Murder By Death to przede wszystkim od samego powstania, siegajacego 2000 roku, Adam Turla, ktorego głeboki głos przypominajacy najlepsze czasy Cave , Cohena czy Casha i tego typu klimaty wokalne jest wizytowka tego zespolu. Muzycznie rownie dobrze mi turla bo bliżej czasami skocznego kregoslupowego zakamuflowanego post punkowego grania (nie chcialem naduzywac juz tego terminu 'indie rockowego') z inklinacjami southern/gothic country, kabaretu czy post rockowej zadumy i melancholii, do tego partie wiolonczeli robia tutaj znakomicie fajna prace, a zwlaszcza robi ja ta kobieta ktora spoglada na was ze zdjecia.
Tworczosc tego kwartetu (+ różnorakich muzyków sesyjnych, których usługa opłacana jest w litrach whisky na godzine hehe) to powietrze znad Indiany, gór Tennessee, owianych mgłą i słoneczną niepewnością lasów opisywane za pomoca magii dzwiekow i historii wypluwanych przez Turle, hiciarstwo czasami jednak mimo melancholii i tak ponadprzecietne (Whisky robi swoje). Chociazby na znakomitej Red of Tooth And The Claw sprzed czterech lat, poziomem dla mnie jak narazie nieosiagalnej dla reszty ich wydawnictw. No i ten przemocarny hold dla Morricone w postaci Theme For Ennio Morricone (na pozniejszych albumach motywy przerozne rowniez przewijaja sie) , uwielbiam tego typu klimaty jako fan włoskich westernow. Mysle ze nie mialbym nic przeciwko takiej stylistyce soundtrackowej wlasnie bo cudownie sie tego slucha, lina ponizej. Oczywisie abstrahuje juz od tego, że oni soundtrack do Fincha nagrali, a ktorego jeszcze nie sluchalem ; )
Dwie ostatnie plyty (w tym tegoroczna Bitter Drink, Bitter Moon) kultywują fajną tradycję tego bardziej wesołego okresu w twórczości i to by bylo na tyle, ponizej kilka dobrych kawalkow (piosenek hehehe)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum