Editors to zespół rockowy powstały w Birmingham w Anglii w 2004 roku. Panowie muzycznie porównywani są do takich zespołów jak Joy Division czy Interpol. Jakoś mi się nie chce w to wierzyć, bo jak Joy Division znam to nie są muzycznie podobni, Interpol jest mi obcy tak więc moge się tylko ustosunkować do jednej z owych grup. Muzyka to rock, ale pełen melancholii ale i nie tylko, bo panowie potrafią grać pozytywne nuty hehe. Największym skarbem tego zespołu jest niewątpliwie wokalista Thomas Smith. Ma on zajebiście przeszywający głos, super barwę, no nie potrafię dużo mówić o śpiewaniu bo się nie znam na tym ale kolo jest zajebisty w tym co robi. Co płyt to znam dwie. Jedna "An End Has a Start" powaliła mnie na kolana i często ją słucham, mimo iż kiedyś wcale mnie nie poruszyła ale dałem jej kilka godzin i weszła i co jakiś czas ląduje w odtwarzaczu. No i znam najnowszy krążek angoli "In This Light and On This Evening" który kompletnie mi się nie podoba. Jest nudny, panowie zmienili styl, wrzucili do swej muzyki mase klawiszy a la lata 80-te, często czuć plastikiem, brak wg mnie w ich muzyce naturalności. Ale wcześniejszy krążek jest cacy. Dzyn Dzyn!
Skład:
* Thomas Smith (wokal, gitara, klawisze, teksty)
* Christopher Dominic Urbanowicz (gitara)
* Edward "Gary" Owen Lay (perkusja)
* Russell Jonathan Leetch (bas)
Dyskografia:
The Back Room (2005)
An End Has a Start (2007)
In This Light and On This Evening (2009)
Podobieństwa do JD: perkusja do przodu i wokalista próbujący śpiewać jak Curtis całe szczęście mu się nie udaje bo mielibyśmy kolejny Interpol. No i otoczka zespołu - mhrok, nihilizm zresztą to ich brzmienie też wieje mrozkiem (utwór Munich).
Lubię ich, ale do indie bym nie zaliczył
Ostatni album najdojrzalszy, najbardziej mroczny z genialnym Papillonem którego mógłbym słuchać non-stop. Czy najlepszy? Nie mi to oceniać, ale na pewno nie jest to album nudny, Editors nie są nudni.
_________________ LUDZIE TO ŚCIERWO, KTÓRE NALEŻY WYELIMINOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Rob 2010-07-09, 21:27, w całości zmieniany 1 raz
Jak dla mnie za dużo w ostatnim albumie elektroniki - Jogiemu by się spodobało (Radioheady i niny też zawędrowały w kabelki i przyciski). Wolę dwa pierwsze, ze wskazaniem na An End Has a Start. Bardziej "organiczne". Mimo wszystko nadal świetny, typowy dla nich "brytyjski mrok"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum