Last.fm: Disorder1982
Numer buta: 41
Ulubiony muzyk: M. J. Keenan / Jon Crosby
Wiek: 41 Dołączył: 02 Mar 2009 Posty: 1159 Skąd: Z kręgu szóstego
Wysłany: 2009-06-14, 14:58
Lao Che wymiata. Pierwszy album, "Gusła", to IMO absolutne mistrzostwo - nie ma na nim może wielkich fajerwerków technicznych, ale za to obcieka klimatem na potęgę. Chyba moja ulubiona płyta. "Powstanie" to już klasyk, fakt, i jest równie dobre jak debiut, choć utrzymany w zupełnie innym klimacie, stylistyce. "Gospel" moim zdaniem trochę odstaje od poprzednich wydawnictw - muzycznie może i jest znacznie lepszy niż "Gusła", ale Lao Che zawsze było dla mnie kapelą, w której przede wszystkim liczy się kreowana w muzyce atmosfera. Ich albumy były dla mnie jak wehikuł czasu albo wyprawa do kina, a na "Gospel" właśnie tej duszy trochę zabrakło.
_________________ "Don't place faith in human beings, human beings are unreliable things"
A dla mnie najbardziej klimatyczne jest powstanie... Np taka Godzina W gdzie można poczuć "klimat" tamtego czasu i w ogóle ukazanie tej bliskości wojny przez wykorzystanie poezji Baczyńskiego, "Tramwajem jadę na wojnę, tramwajem z przedziałem Nur fur Deutsche...", bo wojna to dla nas jakaś Iracka abstrakcja z CNN a oni wykorzystując te teksy oddali tą codzienność, że jest tak blisko tuż za rogiem, że możesz dojechać na nią tramwajem... Niesamowite dla mnie są również te wstawki, już od początku te wtrącone krzyki "Że wojna była dla Polski... " właśnie taki gwałtem, po części szokiem,a później pokazują to zniecierpliwienie ludzi i znowu krzyki "Pomścić ich, Brać ich", ...albo np w "Zrzutach" odgłosy Liberatorów i pokazanie, że zachodni alianci mieli nas w dupie, czy np w "Kanałach" to nawoływanie się wzajemne i jeszcze jest dla mnie wiele, wiele na tej płycie takich smaczków, które czynią ją wyjątkową, jak wykorzystanie haseł okupacyjnych "Tylko świnie siedząc w kinie" o i zapomniał bym o utworze "Czerniaków" a właściwie wierszu, za każdym razem kiedy go słyszę wgniata mnie mocno w ziemię ! ! ! Nie można pominąć też walorów edukacyjnych, jak chociaż by nazwy samych utworów które ukazują kolejno przebieg samego powstania, czy też wymienia nazw batalionów wówczas walczących. Moim zdaniem to arcydzieło )
kurczaki - nakręciłeś mnie tym postem - zaraz sobie zamówię tę płytę!!! fakt - ta bliskość wojny... ta piosenka mnie najbardziej rozdarła - zwłaszcza słowa "idę w śmierć ot tak - na krótką koszulę"... ciarki mi od tego łażą po plecach... ojjojoj.
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
Last.fm: Disorder1982
Numer buta: 41
Ulubiony muzyk: M. J. Keenan / Jon Crosby
Wiek: 41 Dołączył: 02 Mar 2009 Posty: 1159 Skąd: Z kręgu szóstego
Wysłany: 2009-06-16, 11:47
Jasne, "Powstanie" z pewnością jest płytą genialną. Tak jak pisałem - działa jak wehikuł czasu i pomaga słuchaczowi poniekąd przenieść się do Warszawy '44 i POCZUĆ choć w niewielkim stopniu, na czym polegało całe to Powstanie.
Za to Lao Che należą się wielkie brawa - punkowym sznytem (a nie Baczyńskim ) sprawili, że dla tysięcy młodych ludzi Powstanie Warszawskie przestało być jedynie sloganem do wycierania sobie mordy, okazją do nudnych uroczystości lub też nic w gruncie rzeczy nie znaczącym zbitkiem dat i nazwisk, które trzeba było wkuć na pamięć w szkole, a stało się czymś zrozumiałym, bliskim. Nauczanie historii w polskiej szkole to w ogóle porażka (ale i temat na odrębną dyskusję).
"Powstanie" przy pierwszym odsłuchu totalnie mnie sponiewierało. Nie wiem jak to się chłopakom udało, ale w kilku momentach miałem naprawdę ściśnięte gardło.
Tylko że to pierwsze wrażenie nie jest w moim przypadku trwałe. Odebrałem swoją dawkę szoku z tej płyty i basta. Jasne, nadal robią na mnie wrażenie takie fragmenty jak choćby:
"Jest sto tysięcy dusz,
a jedna ledwie rura.
Żołnierze wychodzą,
cywilom i rannym się nie uda.
Jest jeden wielbłąd
do jednej igły ucha,
nieliczni zbawieni,
licznych Bóg nie słucha",
albo ta modlitwa z "Przebicia do Śródmieścia" - "O Panie Boże, Ojcze nasz, w opiece swej nas miej, harcerskich serc Ty drgania znasz, nam pomóc zawsze chciej, wszak Ciebie i Ojczyznę miłując chcemy żyć" - i późniejsze:
"Zośka"- nie strzelać, tu "Zośka", nie strzelać!
"Radosław"- nie strzelać, tu "Radosław", nie strzelać!
Polacy- nie strzelać, na Boga, to Polacy!
Starówka- nie strzelać. Niech żyje Polska "
Ale to już nie to, co wcześniej. Po n-tym razie zaczynają mnie irytować "Zrzuty", mimo że rozumiem zamierzenie i wkurwiają mnie "Hitlerowcy" (tak jak wkurwia mnie większośc muzyki, która jedzie deathem).
A "Gusła", mimo że są albumem o wiele bardziej niepozornym, wciąż mają na mnie ten sam magiczny wpływ co na początku.
_________________ "Don't place faith in human beings, human beings are unreliable things"
Last.fm: evanescenek
Numer buta: 45
Wiek: 37 Dołączył: 25 Lut 2009 Posty: 1071 Skąd: Nowy Sącz
Wysłany: 2009-06-16, 13:39
Zgadzam się w 100 procentach z Finnem:) Powstanie jest genialne, ale nie tak genialne jak Gusła, świetne teksty, sprawiają, jakby człowiek sam brał udział w Powstaniu, wszytsko jest niesamowicie wyważone, dopracowane, każdy nawet najmniejszy odgłos, ale to sprawia, że "młodzi" przynajmniej starają się przekonać jak to kiedyś było, bo większość ma historię w dupie, a płyta ta zmusza do myślenia!
Właśnie ale te wartości są uniwersalne, ale po którymś z kolei razie nie są już tak rewelayjne jak Gusła, bo tam to dopiero jest klimat, mogę tej płyty słuchac i słuchac i mi się nie nudzi, mam obydwie w oryginałach i na początku Powstanie wiodło prym, ale po n-tym przesłuchaniu mi się normalnie znudziło a Gusła włączam do tej pory i kocham to;)
Last.fm: Disorder1982
Numer buta: 41
Ulubiony muzyk: M. J. Keenan / Jon Crosby
Wiek: 41 Dołączył: 02 Mar 2009 Posty: 1159 Skąd: Z kręgu szóstego
Wysłany: 2009-06-16, 14:11
To ja może jeszcze jedno dodam - mimo że "Gusła" uważam za album lepszy muzycznie i mający potencjał na dłuższe pozostanie ze słuchaczem, to w kategoriach pozamuzycznych (patriotyzm, wartość kulturowa, etc) "Powstanie" jest płytą o wiele ważniejszą.
To trochę jak z niesamowicie efektowną kobietą - początkowe uczucie jest tak wszechogarniające i silne, że nie ma czasu, aby wykształciła się przyjaźń. Jednak zakochanie mija po jakimś czasie... a przyjaźni i faktycznej miłości jak nie było, tak nie ma.
Z drugiej strony, "Gusła" to taka niepozorna szara myszka; nie jest tak powalająco piękna, nie budzi takiej namiętności, ale dzięki temu pozwala na spokojną ewolucję uczuć. Poprzez sympatię i przyjaźń do miłości.
Ale dobrze, że "Powstanie" nie jest płytą pretensjonalną. Wielkie brawa dla Lao Che, że nagrywając płytę o tak śliskiej tematyce udało im się jakimś cudem nie popaść w zadęcie. To by ten album zabiło.
_________________ "Don't place faith in human beings, human beings are unreliable things"
hmmmm a więc zgadzam się z powyższymi wypowiedziami.. Powstanie - przepiękna płyta, ukazująca w jakiś sposób to, o czym się nie myśli. pokazuje niesamowity wojenny klimat, upodobałam sobie szczególnie "Stare miasto" no i "Tramwajem jadę na wojnę" - choć to chyba nie jest tytuł tego utworu - nie mam pamięci do nazw tytułów itp...
ta płyta tak wpłynęła mi na psychę, że czas drugiej wojny światowej stał się w pewnym momencie obiektem moich zainteresowań.
mój kochany braciszek kupił mi grubachną książkę Normana Daviesa pt "Powstanie'44 " - przeczytałam niestety połowę (muszę se włączyć Lao che to i książkę skończę)
hmmmm...
PATYK PATYK PATYK.... (post jest bez wszelkiego życia..)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum