[Pepuś]

Nie wpierdalaj się jak radze Therionowi.


Sprawdzę.

[REKLAMA]

[Dominik]

[Therion]

Bardzo fajna płytka ta Metafiction...

lecz te sample w Glassy Essence mnie strasznie zniesmaczyły.. w ogóle nie pasowały i brzmiały jak sample z jakichś manieczek. MASAKRA.


o kurwa...

Stranger than Fiction.. początek.. gówno na maxa. Po chuj ta elektronika ? za chwile robi się zajebisty rozkurw.. więc pytam ponownie, po chuj ta elektronika ? nic nie dodała piosence.. jeśli nie licząc że stała się przez to bardziej chujowa.

December.. też na początku jakieś gówno muzyczne.. a ma ten song potencjał na przyzwoity kawałek.

a mogła by to byc taka zajebista płyta. Lecz.. wiadomo.. polacy.. muszą coś spierdolić.


Reasumując.. Falling Dream najbardziej zajebiste na płycie.

Amen

[Dominik]

Drogi pamiętniku... yyy Therionie PIERDOLISZ!!
Na tej płycie elektroniki jest tyle, że w ferworze wszystkich smaczków jest ledwo zauważalna, poza tym tylko i wyłącznie dodaje smaku, na tym polega rock progresywny (nie na dodawaniu elektroniki, nie o to chodzi), jest to muzyka która nie ma w sumie granic, cały czas się coś dzieje, cały czas się rozwija i tak też się dzieje na tym albumie. Im dłużej go słucham tym więcej rzeczy odkrywam, im dłużej go słucham tym bardziej mi się to jeszcze podoba. Jeżeli ten album Cię tak zniesmaczył przez tą straszliwą i okrutną elektronikę to polecam zapoznać się z "Time Must Have A Stop", jest tam więcej mocnych gitar, nie ma raczej elektroniki, wokalista jak już zauważyła Ania śpiewa bardzo Staleyowo, myślę że by Ci się spodobało. A jeśli nie, no cóż to nie ma nadziei

Drogi pamiętniku... yyy Therionie PIERDOLISZ!!
Na tej płycie elektroniki jest tyle, że w ferworze wszystkich smaczków jest ledwo zauważalna, poza tym tylko i wyłącznie dodaje smaku, na tym polega rock progresywny (nie na dodawaniu elektroniki, nie o to chodzi), jest to muzyka która nie ma w sumie granic, cały czas się coś dzieje, cały czas się rozwija i tak też się dzieje na tym albumie. Im dłużej go słucham tym więcej rzeczy odkrywam, im dłużej go słucham tym bardziej mi się to jeszcze podoba. Jeżeli ten album Cię tak zniesmaczył przez tą straszliwą i okrutną elektronikę to polecam zapoznać się z "Time Must Have A Stop", jest tam więcej mocnych gitar, nie ma raczej elektroniki, wokalista jak już zauważyła Ania śpiewa bardzo Staleyowo, myślę że by Ci się spodobało. A jeśli nie, no cóż to nie ma nadziei

[Rob]

Therio widzę ograniczony jest nieźle

Glassy Essence to najlepszy utwór na płycie, przynajmniej mi się najbardziej podobał z całego nudziarskiego zestawu.

[Pepuś]

Taki sobie solidny prog rock, nudnawy. Sample trochę ratuje monotonie gitar i wokaliz... 2 pierwsze kawałki są najlepsze, przy reszczeie dobrze jadło mi sie obiad.

[Dominik]

Cytat:

Taki sobie solidny prog rock, nudnawy. Sample trochę ratuje monotonie gitar i wokaliz... 2 pierwsze kawałki są najlepsze, przy reszczeie dobrze jadło mi sie obiad.

Czemu spodziewałem się takiej wypowiedzi? hmmm wiesz ten album po pierwszym przesłuchaniu nic nie oferuje. Jak dla mnie. W niego trzeba wejść, wgryźć się i odnaleźć coś dla siebie. No ale, mimo wszystko smacznego

Cytat:

Taki sobie solidny prog rock, nudnawy. Sample trochę ratuje monotonie gitar i wokaliz... 2 pierwsze kawałki są najlepsze, przy reszczeie dobrze jadło mi sie obiad.

Czemu spodziewałem się takiej wypowiedzi? hmmm wiesz ten album po pierwszym przesłuchaniu nic nie oferuje. Jak dla mnie. W niego trzeba wejść, wgryźć się i odnaleźć coś dla siebie. No ale, mimo wszystko smacznego

[Pepuś]

Nie jestem entuzjasta prog metalu.

[Therion]

[Dominik]

Cytat:

Nie musżę słuchać wszystkiego na około jak leci tylko po to by być na czasie.

No Therry to Ty nie wiedziałeś że tak trzeba? Jeśli chcesz być KÓL i Very kurde SUPCIO to musisz napieprzać to co się słucha na SALONACH bo w przeciwnym wypadku jesteś niestety nikim, nie jesteś trendi, nie możesz publicznie pokazywać się z Jacykówem (nie wiem jak to odmienić, chyba źle hehe) czy też Pirógiem, nie możesz należeć do fanklubu YCD i nie możesz ubiegać się o różową kartę wejściową z czarnym pentagramem na widownie owego programu który wyznacza trendy i procent zajebistości w zajebistości.... Aaaaa widzisz co tracisz? Tak to jesteś zwykłym człekiem który nie może nosić nawet okularów a la Kanye West

A co do tematu głównego czyli zespołu Votum, to muszę rzec że "Metafiction" jest albumem niesamowitym. Ej serio, może już przesadzam z tymi zachwytami nad nim ale serio powala. Każdy utwór, każdy dźwięk, wszystko jest na swoim miejscu. Dziś słucham jej również od rana, próbowałem sobie przerywać a to Alice In Chains a to Titus' Tommy Gunn, ale to nic nie dało bo mnie ciągnie do tego wydawnictwa bardzo. Dziś mnie powaliły kompletnie utwory "Home" - który jest no fenomenalny, bardzo wyciszony, oszczędny muzycznie, Maciek Kosinski jest masakryczny w swoich wyczynach wokalnych. Gdy śpiewa:

"Don’t let go of me
Though it’s so hard with me –
When with you it feels like …
Don’t give in now
Wish I were different, when with you it feels like
Home"

to normalnie padam, potem jest taki schowany pochód basowy i znowu:

"You never realize it when it’s there
Unappreciative of what you have.
How odd we drown the ones we love in hurt;
The trial of tears you went through was not deserved.

You never comprehend it ‘till it’s gone
Having all the love she gave, still wanted more.
I poisoned every day we shared with spite;
How odd we drown the ones we love
In humiliation and hurt?"

I upadek na ryj... super kawałek, pod koniec którego wchodzą lekko agresywniejsze gitary i wieńczą cały utwór z towarzyszącym im wokalem.
Tuż po nim jest kolejna perełka tego albumu - "Faces" - to chyba najkrótszy utwór, ale za to jaki. Trwa niecałe 4 minuty, ale zawarte w nich jest coś wspaniałego, klimat, nastrój, włos jeży się na głowie gdy słyszy się delikatne muskanie gitar Aleksandra i Adama, Maciek śpiewa bardzo delikatnie, kurde zmysłowo wręcz można by powiedzieć:

"Make me rise and shine,
I’m so anxious to have you.
- Sometimes I have them nightmares -

Chase away
Chase away the blur
Make that face
And chase away … "

ten fragment powala. Dziś w nocy słuchałem tych dwóch kawałków do snu, plus "Falling Dream" i jak się je odtwarza w nocy w totalnym mroku, beż żadnego światła, to jest magia. W dzień także się fajnie tego słucha, ale w nocy efekt jest niepowtarzalny. Jeżeli panowie wydadzą za rok lub mam nadzieje jeszcze na jesieni podobny, poziomem album to padam na kolana i bije im pokłony, ba już to moge robić za "Metafiction". Serio, jestem zamroczony tym krążkiem, jakby mnie normalnie ktoś w mordę strzelił hehe Serio nie wiem jak Wam może się ta płyta nie podobać. Natta może Ty posłuchasz? Wydaje mi się że Tobie by się na pewno spodobała

Cytat:

Nie musżę słuchać wszystkiego na około jak leci tylko po to by być na czasie.

No Therry to Ty nie wiedziałeś że tak trzeba? Jeśli chcesz być KÓL i Very kurde SUPCIO to musisz napieprzać to co się słucha na SALONACH bo w przeciwnym wypadku jesteś niestety nikim, nie jesteś trendi, nie możesz publicznie pokazywać się z Jacykówem (nie wiem jak to odmienić, chyba źle hehe) czy też Pirógiem, nie możesz należeć do fanklubu YCD i nie możesz ubiegać się o różową kartę wejściową z czarnym pentagramem na widownie owego programu który wyznacza trendy i procent zajebistości w zajebistości.... Aaaaa widzisz co tracisz? Tak to jesteś zwykłym człekiem który nie może nosić nawet okularów a la Kanye West

A co do tematu głównego czyli zespołu Votum, to muszę rzec że "Metafiction" jest albumem niesamowitym. Ej serio, może już przesadzam z tymi zachwytami nad nim ale serio powala. Każdy utwór, każdy dźwięk, wszystko jest na swoim miejscu. Dziś słucham jej również od rana, próbowałem sobie przerywać a to Alice In Chains a to Titus' Tommy Gunn, ale to nic nie dało bo mnie ciągnie do tego wydawnictwa bardzo. Dziś mnie powaliły kompletnie utwory "Home" - który jest no fenomenalny, bardzo wyciszony, oszczędny muzycznie, Maciek Kosinski jest masakryczny w swoich wyczynach wokalnych. Gdy śpiewa:

"Don’t let go of me
Though it’s so hard with me –
When with you it feels like …
Don’t give in now
Wish I were different, when with you it feels like
Home"

to normalnie padam, potem jest taki schowany pochód basowy i znowu:

"You never realize it when it’s there
Unappreciative of what you have.
How odd we drown the ones we love in hurt;
The trial of tears you went through was not deserved.

You never comprehend it ‘till it’s gone
Having all the love she gave, still wanted more.
I poisoned every day we shared with spite;
How odd we drown the ones we love
In humiliation and hurt?"

I upadek na ryj... super kawałek, pod koniec którego wchodzą lekko agresywniejsze gitary i wieńczą cały utwór z towarzyszącym im wokalem.
Tuż po nim jest kolejna perełka tego albumu - "Faces" - to chyba najkrótszy utwór, ale za to jaki. Trwa niecałe 4 minuty, ale zawarte w nich jest coś wspaniałego, klimat, nastrój, włos jeży się na głowie gdy słyszy się delikatne muskanie gitar Aleksandra i Adama, Maciek śpiewa bardzo delikatnie, kurde zmysłowo wręcz można by powiedzieć:

"Make me rise and shine,
I’m so anxious to have you.
- Sometimes I have them nightmares -

Chase away
Chase away the blur
Make that face
And chase away … "

ten fragment powala. Dziś w nocy słuchałem tych dwóch kawałków do snu, plus "Falling Dream" i jak się je odtwarza w nocy w totalnym mroku, beż żadnego światła, to jest magia. W dzień także się fajnie tego słucha, ale w nocy efekt jest niepowtarzalny. Jeżeli panowie wydadzą za rok lub mam nadzieje jeszcze na jesieni podobny, poziomem album to padam na kolana i bije im pokłony, ba już to moge robić za "Metafiction". Serio, jestem zamroczony tym krążkiem, jakby mnie normalnie ktoś w mordę strzelił hehe Serio nie wiem jak Wam może się ta płyta nie podobać. Natta może Ty posłuchasz? Wydaje mi się że Tobie by się na pewno spodobała

[Therion]

[Dominik]

Widocznie ta Twoja wypowiedź:

Widocznie ta Twoja wypowiedź:

[Weronika]

znam i udaje mi sie czasem strawić. czasem, bo musi najść mnie wyjątkowy nastrój na rock progresywny. gust się zmienił, progresywa poszła na odstawke.
votum poznałam przez magazyn "teraz rock" i pierwszą ich płytę "time must have a stop" kupiłam całkiem w ciemno. była zresztą niezbyt kosztowna. no i zachwyciłam się po pierwszym przesłuchaniu. miejscami przypominało mi Opeth ("look at me now"), co dawało im dużego plusa. największe wrażenie zrobił na mnie tytułowy kawałek. w sumie jeśli już słucham Votum, to tylko utwór"time must have a stop". sentyment do niego nadal pozostał.
w między czasie udało mi się pójść na koncert, pogadać ze straszliwie fajnymi członkami zespołu (klawiszowcem i wokalistą).
a nowa płyta niestety nie do końca mi pasuje... słuchałam, ale w sumie zapamiętałam jako charakterystyczny utwór tylko Glass Essence. na pewno nie przeszkadzała mi elektronika, mogłoby być jej ewentualnie więcej. może kiedyś przybędzie zapomniany i odrzucony przeze mnie bóg progresji po czym stwierdzę że nowe votum to świetna rzecz póki co wracam do martialu.

[Angie]

A mnie trochę dziwi wypowiedź Pepka a tym, że Votum jest nudnawy, skoro sam słucha różnych funerali, dronów i takich tam dziwnych tworów, które do porywających na pewno nie należą
Lupek zresztą podobnie, tylko klimaty inne...

[Pepuś]