Zagra jeszcze standardowy skład mniej lub bardziej kiepskich polskich zespołów... i kilka takich co się nimi Jogu i Earl jarają:
Armia, Acid Drinkers, Coma, Chemia, Dżem, Farben Lehre, Jelonek, KSU, Luxtorpeda, My Riot, New Model Army, Power Of Trinity, Voo Voo
_________________
Ostatnio zmieniony przez Natta 2012-04-24, 17:58, w całości zmieniany 1 raz
Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33 Dołączyła: 16 Mar 2009 Posty: 2927 Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2012-07-17, 00:24
Teraz ten festiwal nazywa się Seven Music, może by tak zmienić nazwę tematu?
Ode mnie kilka szybko skrobniętych wrażeń z Katatonii oraz ogólnie o Seven Music Festival.
Wczoraj, dnia 15 miesiąca lipca pojechaliśmy do Węgorzewa. Jesteśmy na urlopie na Mazurach, więc daleko nie mieliśmy. Tak więc zjechaliśmy tam z Tomaszem, mając do towarzystwa jeszcze Rafała (z Defying) i jego drugą połówkę Baśkę. Towarzystwo doborowe, a Rafał dodatkowo jest z radia UWM FM, więc dostał akredytację i zadanie - być na konferencji prasowej z Katatonią i zadać im parę pytań Oczywiście udało się mu to, pogadał sobie z nimi, zdobył dżingiel dla swojego radia i jestem z niego dumna.
Co do samego festiwalu, to bardzo fajnie się to wszystko prezentuje. Węgorzewo to przyjemne, małe, senne miasteczko na Mazurach. Mają tam jakieś jednostki wojskowe, i wszystko odbywa się własnie na terenie owej jednostki - teren festiwalu to bardzo, bardzo duży plac otoczony z trzech stron i prawie z czwartej takimi budynkami jakichś koszar czy czegoś tam. Ławeczki, piweczko, jedzonko, stoiska z merchem, książkami, drobiazgami, ręcznie malowanymi koszulkami czy kolczykami - fajna sprawa. Dodatkowo były namioty WWF oraz Amnesty International, gdzie można było podpisać petycje. Sam festiwal ma bardzo ekologiczny zamysł - jest bardzo, bardzo czyściutko, na ziemi nie ma ani jednego papierka czy śmiecia. Puste lastikowe kubki, w jakich sprzedaje się piwo, można wymienić na długopis, koszulkę czy nawet karnet na cały przyszłoroczny festiwal (zależy od ilości zebranych kubków). Dodatkowo organizatorzy wyliczają emisję CO2, jaką generuje festiwal, i sadzą w okolicy tyle drzew ile potrzeba by to zneutralizować. (W szkodliwość wielką CO2 oczywiście nie wierzę, ale nowe drzewa są bardzo OK). Jak na każdym festiwalu mnóstwo kolorowych typów z każdej subkultury, był nawet koleś ubrany od stóp do głów w strój niedźwiedzia polarnego z WWF - ludzie przytulali się do niego i to było takie słodkie
Kapele które grały przed Katatonią tego dnia festiwalu niezbyt mnie interesowały - była Mela Koteluk, która dla mnie jest nudna i niezbyt oryginalna. Był Voo Voo - to mi się całkiem spodobało, bardzo przyjemne i fajne granie. No i Farben Lehre (przed Katatonią taki zespół... bez sensu) - strasznie prosta punkowa sieczka, aczkolwiek kilka znanych mi kawałków - takich jak "Matura" czy "Spodnie z GSu" wypadło bardzo fajnie, żywiołowo i tanecznie. No ale przyszedł czas na samą gwiazdę wieczoru, Katatonię.
Jonas jest jeszcze grubszy niż dwa lata temu. A reszta chłopaków jeszcze chudsza. Patrząc na zwisający zza paska bebzun Jonasa i na anorektyczną klatę Sodomizera, zastanawiam się czy ten pierwszy przypadkiem nie kradnie im jedzenia. Albo może jest wielkim kleszczem odżywiającym się tłuszczem i wysysa go ze swoich kolegów? Kto wie. Ale wokalnie zaprezentował się naprawdę na wysokim poziomie, o wiele lepiej niż 2 lata temu. Kontakt z publiką rewelacyjny, publika świetnie, rewelacyjnie się bawiła! Zawsze mówi się, że koncerty klubowe są o wiele lepsze od tych na festiwalu, ale to nieprawda. Ten był milion razy lepszy niż dwa lata temu, mimo że pod sceną nie stali tylko fani Katatonii (których było dużo), ale również ci sami ludzie, którzy bawili się do ich ulubionego Farben Lehre. I oni też się świetnie bawili i żywiołowo reagowali na to, co mówił Jonas. A mówił, że uwielbia koncerty w Polsce, bo tu jest zawsze świetna publika, że jesteśmy zajebiści itp. Dobór kawałków był idealny, nie pamiętam dokładnie setlisty, ale była Omerta, My Twin, Disposession, Leaders, Ghost of the Sun, Teargas, For My Demons, Evidence, July, Forsaker, The Longest Year, Idle Blood, Nephilim (które zagrali bardzo wolno, doomowo i mrocznie), Day and Then the Shade... I pewnie jeszcze kilka.
Grali bardzo długo, na bis zagrali AŻ CZTERY KAWAŁKI, było bardzo miło i kontaktowo. Sodomizer nawet zlazł ze sceny i przespacerował się nawet przez publikę do namiotu dźwiękowców i z powrotem. Raz przytulił się do Jonasa podczas jakiegoś kawałka, oparł głowę na jego ramieniu a ten go pogłaskał po tym łbie Anders zaś często przytulał się do Niklasa - widocznie poziom mroku w muzyce trzeba rekompensować okazywaniem sobie miłości <3 Anders ma bardzo fajny scream, często go prezentował - zwłaszcza świetnie w "Ghost of the Sun" ale chórków to oni totalnie nie umieją robić... Ale i tak było ŚWIETNIE! Bawiliśmy się znakomicie, nawet mimo tego, że zaczął w pewnym momencie kropić deszcz - ale on nas tylko orzeźwił. Byłam iście szczęśliwa na tym koncercie, wręcz ućpana muzyką. Chcę jeszcze!
Niedługo na Przylądku ukaże się wywiad Rafała z Katatonią, gdy już będzie to pierdolnę Wam linka
_________________
Ostatnio zmieniony przez Natta 2012-07-17, 00:25, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum