Catman jest arcydziełem post-modernizmu, sprzeciwiający się koncepcji racjonalnego charakteru sztuki. Swoisty polistylizm i brikolaz gatunku w połaczeniu z awangardowo-lirycznym prowadzeniem fabuły w stylu Ulissesowskiego strumienia świadomości nie jest prosty do zrozumienia.
Ogladanie Catmana jest jak zderzenie się z egzystencjonalną, metafizyczną ścianą. Seans obfituje w rozmaite dywagacje na temat roli jednostki w społeczeństwie masowym, antrolopologiczne zagadnienie genezy ludzkiej duszy czy nawet enigmatyczność bytowania. Catman naszpikowany jest dojrzałą symboliką, zachwycą swoimi ambiwalentnymi tematami i całkowicie burzy nasze aprioryczne postrzeganie świata. Nic dziwnego, że w zderzeniu z dziełem tak wysublimowanym człowiek często odbiją się z rozczarowaniem.
Catman jest freudowskim Id, swoistym jungowskim anty-archetypem. Ucieleśnieniem bohatera uwięzionego w świecie pełnym sprzeczności, o rozdartym sercu i umyśle pomiędzy popędy a moralność. Catman stara się podążąć drogą hedonistycznego Arystypa, co prowadzi do powtarzającego się upadku w świecie bedącym anty-utopią.
Pije, uprawia hazard i przeciwstawia się mafii nawet gdy wie, że jedyne na co może liczyć to soczysty wpierdol.
Całości towarzyszy metafizyczny, doznaniowy soundtrack.
oglądam jestem na 6tym odcinku! Catman miażdży i gniecie, najpierw bawi... a później rozwala łeb... bez kitu, "zdałeś sobie sprawę że żyjesz w za małym świecie?"
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum