Nie lubię DT. Nie czuje tam emocji ani niczego więcej poza popisówką. No, ale cóż chcąc być obiektywnym muszę uznać DT za jeden z najwybitniejszych zespołów metalowych. Prawdy nie zagnę.
A ja w srode sie dusilem przy Hollow Years, wszystkie najbardziej bolesne momenty wrocily mi do pamieci, a na sam koniec utworu czulem sie wyczyszczony z wszelkiego zalu. Ukochany utwor, 10min zmywania trosk. 10min najmocniejszego leku.
_________________ Grałbym bluesa, gdybym potrafił. Ale nie potrafię, więc gram metal
Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33 Dołączyła: 16 Mar 2009 Posty: 2927 Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2009-10-03, 10:31
Therion napisał/a:
Angie napisał/a:
Wiesz, PMS i te sprawy. Czasem się zdarza.
Hmm WTF ? kurwa.. ludzie dajcie se spokój z tymi skrótami.
PMS to skrót używany w terminologii medycznej.. tyle że jesteś facetem i się może z tym nie zetknąłeś... miałeś widocznie szczęście i bezproblemowe w tej materii kobiety jak dotąd
Co do Waszej dyskusji... zaczyna mi śmierdzieć Ivanem i jego obiektywną teorią muzyki. Hm.
JAK MOŻNA PORÓWNYWAĆ DWA TAK ODMIENNE ZESPOŁY? Nie rozumiem. Niby to i to się klasyfikuje do progresywnego metalu... ale to jest niebo i ziemia...
To tak jakby porównywać Portnoya do Axenrota. Obaj są rewelacyjnymi perfekcjonistami. Ale grają w innym stylu. Axe jest agresywny, wali w pery jak cepami, ale ma rewelacyjne przejścia i gra perfekcyjnie swoje partie. Portnoy to magik, efekciarz, stosuje wiele różnych tricków, np. charakterystyczne "młynki" itp. Osobiście bardziej lubię styl gry Portnoya, jest bardzo efektowny i atrakcyjniejszy, ale Axe'a też uwielbiam...
Opeth łączy wstawki blackowe, akustyczne, deathowe i progresywność. W kompozycjach słychać echa lat 70. Nikt mi nie powie, że oba Martiny, Fredrik, Mikael i Per są rzemieślnikami, bo nie są. Są wspaniałymi instrumentalistami. Możliwe, że wg Ivana byli by gorsi niż DT - i wg Was są. Wasze prawo.
Ale IMHO nie można ich porównywać do DT. Bo to zupełnie inny styl grania, bardziej złożony, skomplikowany, z bogatszą fakturą muzyczną, oparty raczej na muzyce klasycznej, na eksponowaniu umiejętności instrumentalistów i kompozytora (i bardzo dobrze, bo te umiejętności maja rewelacyjne). Nie balansuje tak pomiędzy agresywnością i niebiańską łagodnością, nie jest taki skrajny. Potrafi wytworzyć nastrój, nie powiem, ale bardziej przez gradację niż balansowanie na granicy tak jak linoskoczek. I nigdy taki agresywny nie będzie.
No i IMHO mają okropnego wokalistę.. nie przeczę jego umiejętnościom, ale miauczy gorzej niż stado zarzynanych kotów. Jego barwa i maniera jest nieznośna.
Mój wniosek: dwa różne zespoły, dwa inne style. Nie należy porównywać. Chyba że zaprosimy tu Ivanhoe...
Przykro mi że Akerfeldt tylko się jakoś nie potrafił zachować i grać ponad takimi podziałami. Jak mój kolega ladnie powiedział - hasłem przewodnim PN było "One nation, under prog". A Mike jakoś się to tego nie zastosował...
_________________
Ostatnio zmieniony przez Natta 2009-10-03, 10:56, w całości zmieniany 1 raz
Hmm WTF ? kurwa.. ludzie dajcie se spokój z tymi skrótami.
PMS to skrót używany w terminologii medycznej.. tyle że jesteś facetem i się może z tym nie zetknąłeś... miałeś widocznie szczęście i bezproblemowe w tej materii kobiety jak dotąd
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum