Jak dla mnie na Facelifcie najlepsze jest Real Thing i Bleed the Freak najgorsze jest chyba Sea of Sorrow. Dirt jest dobry, ale po dłuższym wsłuchiwaniu się, aż tak mi się nie podoba jak dwa pozostałe wydawnictwa. Ma swoje perełki jak Junkhead czy Rain When I Die ale wokal... jest jak dla mnie trochę zamulony. Chociaż to właśnie po tym krążku Staley był postrzegany jako jeden z lepszych wokalistów heavy. Alice in Chains/Tripod to już cudo. Bardzo mroczne i mięsiste. Nie ma słabego kawałka. Najmniej podoba mi się Heaven Beside You co do epek to Jar of Files oczywiście wygrywa. W końcu tam jest Rotten Apple. Koncertówki - Unplugged ownes, z Live mi się podoba tylko Bleed the Freak... no i Queen of the Rodeo jeżeli chodzi o LHL to wolę to wykonanie:
http://www.youtube.com/watch?v=l9jX1KAKp78 Black Gives Way to Blue...
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość --- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________ kaco321 > lvl up > kaco > lvl up > The kaco > lvl down > kaco > lvl up > The Kaco
Ostatnio zmieniony przez The Kaco 2009-09-22, 16:02, w całości zmieniany 1 raz
REKLAMA Rycerz mieczy
Numer buta: 46
Ulubiony muzyk: Greg Sage
Dołączył: 02 Mar 2009 Posty: 1159
Wysłany: 2009-09-22, 16:32
Ostatnio zmieniony przez Fnord 2009-09-22, 16:02, w całości zmieniany 1 raz
Pierwszy swój 'muzyczny' post napiszę właśnie tutaj - w Alice in Chains jestem od dawien dawna szaleńczo zakochany! W ogóle Grunge to dla mnie rzeka miodu w której mógłbym utonąc Dirt - najlepsza płyta ever, zresztą ostatecznie zarejestrowałem się tu jak zobaczyłem okładkę na ikonce Zauważyłem tu tendencję do narzekania na nowe oblicze Alicji - ja po pierwszych dźwiękach płyty 'Black...' nie miałem wątpliwości że to jest nadal to samo mięcho! Oczywiście że Duvall to nie ten kaliber co Staley, ale to chyba dobrze że Cantrell nie szukał wiernej kopii Layne'a, bo to by była jakaś autoparodia Alice. A tak Jerry i William odwalają swoją robotę - ten charakterystyczny dwugłos! Mnie ciary przechodzą tak samo jak słuchając Would? czy Man in the Box, więc cały czas magia działa!
Cholera! tak o tym Gadasz... chyba jakoś posłucham tego AiC - tylu ludzi mylić się nie może! przesłucham jakoś jak będę chciał odpocząć od Bowiego ale tu znów problem... musi mi wejść klimat na Gnunge... bez niego mogę mieć problemy z motywacją... takie jakie mam z Them Crooked Vultures... nie mam halo na Stonera i jak ich włączam to myślę już o Bowiem, Garbage czy innym Mansonie... trzeba trafić w odpowiedni okres.
Ten okres okresem na Gunge nie jest - nawet na Pearl Jam w większych ilościach ochoty nie mam... ale przyjdzie taki dzień w którym AiC poznam bliżej. bardzo bliżej póki co nie wiem jak długo, ale słucham Bowiego... 2 tygodnie i robię 3cią płytę... jeszcze 23 DWAAAAJJJJŚŚŚŚCIAAAA TRZZZYYYYY!!!! nie wiem czy się do czerwca wyrobię, bo pewnie będą przerwy... może w jedną z takich przerw zaaranżuje sobie słuchanie AiCa co by od Glamu odpocząć... a co jak mnie wessie i już nie wypluje? mam taką nadzieję. posłuchamy zobaczymy.
co do oceny wokalisty to nie wiem bo nie słuchałem, ale jeśli ten jest inny to dobrze! to plus jak dla mnie też. jej śpiewać jako następca legendy... to musi być wyzwanie... sprawdzę to koniecznie!
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
No Yogi, nie spodziewałem się;) Nic na siłę, to fakt, ale polecam. Chociaż jest to trochę inne oblicze grunge'u (może little bit mocniejsze), ale przy odpowiednim nastroju powinno wejśc gładko, na tyle na ile Cię znam:) Jak już to zacznij od "Dirt" właśnie, albo lepiej od EP-ki "Jar of Flies", albo chronologicznie jak przystało na rzetelnego melomana, jakim się jawisz w oczach mych
aj! żeby dbać o wizerunek w Twych oczach, pojadę chronologicznie widzę że kilka płyt się tam zjawia. będzie dobrze! ja!
Oj Stary! z jednej gliny jesteśmy ulepieni - i mimo że drążymy w innych kierunkach to to stale jest Rock'n'roll! i to się liczy! aż się wzruszyłem
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
co do epek to 
jeżeli chodzi o LHL to wolę to wykonanie:
> kaco > lvl up > The Kaco
Zauważyłem tu tendencję do narzekania na nowe oblicze Alicji - ja po pierwszych dźwiękach płyty 'Black...' nie miałem wątpliwości że to jest nadal to samo mięcho! Oczywiście że Duvall to nie ten kaliber co Staley, ale to chyba dobrze że Cantrell nie szukał wiernej kopii Layne'a, bo to by była jakaś autoparodia Alice. A tak Jerry i William odwalają swoją robotę - ten charakterystyczny dwugłos! Mnie ciary przechodzą tak samo jak słuchając Would? czy Man in the Box, więc cały czas magia działa!
o rany! 
| 
| 