Wysłany: 2009-06-05, 22:34 Pochwal się swoim dorobkiem koncertowym :P
Tak jak w temacie, chwalimy się jakich artystów udało się nam już usłyszeć na żywca Koncert jakiego zespołu najbardziej utkwił wam w pamięci? Albo z drugiej strony- jaki koncert okazał się największą kupą? Na razie czekam na Wasze zwierzenia, ja pochwalę się później
_________________ Practice safe sex - go fuck yourself.
Last.fm: hapysz
Numer buta: --
Ulubiony muzyk: Zakk Wylde
Wiek: 38 Dołączył: 22 Lut 2009 Posty: 4851 Skąd: że znowu!
Wysłany: 2009-06-05, 22:43
w zasadzie... jedynym DUZYM koncertem na jakim bylem to mystic festival kilka lat temu. Byl Helloween i Rage i support...
Z całego koncertu zmiazgał mi pięte Virgin Snatch i Rage. Byl jeszcze Neolithic, ktory wypadl calkiem niezle. natomiast sam Helloween to jakas kicha... cieniarstwo. I sie zawiodlem na nich wtedy (mini fascynacja mlodziezowa:P). 4 kapele przetrwalem pod scena, ale na Helloweenie sobie odpuscilem... byla jeszcze taka wieśniacka kapela, ale tego to w ogole nie licze. wszyscy siedzieli i czekali az skoncza...
Ze sceny HC byłem pod wielkim wrażeniem polskiego bandi 1125!! To się nazywa pałer!!
Aż mi się nie chce wierzyć że Helloween kichę odstawiło, na ju tjubie tak dobrze się prezentują (akurat dziś ogladałam ich występy z moim facetem bo nas na speed metal wzięło ). Kurczę, zespoł mojej "młodości", chciałabym ich kiedyś usłyszeć na żywo. Neolithic to też była dobra rzecz, uwielbiam ich utwór "Szacunek dla zmarłego"
_________________ Practice safe sex - go fuck yourself.
Ja NIGDY nie byłem na większym żadnym koncercie. nie lubię skakać nie ciągnie mnie... za 2 i pół tygodnia jadę na NIN i w sierpniu na Radiohead. To są moje pierwsze w życiu duże koncerty.
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
Last.fm: Disorder1982
Numer buta: 41
Ulubiony muzyk: M. J. Keenan / Jon Crosby
Wiek: 41 Dołączył: 02 Mar 2009 Posty: 1159 Skąd: Z kręgu szóstego
Wysłany: 2009-06-06, 00:27
Największy koncert na jakim byłem to Pearl Jam w Chorzowie, w sumie nie tak dawno temu. Mnóstwo luda z całego świata, Linkin Park jako support, Vedder ze zdartym głosem. Ale i tak było fajnie, mimo że przyjechałem dopiero na koniec supportów.
Za to najlepsze koncerty na jakich byłem nie były wcale największe:
- TOOL w Hali Mera w Wawie, pierwszy koncert TOOLa w Polsce. Niesamowite, bardzo głębokie przeżycie. Ciemna scena i czarna sylwetka Maynarda na tle telebimu, ruszająca się dziwacznym, robaczkowym ruchem.
- Archive, Stodoła, promocja albumu Noise. Nie sądziłem, że można tak się bawić na Archiwum, a jednak. Skakałem jak głupi, darłem się i wybawiłem za wszystkie czasy. Pół koncertu śpiewałem razem z kapelą. Przed końcem bisów wymknąłem się z sali i pobiegłem na zaplecze "Stodoły", gdzie jako jedyny miałem okazję złapać muzyków: tak długo skakałem im pod oknem z markerem i cedekami, że w końcu zeszli dać mi autografy. A później jeszcze pogadaliśmy sobie i nawet poczęstowali mnie piwkiem. Fajni ludzie. A, no i okazało się, że bawiłem się tak dobrze na koncercie, że nawet mi powiedzieli "It was YOU!", a potem wskazali miejsce, w którym stałem
- Radiohead w Berlinie. Super koncert, szkoda tylko że padało. No i niezapomniane przeżycia związane z kilkugodzinną wegetacją na berlińskim dworcu kolejowym w oczekiwaniu na pociąg.
- Within Temptation w Stodole - Sharon naprawdę ma świetny głos, a na żywo brzmi prawie dokładnie tak czysto jak na płytach studyjnych. No i ma bardzo dobry kontakt z publicznością, nawet sporo gada
A największym rozczarowaniem (co nie znaczy, że najgorszym koncertem) był Tiamat w Progresji. Dźwiękowcy dali ciała, a Johan nie potrafi śpiewać na koncertach.
Inne warte zapamiętania koncerty:
- Blue Machine w Składzie Butelek w Wawie
- Plenerowa Carmina Burana Orffa na Placu Defilad w Wawie
- Każdy koncert Kultu na którym byłem
- Paco De Lucia na Torwarze
- Chór Aleksandrowa w Sali Kongresowej
- Kosheen w Palladium
- Pidżama Porno w Palladium ("ostatni koncert")
_________________ "Don't place faith in human beings, human beings are unreliable things"
Machines of Loving Grace - Butterfly Wings
Ostatnio zmieniony przez Fnord 2009-06-07, 12:15, w całości zmieniany 1 raz
Największym koncertem na jakim byłe, to koncert... zespołu Pod Budą... poezja śpiewana a drugi, to Breakout w Cieszanowie gdyby nie było Hejpisadu, to pewnie nie byłoby tyle arafatkowej młodzieży
_________________ kaco321 > lvl up > kaco > lvl up > The kaco > lvl down > kaco > lvl up > The Kaco
Last.fm: InfantylnaJa
Numer buta: 37
Ulubiony muzyk: Neal Morse :D
Wiek: 35 Dołączyła: 25 Maj 2009 Posty: 850 Skąd: Gorzówek
Wysłany: 2009-06-06, 08:50
Therion napisał/a:
Ale nie ważne
No nie wstydź się, ja bym się pochwaliła na Twoim miejscu. Chyba, że to feel.
Finn napisał/a:
"It was YOU!"
Ej, dobre! Coś Ty tam robił?
I ja też nie widziałam za dużo na żywo...
Hurt, Coma, Metallica (yeah) razem z supportami, bodajże Machine Head i Mnemic, i The Car in on Fire (towarzysko, bo nie słucham ich za bardzo). I jakieś tam pomniejsze, w naszym lokalnym MCK:)
Na takim 'wielkim' koncercie nie miałem niestety okazji być - oczywistym powodem tutaj jest brak środków finansowych. Ale spoko, zostane milionerem to sobie odbije.
Bylem za to na całym mnóstwie zespołów Polskich, tych troche większych jak i mniejszych
A te które najbardziej utkwiły mi w pamięci?
Hm.. Dżem jakieś 4 lata temu w Puławach. Niesamowity koncert... Chodź na Dżemie byłem juz kilkakrotnie, jednak tamten koncert był cudowny - dziesiątki harleyowców, świetna publiczność, grali bardzo długo... ech no nie da sie opisać. Moje zafascynowanie Dżemem sięgało wtedy zenitu, także doznania podwójne ;]
Drugi niezwykły koncert... rok temu czy dwa - TSA. No ja pierdole! Co tam sie nie działo... ! Nie musze chyba mówić, że zagrali rewelacyjnie... publiczność także była super - po prostu boskie piekło Dodatkowo poznałem pare świetnych osób - o dziwo, nie w moim wieku, tylko po 40-stce, mimo, że nie mialem jeszcze 18-stki, opiłem sie przy barze rozmaitych wódek/whisky, nawet takich które kosztują 20 zł od 50tki i których raczej długo bym sie nie napił ze względów finansowych . Do tego wyszedłem niesamowicie ućpany Wszystko za free dzięki gościnności ów nowych znajomych - szkoda tylko, że zgubiłem kontakty do 'przyjaciół' którzy mnie tak pięknie ugościli Także, zakończenie było dodatkowo piękne, nawet lepsze niż sam koncert Jeden z lepszych wieczorów mojego życia
Ostatnio Myslovitz - także bardzo podobał mi się ich koncert - w sumie, strasznie byłem na niego napalony bo widziałem Myslo dopiero pierwszy raz w życiu, a na ich koncert w pobliżu czekałem od lat ;]
Niecały rok temu - T.Love, koncert jak koncert - ale bardziej chodziło wtedy o poznanie pewnej wpływowej na mnie osoby, przez co wieczór ten wrył mi sie mocno w pamięć.
Dorobek koncertowy jeśli chodzi o Polskie grupy te małe jak i troche większe już jakiś tam mam - ale zawsze wnioskuję, że jedną z podstaw udanego wydarzenia jest publiczność ;]
_________________ Jestem synem rosyjskiego kosmonauty.
"Codziennie rano budzę się piękniejszy, ale dzisiaj to już przesadziłem...."
hmmmm... no zagranicznymi to nie ma co się chwalić bo nie byłam na żadnym większym.. 23.06.jest NIN i Jogi kupił mi bilecik aaaaa a ja następnego dnia rano mam egzamin sesyjny z dydaktyki i chyba raczej nie pojade
a polskie koncerty :
- szczególne wrażenie wywarł na mnie koncert Dżemu we Wrocławiu ubiegłego roku..
- Zachwycona byłam koncertem Myslovitz w Ostrowie Wlkp
- no i Dżem w Ostrowie ubiegłego miesiąca..
Poza tym to byłam jeszcze tylko na Farbenlehre, Zabili mi żółwia, The Indigo, Skanabis(taki se )Mech w Kołobrzegu, Za zu zi, koncert zespołu którego uwielbiałam swojego czasu : 2TM2, 3, i takie tam mniejsze już w ogóle.. szału ni ma..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum