a Gunsów słuchał będę. oj tak! tego jestem pewien, ale jeszcze nie wiem kiedy, czaicie!
Ty masz Jogu jakis problem z dobieraniem muzyki. Przeważnie mówisz, że coś chcesz posłuchać ale nie wiesz kiedy to zrobisz, bo aktualnie masz fazę na coś innego. Chyba potrzebujesz jakiejś pomocy ze strony specjalistów
Last.fm: hapysz
Numer buta: --
Ulubiony muzyk: Zakk Wylde
Wiek: 38 Dołączył: 22 Lut 2009 Posty: 4851 Skąd: że znowu!
Wysłany: 2011-02-06, 11:22
Ostatnio zaznajomiłem się wreszcie z "chińszczyzną" Gunsów. I, niestety, muszę przyznać, że przymiotnik "chiński" niemalże idealnie określa jakość produktu...
Album marny i nudny. Absolutny brak rock'n'rollowego ducha, którego nie brakowało na wcześniejszych płytach Gunnersów...
W sumie... nasuwa mi się tylko stwierdzenie, że to tylko potwierdza mierny wkład Axla "bonera" (:DD) w klimat, styl i przebojowość GnR.
Moim zdaniem nowa płyta jest bardzo dobra, ale trzeba na nią spojrzeć trochę inaczej. Wiesz.. po tak długiej przerwie mógł wydac płyte która praktycznie niczym nie różniła by się od Use Your Illusion, ale wtedy odezwali by sie "fajni" i "krytycy" że jedzie na odgrzewanych kotletach i po chuj było tyle czekać na płytę, która w ogóle sie nie broni.
W tym przypadku.. wydał płytę mocno nasiąkniętą stylistyką taką, którą się niestety teraz gra. Chciał by muzyka na płycie czerpała ze wszystkiego co pojawiło się przez te ponad 10 lat na scenie muzycznej. To, że niektóre piosenki są przekombinowane, a wokal zbyt przerobiony, to tylko efekt tak długiego masteringu.. ciągłe dopieszczanie utworów właśnie prowadzi do takich sytuacji. Ale utwory w stylu "Street of Dreams" czy też "Better", jak dla mnie sa zajebiste i często do nich wracam.
Last.fm: hapysz
Numer buta: --
Ulubiony muzyk: Zakk Wylde
Wiek: 38 Dołączył: 22 Lut 2009 Posty: 4851 Skąd: że znowu!
Wysłany: 2011-02-06, 13:03
"Better" brzmi jako tako, dopóki nie dojdzie do refrenu, bo ten jest gówniany strasznie...
Chciał zaimplementować wszystko to na czym jechali jego wszyscy koledzy chyba... co nie wyszło zbyt dobrze płycie. Rozumiem, że czas przekraczający dekadę ma spory wpływ na styl jaki prezentować może wykonawca... ale bez kitu... Ale jego głosu nie da się słuchać już... przecież to jakieś cholerne Bee Gees.
Nie wspomnę o tym, że modulację głosu słychać bez specjalnego wsłuchiwania się.
"Sweat Of Dreams" brzmi też jakoś lepiej, pewnie przez to, że nie próbuje wyciągać więcej niż może.
Jak kawałki poszczególne da się powolnie trawić (prócz wyjących występków) przychodzi refren, który powoduje zupę "cofkę".
W ogóle ta płyta z czymś ciągle mi się kojarzy. Nie mogę skojarzyć z czym jeszcze...
nie wiem czy oglądacie Phineasza i Ferba (taka bajka, w sumie strasznie ją lubię) ale macie tutaj piosenkę, którą Slash zagrał specjalnie do pełnometrażowej wersji tego serialu - sam się tam zresztą pojawia, a obok niego oprócz tytułowych bohaterów, moi ulubieńcy - śmiertelni wrogowie - Pepe Pan Dziobak i Profesor Dunderstitz (w oryginale brzmi to jakoś inaczej, ale w polskiej wersji właśnie tak)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum