MAM DEPRESJE I JESTEM WKURWIONA ot co
pomaluję paznokcie i włosy i oczy i twarz na czarno i będę jak ten emo - okazywała światu moje nieszczęście hihihihi
otóż - miałam jechać jutro z Jogim na NIN - i tak się nastawiłam psychicznie i wogóle, podniecona chodziłam kilka dni i co gówno nie jadę - bo się nie wyrobię ze studiami tzn z egzaminem, który mam w środę z samego rana..
cóż myślałam żeby olać studia i zostać ninją, zsunąć się po linie na scenę w objęcia Trenta Reznora i śpiewać z nim wesoło "God given" ale ten plan chyba nie wypali przez zjebaną dydaktykę kurwa ahhhh ale cóż życie - nie dziś to wpadnę w Jego objęcia innym razem hihihihi
_________________
REKLAMA
Wysłany: 2009-06-23, 00:03
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2009-06-23, 00:03
Jaha wiesz... jakbym miał taką sytuację to bym sobie ten egzam zostawił na wrzesień...Ale ja niczego nie sugeruje..kij mi w oko
hmmmm no też z chęcią bym sobie go na wrzesień zostawiła gdyby nie fakt, że ja pod koniec sierpnia wyjeżdżam na cały wrzesień do Niemiec do pracy... trzeba sobie na studia zapracować tej
_________________
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2009-06-23, 00:07
jaha napisał/a:
hmmmm no też z chęcią bym sobie go na wrzesień zostawiła gdyby nie fakt, że ja pod koniec sierpnia wyjeżdżam na cały wrzesień do Niemiec do pracy... trzeba sobie na studia zapracować tej
To nie dobrze... jest jeszcze jedna akcja...yyy choć nie.. raczej twój wykładowca nie przyjmie usprawiedliwienia od Trenta Raznora...
ano chyba nie... kurwa.. gdyby to był egzam z filozofii to pewnie by przeszło bo wykładowca lubi bardziej alternatywną muzykę, a jak do tego wkręci mu się marycha i alko to już wogóle.. i tak bywało w roku studenckim i koleś do nas dzwonił, że w czasie naszych zajęć jest nad morzem i nie dojedzie a później opowiadał jaka to była impreza
_________________
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2009-06-23, 00:16
jaha napisał/a:
i tak bywało w roku studenckim i koleś do nas dzwonił, że w czasie naszych zajęć jest nad morzem i nie dojedzie a później opowiadał jaka to była impreza
Jest nad morzem i nie dojedzie! Magia normalnie. hehe Takich wykładowców mieć to wypas normalnie. Ale to wszak Filozof hehe, u nich to raczej normalne
szitt idę się ogolić, przebrać i spakować i jadę!!! i nadal nie wierzę!!! normalnie cały się trzęsę!!! oł jea!!! hlbvdcbfadbkjgfhdgfdshadgchjbxgdvqtwuqcdxtavzrtfxajsdczhjaefldxgcebhgcfxgs crwegy
oł maj Gad!!!!
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
byście widzieli teraz Jogiego ogolony i gładziutki jak zadek niemowlęcia, wypachniony (zaprosił bowiem pewną niewiastę) ... hmmm.. tylko z czego on się bardziej cieszy z koncertu czy ze spotkania z Martą
hahahaha.... mi nic innego nie zostaje jak tylko się pouczyć - w zastępstwie koncertu.. (chyba to nie jest dobrze skonstruowane zdanie - ale kit z tym)
wow... szału ni ma..
Moja kumpela też miała dziś rano egzamin, ale mimo to jakoś pojechała na NIN I mimo, ze Poznań jest na drugim końcu Polski (w naszym przypadku)
Podziwiam i zazdroszczę
_________________ Practice safe sex - go fuck yourself.
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2009-06-23, 21:08
Ten koncert to jest jak się do wiedziałem w ramach jakiegoś kulturalnego boomu który jest co rok organizowany pod nazwą "MALTA", i ma się on odbyć w jakieś sali ...yyyy...w teatrze cz gdzieś... coś takiego obiło mi się o uszy gdy oglądałem Telekspress (SIC!)
1. Droga na koncert.
czyli ogólnie nie związane z koncertem i można ominąć
a więc tak - wyszedłem z domu - pogoda nie była ładna... zapakowałem jakieś bluzy discmana i parasol w plecak i po 12 wyszedłem z domu - jakoś o 13 byłem na dworcu w ostrowie. pociąg stał już więc wsiadłem w niego jakoś o 13:20 i poczekałem 23 minuty na odjazd. po drodze chmury zniknęły, tak że wysiadałem już w słonecznym poznaniu. poszedłem do takiej Ewy i z nią i z Anią poszliśmy do KFC gdzie poczekaliśmy na Martę która się zjawiła po 17 dopiero. Dopchałem się Twisterami, później z Martą jakieś pół godziny jeździliśmy na schodach ruchomych i mieliśmy szeroko pojęty enjoy! co kilka kroków w browarze można było spotkać kogoś z koszulką nin albo podobną... wiecie - piękny widok zobaczyć kolesia mającego na oko 40 - 50 lat w koszulce nin wpierdalającego twistery w KFC... Potem zostawiliśmy plecak u niej w samochodzie i poszliśmy na teren międzynarodowych targów poznańskich gdzie pojawiliśmy się trochę przed 19. Gdy szliśmy powoli w okół nas robiło się tłoczno, w końcu znaleźliśmy się w tłumie osób z czarnymi koszulkami i napisami nin w różnych miejscach...
2. Przed koncertem.
więc tak - włazimy, przetrzepali nas oczywiście, i tak przed nami wieeelki plac w oddali widać było wielką scenę, a nad nią wielką wierzę w kształcie stożka - całość wyglądała jak rakieta... podbiliśmy pod barierki drugiej strefy, i w sumie zaskoczyło mnie to że nie było wcale tak daleko - do sceny mieliśmy niecałe sto metrów... więc wszystko było widać bardzo wyraźnie. w głośnikach leciała sobie muzyka. uznaliśmy że idziemy połazić sobie - wszak mieliśmy półtora godziny do supportu, więc połaziliśmy, kupiliśmy picie - wyobraźcie sobie, że panie miały nakaz sprzedawania napojów BEZ NAKRĘTEK!! wiecie - tak żeby szybciej się skończyło i żeby szybciej kupować nowe picie... lipa. no ale co tam - niedaleko Targów (no w sumie daleko, ale w tej samej części poznania) jest lotnisko Ławica, więc cały czas nad głowami latały nam samoloty, niebo było niebieskie, słońce świeciło, kostka na terenie koncertu była szaro czrwona, wszystko było pięknie - leżeliśmy pod jakąś ścianą godzinę i poszliśmy pod barierki bo zaczynało ludzi przybywać postaliśmy tam jeszcze z pół godziny i zaczął się koncert
3. Support.
opadła mi szczęka jak przeczytałem kto wystąpi jako support... otóż supportem był Alec Empire... czyli pozostałość po ATR. i spokojnie mogę powiedzieć że to był koncert Atari. grali trochę ponad pół godziny - 40 może 45 minut rzeźnia była jak chuj - byli bez kitu głośniejsi niż nin. połowa śpiewanych piosenek to utwory atari. strasznie mi się podobało - pod sceną był jeden wielki młyn... wszystko latało w powietrzu... coś niesamowitego. a ludzie się nadal schodzili skończyli jakoś około 21:40. robiło się ciemno... hmmm
4. koncert.
punktualnie o 22 - dokładnie bez żadnego spóźnienia, lecąca w tle muzyka zaczęła cichnąć, i nagle coś zaczęło piszczeć - się okazało że to Robin Finck na gitarze i zaczęła się pierwsza piosenka - Home. bez kitu nie spodziewałem się że w ogóle home się pojawi - nie ma jej oficjalnie na żadnej płycie... to było piękne - bo to piszczenie z początku zostało przeciągnięte i trwało kilkanaście sekund wiecie - takie buczenie kilka minut i nagle ta perkusja... oj!!! a zaraz po niej... HEY GOD!!! no i "terrible lie" TUTAJ MACIE TE 2 PIOSENKI na koniec teribble lie Trent rozjebał gitarę... to było coś... koncert się dopiero zaczął a on wziął gitarę i pizdu! o scenę! wszyscy wrzeszczeli tak że momentami niczego innego nie dało się słyszeć... normalnie czad później discipline, March of the pigs... usłyszeć tego kopa na żywo to jest kurde coś!!! ach później Discipline, później Reptile!!! to było coś!!! KAWAŁECZEK później jeszcze masa niesamowitych rzeczy. nie będę się tutaj rozpisywał nad każdą z piosenek bo nie o to chodzi - były Hand that Feeds, mr.Selfdestruct, la mer, head lika hole, survivalism, good soldier, wish i gave up, i wiele innych. NAJWIĘKSZA NIESPODZIANKA poza tym świetny motyw z echoplex wyszedł - coś pięknego! trent źle zaprogramował bity na początku i nie zgadzały się z gitarą - mina fincka - bezcenne!!! normalnie źle był rytm podany Trent po chwili wszystko wyłączył i krzyknął: - it's the remix i zaczął od nowa MACIE TU NA WŁASNE USZY coś przepięknego... normalnie myślałem że padnę!!! potem the day the world went away... i hurt na końcu. zagrane na gitarze tylko bez żadnych fajerwerków... o rany. ach no i najlepsza piosenka na koncercie - FRAGILE brak mi słów - nic nie napiszę na jej temat...
ogólnie cały czas darłem się jak głupi - straciłem głos - później normalnie wszyscy tymi zdartymi gardłami wrzeszczeli... jeden wielki fałsz... da się wyczaić na wideo na YT. jakieś uwagi... hmmm telebimy zaczęły działać dopiero po 2/3 czasu trwania koncertu - organizatorzy dali z tym dupy równo... ach no i nie było Closer. a na to głównie czekaliśmy... ale Fragile wszystko rekompensuje... na koniec walę jeszcze jakąś składankę - ktoś naskręcał - jest tu kilka piosenek... ooo jest tam cała prawie Reptile... http://www.youtube.com/watch?v=Y1OHg6fksaQ
jak mi Marta na Maila walnie zdjęcia różne to powklejam
o drodze powrotnej gdzieś też może napiszę, bo było śmiesznie
ach no i Trent powiedział że jesteśmy najlepszą publicznością na tej trasie... hmmm w sumie to wszystko z nim śpiewaliśmy - w kilku piosenkach zostawił nam dość dużo do odśpiewania... po prostu nie wiem jak na scenie - ale u nas to po prostu morze ryku było... ja nie mogę. do tego w powietrzu latały kurtki, woda, flaga, ludzie... aj wierzę w szczerość słów Trenta...
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum