No way! Włączyłem Biophilię i jestem roztrzaskany w drobny mak! Niesamowicie świeże, nowatorskie, odkrywcze brzmienie, rozwala mi łeb. Rytmiką, melodyką, wokalami, w zasadzie wszystkim
Zaczyna się od minimalowego Moon, i już po kilku wersach słychać, że stara dobra Bjork, nadal kopie dupy, co potwierdzone jest już w kolejnym Thunderbolt z niesamowitym elektronicznym tłem, po tym Crystalline o którym już pisałem i oczywiście NIC się nie zmieniło w moim nastawieniu do kawałka, po nim Cosmogony wstawiane wcześniej przez Darka. Rozwala mnie tekst totalnie w tym kawałku. O tym, że nasz świat był pustym morzem, aż do momentu gdy pojawiła się srebrna lisica i swoją pieśnią nie stworzyła świata, którego znamy teraz. Każda zwrotka opowiada o innej wersji stworzenia świata. Pięknie to brzmi. Przepięknie. Później mamy buczące, pełne rezonansów Dark Matter, po nim Hollow - totalna miazga - po pierwsze w warstwie brzmieniowej... niesamowite połączenie wiolonczeli, jakichś instrumentów dętych i elektroniki, wypadające na prawdę niesłychanie... Połamana rytmika, na przemian powolna, spokojna i galopująca połamana i mocna, tekst rozwala mi łeb... Później Virus - chyba najbardziej melodyjna i przystępna kompozycja na płycie, przepięknie brzmi, przepiękny tekst... Brak słów. Sacrifice na początku brzmi dość monotonnie, ale w refrenach wbija piękna, kontrastująca elektronika. Wspaniały moment! Mutual Core dalej miazga. Piękne brzmienie, świetny tekst, Bjork w najlepszej formie! No i na końcu, cicho kończąc płytę pojawia się spokojne, melodyjne Solstice
Ogólnie jestem zachwycony całą płytą. Myślę, że znacznie lepsza i bardziej odważna niż poprzednia po części uproszczona i bardziej przebojowa Volta. W sumie w tym roku Tyle dobrych płyt... Bjork wpycha się wysoko ze swoją Biopfilią i nie mam pojęcia jak w końcowym podsumowaniu ustawi się względem Puscifera, Veddera czy Radiohead... Zobaczymy
Póki co nie ma co gadać, tylko słuchać!
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
REKLAMA Grundin Redshield
Last.fm: jogojog
Numer buta: 46
Ulubiony muzyk: Cash i Yorke
Dołączył: 27 Kwi 2009 Posty: 5102
Last.fm: evanescenek
Numer buta: 45
Wiek: 37 Dołączył: 25 Lut 2009 Posty: 1071 Skąd: Nowy Sącz
Wysłany: 2011-11-02, 14:19
To ja też się wypowiem o najnowszym dziele naszej zdolnej Brzozy. Therry dałeś 2/10 bo nie lubisz tej Islandzkiej wokalistki.
Rozpoczyna się od spokojnego, delikatnego utworu zatytułowanego "Moon". Akustyczne piosenka z bardzo ładnym tekstem. Na uwagę zasługuje też różnorodność głosowa w tym utworze, dzięki temu tworzy się wspaniały, tajemniczy klimat. Kolejny jest Thunderbolt - organy niczym z kościoła plus wokal Björk i elektronika, która niby jest tylko tłem ale tak naprawdę to ona gra pierwsze skrzypce. Crystalline to singiel, który każdy z nas słyszał przed premierą płyty. Już wiele dobrego powiedziałem na temat tego kawałka, końcówka zawsze robi na mnie piorunujące wrażenie. I te "przeciągane" refreny. Cosmogony - nawet nie wiedziałem, że tekst jest o tym jak powstawał świat. Tzn patrząc na tytuł mógłbym się tego domyślić ale tym bardziej podoba mi się ten utwór. Taka lekkość się z niego wydobywa. Tajemnica, mroczny sekret, który tkwi w naszym świecie. Jak śpiewa Brzoza to człowiekowi wydaje się jakby właśnie obserwował taki początek naszego wszechświata. Jakby Björk była narratorem całej tej opowieści.
Dark Matter - to taka muzyczna wariacja. Przesterowany głos Brzozy plus pokręcona, dziwna muzyka. Następny na płycie jest mój ulubiony Hollow. Chyba nie mam słów, żeby opisać wszystko co dzieje się w tym utworze. Jogi zrobił to za mnie. Właśnie ten połamany rytm, to pulsowanie instrumentów smyczkowych i wpleciona w całość elektronika sprawia, że ten kawałek jest taki dobry. Virus kocham za tekst. Może powtarzam się trochę za Jogim ale mam podobne odczucia jak On, gdy słucham Biophili. I jeszcze doceniam go za wokalizy, te wszystkie ozdobniki głosowe, którymi Björk nas raczy. Potem mamy chwilę wytchnienia, uspokajamy się przy spokojnym, nastrojowym Sacrifice ale tylko na chwilę, gdyż to co nas czeka później przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. Mutual Core - to chyba najbardziej różnorodny utwór z całej płyty. Rozpoczyna się już niemal klasycznie od śpiewu Brzozy przy dźwiękach organów. Wokal pełen emocji, pełen ekspresji. I nagle powoli, z wyczuciem pojawią się różne elektroniczne "smaczki", których z czasem jest coraz więcej. A przy słowach:
this eruption undoes stagnation
you didn't know i had it in me
withheld your love, an unspent capsule
i didn't know you had it in you
you hid the key to our continuity
jest jej naprawdę dużo. Ba, ta elektronika to jedna wielka emocjonalna burza. Coś niesamowitego. Zamykający płytę Solstice to już moment na sen. Brzoza kołysze nas do snu, chce byśmy byli bezpieczni. Byśmy się nie lękali o przyszłość, bo naszym zadaniem jest tworzyć zdrową relację z naszym wszechświatem. W ogóle cała płyta jest właśnie takim apelem o to, byśmy szanowali Matkę Naturę, bo wtedy ona będzie nam sprzyjać. Będzie nam się układać w życiu. I właśnie na wersji deluxe pojawił się już utwór, który każdy z fanów islandzkiej wokalistki zna ale który właśnie opowiada o tym, żeby przyjmować wszystko, co daje nam Natura.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum