Po długiej przerwie postanowiłam sobie odświeżyć album "A natural Disaster" i nie mogłam przebrnąć do końca. Poza dwoma kawalkami "Flying" i "Are you there" to dla mnie beznadzieja totalna. Nadaje się tylko do spania. Nie wiem jak ja kiedyś mogłam tego słuchać... 3/10
_________________ Practice safe sex - go fuck yourself.
Nie dziwię Ci się że Cie znudziła... po prostu ta płytka lekko nudzi. Po Judgement wydali dwie płyty jak na razie i pierwsza po Judgement jest jeszcze jako tako choć tez nie do końca, na "A Fine Day To Exist" podobają mi sie chyba z 5 utworów, tak na prawdę, reszta jest lekko nijaka ale przebrnąłem kilka razy przez ten krążek. A "A natural Disaster" jest zrobiona trochę na odpierdziel. Czyli mało utworów które są takie .... zajebiste. W sumie ten premierowy czyli "Are you there" wlaśnie i coś jeszcze moze ze dwa. Czyli kiepsko. Dlatego też nie wierzę trochę że panowie wydadzą coś porywającego, choc i m tego życzę.
[ Dodano: 2009-09-27, 19:08 ]
No i dziś skończyłem odświeżać sobie płyty studyjne Anathemy, oczywiście nie wiąże sie to z tym że wszystkie ich wydawnictwa wylądują w kącie, bo czuje że ten zespół jeszcze długo ze mną zabawi, znowu. Tak więc, nie słuchałem minialbumów choć może kiedyś znowu po nie sięgnę teraz nie miałem chęci... i tak:
1. "Serenades" - pierwsza długogrająca płyta Anathemy jest mi znana bardzo dobrze bo to ją słuchałem chyba jako pierwszą, ale nie jest to płyta która mnie niszczy w całości. Na pierwszy rzut jest to album bardzo szorstki i wręcz niespójny, ale to tylko pierwsze wrażenie. Zaczyna sie bardzo delikatnie i co tu dużo mówić urzekająco bo "Jai Fait Une Promesse" jest miniaturką bardzo piękną i porywającą. Potem już jest to death/doom metal jaki to zwykła grać Anathema w tamtym okresie działalności. Najbardziej spodobały mi sie kawałki "Sleepless" (chyba jak każdemu hehe), wręcz lekko heavy "Sweet Tears" oraz chwytający za serducho i wyciskający łzy "Under A Veil"... dobry to album ale ten zespół ma jeszcze trochę lepszych rzeczy w zanadrzu więc 7/10
2. "Silent Enigma" - Darrena White zastępuje na wokalu Vincent Cavanagh i już jest chyba nawet lepiej, pomimo iż Darren miał naprawdę super wokal to Vincent go wciąga noskiem jak to niektórzy mówią. "Silent Enigma" to ciągle doom metal najwyższej próby choć już znikło to stricte deathowe zabarwienie, ale to chyba dobrze bo zawsze w głowie miałem inny wizerunek tego zespołu. "Restless Oblivion" to chyba jeden z najlepszych kawałków tej kapeli, no utwór miażdży a wokale Vincenta są jak wołanie cierpiącego o skrócenie jego męk... Na tym albumie jest mnóstwo super utworów "...Alone" to piękny utwór zagrany na akustykach z małymi tłami klawiszy, do tego niejaka Rebecca Wilson na wokalu, ale chyba najbardziej rozwalającym utworem jest "Sunset Of Age" gdzie wokale Vincenta nałożone na siebie tworzą coś na kształt chórów i ten jęczący riff.... ach 8,5/10
3. "Eternity" - forma wzrasta i Anathema nagrywa coraz to lepsze albumy... tego potwierdzeniem jest album "Eternity", który jest pomostem pomiędzy doom metalowymi dźwiękami a juz bardziej melancholijnym rockiem jaki później zagości na stałe w płytach tego zespołu. Od razu intro chwyta za serce i aż ściska w przełyku...ahhh to długie solo...Jednym z najlepszych kawałków jest bez wątpienia drugi "Angelica" gdzie bogactwo dźwięków doprowadza do euforii... plus oczywiście kontynuowane solo z intra... no i wokal Vincenta, zatracił gdzieś ten growlowy posmak a wyłonił delikatny i poruszający głos. Pełnym nadziei i jakieś dziwnej radości jest kawałek "Hope" który różni sie od pozostałych właśnie tym pozytywnym nastrojem, ale refren tego tracku jest arcydziełem. Następny piękny utwór to "Suicide Veil" który mnie zaczarował po raz n-ty... przypomniałem sobie go jak kiedyś mną ruszał na wszystkie strony świata. coś fenomenalnego, ten bas Duncana jest tak mocny że pulsuje w głowie przez kilka chwil po zakończeniu utworu. 9/10
4. "Alternative 4" - to chyba jest dzieło jakiego nie powstydziłby sie żaden zespół, żaden. Album "Alternetive 4" jest dla mnie najlepszą rzeczą wraz z następnym albumem na jaką do tej pory angoli było stać. To już nie jest doom metal, nic z niego nie zostało, za to jest melancholijna odmiana rocka na lekko metalowych resorach. Melodie które serwują nam panowie z Anathema są niebanalne, są wyszukane, są przemyślane i bardzo poruszające. Mnóstwo w tej płycie smutku ale i także muzyka daje jakiś tam procent nadziei na lepsze jutro. Takie kawałki jak jesienny "Lost Control" z niepokojącą partią fortepianu na wstępie, totalnie zmieniający oblicza "Re-Connect", który zaczyna sie dość spokojnie, by przejść w wręcz błogi stan który kreują gitary z pięknym zawodzącym solem, a za chwilę wybucha ze złością i totalnym szaleństwem. "Inner Silence" to znowu piękna miniatura z fortepianem w roli głównej no i oczywiście z Vincentem na wokalu... piękna rzecz, w "Regret" znowu hipnotyzuje wspaniałe tło na chyba hamondach... tli się, nadaje ciepła temu utworowi. Ahhh co tu dużo mówić 10+/10
5. "Judgement" - kolejny z najlepszych albumów Anathemy. "Judgement" to obok poprzedniego krążka to dzieło genialne, już pierwszy kawałek "Deep" to małe arcydzieło, które zaczyna się dość że tak powiem żwawo aby po upływie 3:54 sekund przejść w coś nieopisanego, od czego przechodzą ciary po plecach, "One Last Goodbye" to kolejny kawałek który wręcz kocham, napisany przez braci Cavanagh dla zmarłej matki, nie da sie tego utworu opisać jest cudny! "Parisienne Moonlight" to znowu zaśpiewany przez Lee Douglas utwór który zabija, klimatem, smutkiem dziękiem. Tytułowy "Judgement" to kawałek który jest idealny dla określenia "cisza przed burzą", zaczyna sie powoli, staje sie głośniejszy i nabiera prędkości by eksplodować pod koniec. "Don't Lood Too Far" to kolejny utwór nagrany z udziałem wokalistki Lee Douglas, tez wspaniały, "Emotional Winter" to znowu hołd oddany mistrzom z "Pink Floyd", szczerze mówiąc to ten utwór mógłby sie znaleźć na "Division Bell" i nikt by nie zauważył że to Anathema... cudo. "Anyone, Anywhere" to znowu bardzo smutny utwór rozdzierający w środku słuchacza, ach rozpisałem się na tym albumem ale nie wiem po co, przecież wystarczy 10+/10
6. "A Fine Day to Exit" - dwa lata po takiej płycie i coś pęka, coś się dzieje niedobrego bo ten album jest jak dla mnie najgorszym chyba... takie wnioski przyszły mi na myśl z perspektywy czasu, od chwili kiedy go przesłuchałem po raz pierwszy wiele sie zmieniło i album chyba też. Anathema na nim brzmi jak połączenie Coldplay z Radiohead i przy okazji zahaczając o Oasis... serio. Jest tu takze trochę Porcupine Tree ("Release"), trochę starej Anthemy ("Lookin Outside Inside"), czegoś bliżej niezidentyfikowanego ("Barriers") c chyba mnie poruszyło w tym krążku, plus jakiego dobrego ale dziwnego jak na ten zespół rocka ("Panic")... czyli jak dla mnie trochę za bardzo to wszystko zróżnicowane, trochę zespół na tej płycie jest bez swej tożsamości dlatego tylko lub aż 6/10
7. "A Natural Diseaster" - to najbardziej senny album tego zespołu ale o niebo lepszy od poprzedniczki. Jest tu wiele nawiązań do Radiohead ("Blanace") zdało by sie powiedzieć znowu, ale to jakoś lepiej wychodzi... bo znalazły sie na tym albumie utwory takie jak "Are You There?", "Flying", "Closer" które mimo swej senności mają w sobie cos magicznego, coś co chce aby je słuchać, jest też lekkie nawiązanie do ostrzejszych brzmień sprzed lat czyli "Pulled Under at 2000 Metres a Second" który jest lekko innym od reszty i może sprawiać wrażenie niespójnego z całością. Wcześniej mówiłem że ten album nudzi... no i faktycznie po kilkunastu przesłuchaniach ma sie dość, ale nie tak bardzo jak poprzedniczki. 8/10
Czasami przesłuchanie po raz kolejny wszystkich albumów potwierdza jak sie zmienia gust i upodobanie człowieka. To wyżej pisałem jeszcze nie dawno ale opierałem się na wrażeniach sprzed lat jak widać teraz jest inaczej, inaczej ale nie wiem czy lepiej, jak na razie dla mnie lepiej...
Świetnie opisane Domin, brakuje tylko okładek przed płyta i byłoby cudnie
Moje aktualne oceny, bo wcześniej były opisy i oceny, a troszkę się chyba zmieniło ; )
Dominik napisał/a:
To wyżej pisałem jeszcze nie dawno ale opierałem się na wrażeniach sprzed lat jak widać teraz jest inaczej, inaczej ale nie wiem czy lepiej, jak na razie dla mnie lepiej...
Rozumiem, że jest lepiej niż się spodziewałeś, mam rację?
# Serenades - 6/10(za chujowa suite)
# The Silent Enigma - 9/10
# Eternity - 9/10
# Alternative 4 - 10/10
# Judgement - 10/10
# A Fine Day to Exit - 8/10
# A Natural Disaster - 6-7/10
Z Epek:
# Crestfallen - 8/10
# Pentecost III - 9/10(sprawdź to domi fajna rzecz)
Z dem:
#An Illiad of Woes - 4/10
#All Faith is Lost - 5/10
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2009-09-27, 20:16
pp3088 napisał/a:
Rozumiem, że jest lepiej niż się spodziewałeś, mam rację?
Znaczy nie koniecznie, bo ja już te płyty słuchałem ale chyba tak, myślałem że po tak długim czasie niebytu w moim odtwarzaczu przepadną w mej pamięci ale jednak nie... jest bardzo dobrze...każdą płytę przypomniałem sobie i ocena do "Alternative 4" i "Judgement" się nie zmieniła od dawna i sie nie zmieni.
Cytat:
Z Epek:
# Crestfallen - 8/10
# Pentecost III - 9/10(sprawdź to domi fajna rzecz)
Obie kiedyś zaliczyłem i na pewno je jeszcze przesłucham choć teraz będę sie zbierał do "Hindsight" ...
Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33 Dołączyła: 16 Mar 2009 Posty: 2927 Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2009-09-27, 21:35
ja chrzanię.. każdej płycie od Eternity dałabym 666/10.. za wyjątkiem AND (wiem że jej nie lubicie) i Hindsight (chociaż tu niezbyt pasuje bo to odgrzewane kotlety, ale przepyszne).. AND i Hindsight mają u mnie 1000/10.
A swoją drogą, z piosenkami Anathemy jest jak z bigosem.. im częściej odgrzewany, tym lepszy.. ale samego bigosu jesć nie można, trzeba też coś świeżego bardziej, tak więc czekam na tą nową płytę o tytule którego juz nie mogę wyłapać..
ja chrzanię.. każdej płycie od Eternity dałabym 666/10.. za wyjątkiem AND (wiem że jej nie lubicie) i Hindsight (chociaż tu niezbyt pasuje bo to odgrzewane kotlety, ale przepyszne).. AND i Hindsight mają u mnie 1000/10.
Z sentymentu możę i tak by było, ale staram się jednak oceniać to bardziej obiektywnie.
Hindsight ma u mnie 9/10, piękny album, -1 za odgrzewanie
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2009-09-27, 21:42
Natta napisał/a:
Hindsight (chociaż tu niezbyt pasuje bo to odgrzewane kotlety, ale przepyszne).. AND i Hindsight mają u mnie 1000/10.
Hehe wiem... mówiłem o tej płycie że to odgrzewańce są i raczej nie warto czy coś w tym stylu ale teraz to dla mnie płytka która stoi w jednym szeregu z "Alternative 4" i "Judgement". Te utwory brzmią całkowicie inaczej... ale więcej napiszę jutro jak sie bardziej obsłucham.
Natta napisał/a:
A swoją drogą, z piosenkami Anathemy jest jak z bigosem.. im częściej odgrzewany, tym lepszy.. ale samego bigosu jesć nie można, trzeba też coś świeżego bardziej, tak więc czekam na tą nową płytę o tytule którego juz nie mogę wyłapać..
..i czekam..
..i czekam
Płyta ma wyjść w tym roku i ma nazywać się "Horizons". Kurde ciągle nie jestem pewien czy panowie podołają zadaniu ale zobaczymy. Nad produkcją stanął Steven Wilson więc zobaczymy.... i teraz bardziej czekam na tą płytę niż jeszcze kilka tygodni temu hehe
Kurde kocham ten zespół.. bardzo... w sumie to nawet kiedyś myslałem o tym by pojechać na koncert do Portugalii, bo to było najbliżej Polski.. ale jakoś nie wyszło. Uwielbiam ten wokal, bas, gitarę.. perkusję.. yyy... klawisze (mają, nie ?). Szkoda tylko że to nie prawda
_________________ "If It Bleeds, We Can Kill It"
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-03, 10:01
Cytat:
Kurde kocham ten zespół.. bardzo... w sumie to nawet kiedyś myslałem o tym by pojechać na koncert do Portugalii, bo to było najbliżej Polski.. ale jakoś nie wyszło. Uwielbiam ten wokal, bas, gitarę.. perkusję.. yyy... klawisze (mają, nie ?). Szkoda tylko że to nie prawda
Hahaha... Therry będziesz robił jako odświeżacz tematów jeżeli to z "post pod postem" nie przejdzie
Chamski bedę i wykradnę wiadomość z innego forum by ruszyć dyskusję tutaj. Na pierwszy linię ognia idzie wywiad z Vallie Valo (chyba tak się pisze jego imię ) i nie zmuszam Was do oglądania go w całości, chodzi o dotrwanie do 1:30 góra tego wywiadu. I co o tym sądzicie?
(dla leniwych lub uprzedzonych do pana Valo, napiszę że będzie on goście na nowej płycie Anathemy)
Ja jestem bardzo sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, bo ani nie lubię jego barwy, zwłaszcza tego miauczenia ckliwej szlachcianki między wersami ani nie mogę sobie wyobrazić tego kolesia w tak kultowym zespole...
A żeby Wam jeszcze bardziej obrzydzić pana Valo to dam linki gdzie zniszczył i zdewastował dwa cover, pierwszy to Black No 1 (Type O Negative) a drugi to Inner Silence (Anathema) ... żal kurde. Ale co Wy o tym myślicie. Nie uwierzę że nie macie na ten temat żadnego zdania...
Anathema wypierdalać, zostawcie legendaną nazwę i pierdolcie się.
Hardkorowo hehe ... ja aż taki negatywny nie będę. Wierzę że może Anathema nagra dobry krążek ale wątpię aby ten utwór lub utwory ... bo jak się nie przesłyszałem Valo mówił coś o paru trackach, no chyba że mi się przesłyszało.. mi się spodobał. Wiem że już oceniam mimo iż nie słyszałem ale żeby mi się głos tego kolesia spodobał musiałby zmienić barwę i swoje nawyki więc raczej to nie nastąpi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum