a mnie nadal trzyma album Hours... i powiem Wam że jest na prawdę świetny!!! noż czegoś takiegoś!!! coś wspaniałego. sth in the air... mam wrażenie że on to sobie normalnie przy goleniu śpiewa... wiecie z takim luzem w głosie. i ogólnie Bowie na tej płycie - to już jest ktoś dojrzały... i to przebija w tekstach w śpiewie w klipach. wiecie - nie stara się jakoś odstawiać widowiskowego wokalu - tam nie ma fajerwerków... a skoro ich nie ma, to jak dobrze wiecie - ja takie coś lubię!!!
zwłaszcza Survive - pierwsze wersy pną się do góry... i nagle zdanie - "i missed you"... tak zaśpiewane tak spontanicznie, tak zwyczajnie... jakby nie było częścią tej piosenki... albo klip do thursdays child... coś pięknego - stoi przed lustrem włącza radio (i tam leci ta piosenka) a on sobie z radiem śpiewa... i nie wchodzi czasami w rytm, zdarzy mu się zafałszować... normalnie stoi przed lustrem i sobie śpiewa... coś niesamowitego!!!
no uwielbiam też if im dreaming my life - z niesłychaną zmianą dynamiki wewnątrz... coś pięknego - warto dla tego momentu słuchać tej piosenki w nieskończoność...
albo gitara na początku i cała melodia w pretty things are going to hell
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
hmmm na początku tego roku postanowiłem sobie mocno, że przesłucham CAŁĄ dyskografię Bowiego. no i pierwsza płyta zajęła mi niewiele - poza Space Oddity nic nie przykuło tam mojej uwagi, więc dałem sobie spokój. więc sięgnąłem po "The man who sold the world" która to oczarowała mnie i przez ponad miesiąc nie puszczała! w całości świetna, niesamowita opowieść o szaleństwie, o nie byciu normalnym, o różnych odpałach z tego płynących... na prawdę jestem do dziś zauroczony! rewelacja! kawałki takie jak "all the madmen", "black country rock", "lightning frightning" czy tytułowy "the man who sold the world" rozwalają mnie w drobny mak.
po poznaniu Człowieka który sprzedał świat, przyszła kolej na poznanie płyty "Hunky Dory" pierwsze odsłuchanie: ojajebie! bardziej melodyjny, liryczny, rozbudowany i wzbogacony poprzedni album! przesłuchałem kilkukrotnie ale odstawiłem płytę na jakiś czas... przez ostatnie pół roku próbowałem się zabrać za tę płytę kilkukrotnie... za każdym razem skutki były podobne - kawałki rewelacyjne... płyta jako całość nie chce wejść w ogóle... aż do wczoraj! włączam płytę! i w końcu! w końcu mi wchodzi! i to wchodzi po całości! niesamowicie! przepięknie! o rany! jeszcze kilka dni i będę mógł się zabrać za kolejny album jea!
przez ostatni tydzień zżarłem w całości niemalże płytę "The rise and fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars" płyta rozjebuje jako całość! nosi mnie równo! Bowie walnął kawał dobrej roboty... dziś takie rzeczy się nie zdarzają. Bowie bowiem ogłosił pewnego dnia, że nie jest już Davidem Bowiem! twierdził że nazywa się Ziggy Stardust i jest kosmitą pochodzącym z Marsa. przyjął całkowicie swoje alter ego, występował, udzielał wywiadów i najogólniej żył jako Ziggy! masakra! jeśli chodzi o płytę to zaraz rzucę słów kilka i kawałków kilka. może kogoś przekona
płyta całościowo powala, w porównaniu do Hunky Dory robi się bardziej złożona - słychać masę instrumentów tutaj, a i konstrukcje stają się coraz bogatsze. Płyta porywa melodyjnością, rzecz świetna doprawdy.
całość zaczyna się od kawałka 5 YEARS w którym to, bohater nagle dowiedział się, że pozostało nam jeszcze 5 lat. później będzie koniec. mamy 5 lat żeby płakać... i opisuje jak bardzo zależy mu nagle na wszystkich ludziach. pod koniec spotyka pewną dziewczynę i zachwyca się nią i w ogóle - wspaniale zaśpiewana jest ta część. gubi tonację, zaczyna krzyczeć. ach!
mój kolejny ulubiony kawałek z tej płyty MOONAGE DAYDREAM masakruje mnie równo! co za melodyka! w każdej ze zwrotek mamy najpierw 2 wersy śpiewane bardzo fajną melodią a później wchodzi 3ci który mnie rozwala - podciągnięty jest tak do góry... i w ogóle płaczę! "make me baby!" no i cała ta skoczna melodia w środku utworu. wspaniała rzecz!
Wymienię może jeszcze STARMAN rewelacyjnie wchodzi - zwrotki oh - oh - oh no i refren... o gwiezdnym człowieku czekającym w niebie. chciałby zejść do nas i nas spotkać, ale boi się że nasze głowy eksplodowałyby jakbyśmy go zobaczyli rewelacja
Dam jeszcze tytułowego ZIGGY STARDUST z niesamowitym wbijającym się w łeb jak nie wiem co riffem! oesu! co to jest dobre!
polecam oczywiście ten album (tak jak poprzednie) z całego serca! słuchajcie! piszcie! i w ogóle [/quote]
_________________ - ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
Taka ciekawostka... ostatnio słuchałem sobie Blura, płyty Blur i wiecie co tam gościnnie jest Bowie (i wielu innych muzyków)
http://www.youtube.com/watch?v=IM7eBl_9_ps
Ten track jest wyjebongo.
_________________ kaco321 > lvl up > kaco > lvl up > The kaco > lvl down > kaco > lvl up > The Kaco
Ostatnio zmieniony przez The Kaco 2010-11-01, 09:53, w całości zmieniany 1 raz
http://www.davidbowieisverydisappointedinyou.com/
A Davida nie znam póki co bliżej, ale zmotywował mnie ostatnio wykładowca (i trochę semako) i chyba nie mam wyboru. A Space Oddity jest mega, ale jak do tej pory mój faworyt to Starman.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum