klawisze ("The Ones Without a Name"), często mamy do czynienia z ciekawymi, nie wiem czy celowymi nawiązaniami do muzyki bliskowschodniej. I wszystko jest fajnie i przyjemnie ale problemem jest produkcja wg mnie. Brzmienie gitar jest nieciekawe, schowane są głęboko za wokalem i sekcją rytmiczną i w ten sposób wg mnie muzyka traci potęgę która jest w doom metalu potrzebna, I w sumie to jest jedyny choć dość poważny mankament tej płyty. Bo muzycznie jest bardzo dobrze, wokalista jest zajebisty, growl cacy, skrzek to samo a czysty wokal powala np w "Evil Dreams" ale nie ma tej potęgi, ciężaru, który by się tu niewątpliwie przydał, trochę mi to przypomina produkcje innego polskiego zespołu - Lux Occulta, oni też mieli dość niewyraźną produkcję (vide "Dionysos") tyle że black metalowcy nadrabiali zajebistym klimatem i to małe niedopracowanie spadało na drugi tor. Podsumowując album mi się podobał, na pewno spodobałby się z Angie, Darkowi ... Pepemu jeśli go nie zna choć wątpię. w ogóle tym którzy lubią klimaty tego typu .. dla mnie mocne 7,5/10

[REKLAMA]

[Karharoth]

Polska scena doomowa nie istnieje ale kilka kapel mamy w pyte.Z mlodych chociażby Landscape of Souls(goth doom)
A wokalista to nikt inny jak Olaf Różanski,ktorego znasz i Ty Dominie i Angie z Cemetery Of Scream.

[Dominik]

[Karharoth]

Ano Cmentarzyki wygrzebały Go własnie z Sacrum. Nie wiem co dalej z ta kapela,malo u nas takiego grania,szkoda razpadu kazdej kapeli.A Olaf mimo wszystko wazna postacią był. Rozwija sie i spiewa lepiej,3 lata to całkiem spory odcinek czasu.